Niewielkie osiedle, zwane też kolonią mieszkalną, usytuowane jest na południu miasta, między ulicami Krzycką a Przyjaźni. Kiedyś dumnie nazwane osiedlem Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, dziś tytułuje się znacznie sympatyczniejszym hasłem – Przyjaźni, po prostu.

Przeczytaj poprzednie odcinki cyklu “Wrocławskie ARCHistorie”

Na przedwojennych fotografiach lotniczych widać w tym miejscu kilkadziesiąt domów i zabudowania folwarczne. Przyłączona do Wrocławia w 1928 roku, wieś Krzyki była po raz pierwszy wzmiankowana już w 1425 roku jako Cretern i rozciągała się wtedy w okolicach dzisiejszej ulicy Piotra Wawrzyniaka. Jeszcze w XVIII wieku wciąż była małą wioską należącą do szpitala św. Trójcy we Wrocławiu i znacznie oddaloną od miasta. Mieszkało tu zaledwie siedmiu zagrodników, funkcjonowała karczma i stały dwa inne domy.

Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy właścicielem Krzyków został Julius Schottländer. Ten najsłynniejszy przedstawiciel znanej kupieckiej rodziny zapisał się w historii Wrocławia jako hojny darczyńca i mecenas – to właśnie on w latach 70. XIX wieku założył Park Południowy i przekazał go w darze miastu. Zadbał również o Krzyki, które rozbudował o kolejnych kilkadziesiąt budynków, a na terenie dzisiejszego parku Klecińskiego wzniósł imponującą, neorenesansową willę z wieżą i czterema mniejszymi wieżyczkami. 

Od momentu włączenia Krzyków do miasta, nowa dzielnica zaczęła szybko się rozwijać. Już w latach 30. zabudowana była szeregiem willi jedno- i wielorodzinnych, a kilka lat wcześniej pojawiło się nieopodal osiedle dla urzędników Policji (dzisiejszy rejon ulic Południowej, Porannej i Wieczornej). Działania wojenne nie przyniosły na tym terenie wielkich zniszczeń, przetrwało wiele z wybudowanych wcześniej domów, które zaczęto uzupełniać zabudową jednorodzinną.

W latach 70. XX wieku pojawia się potrzeba usytuowania w tym rejonie niewielkiego osiedla mieszkaniowego. Niewielkiego, biorąc pod uwagę wielkość kwartału pod zabudowę, bo jeśli chodzi o liczbę przyszłych mieszkańców to plany urzędników z Przedsiębiorstwa Budownictwa Uprzemysłowionego były ambitne – ma tu zamieszkać kilkaset nowych lokatorów. 

Głównym projektantem założenia zostaje architekt Witold Molicki, autor koncepcji zabudowy powojennego Szczepina i osiedla Popowice. W 1976 roku jest już kierownikiem własnej pracowni architektonicznej, którą prowadzi wraz z żoną, Marią Molicką. Oboje są zgodni, że chcą zachować zielony, kameralny klimat południowej dzielnicy miasta. Dlatego decydują się na wyjątkowy eksperyment: użycie technologii wielkiej płyty do stworzenia przytulnej, zamkniętej kolonii mieszkalnej o bardzo indywidualnym układzie przestrzennym.

Trzy domy wieloklatkowe i dwa punktowce o wysokości 12 kondygnacji tworzą spójną, przemyślaną kompozycję, której punktem centralnym jest najdłuższy, 15-klatkowy budynek w kształcie trójliścia. Skrajne bloki, sześcioklatkowe, zaprojektowane zostały na planie łuku, a dwa flanujące osiedle wieżowce na rzucie ośmiokąta. Zróżnicowana jest także wysokość budynków, która stopniowo narasta – od czterech do dwunastu kondygnacji. Te kształty i proporcje mają ogromne znaczenie, bo właśnie dzięki nim udaje się uzyskać to, na czym architektom zależy najbardziej – intymne, zielone przestrzenie międzyblokowe, które mają służyć odpoczynkowi i rekreacji. To tu znajdą się plac zabaw, ławki, miejsce na klomby i drzewa. Dokoła, w kondygnacjach parterowych bloków, przewidziano miejsce na punkty handlowo-usługowe: sklep, warzywniak, aptekę, fryzjera. 

Drugim, niemniej ważnym elementem, który tworzy wyjątkowy klimat osiedla, jest jego niezwykłe ukształtowanie plastyczne. Na całym osiedlu elewacje północne są gładkie i wypełnione jedynie oknami. Niesamowity kontrast do nich tworzą elewacje południowe, zakomponowane charakterystycznymi, doskonale nasłonecznionymi balkonami, z widokiem na zieleń otaczającą osiedle lub na zielone przestrzenie międzyblokowe. Mocne, silnie skontrastowane kolory południowych elewacji oraz oryginalna forma owalnych balustrad balkonów, decydują o wyjątkowym wyrazie całego założenia. Szczególny kształt i walory osiedla Przyjaźni docenili czytelnicy Słowa Polskiego, przyznając mu w 1978 roku tytuł Mistera Wrocławia. 

A jak żyje się na osiedlu Przyjaźni dzisiaj? Jakie są jego zalety, a jakie wady dostrzegacie? Komentujcie, jesteśmy bardzo ciekawi Waszych opinii! 

Foto główne: Osiedle Przyjaźni Polsko-Radzieckiej we Wrocławiu, arch. Witold Molicki, widok perspektywiczny fragmentu elewacji, 1976, zbiory Muzeum Architektury we Wrocławiu