Ostatnio w ogólnopolskich mogliśmy przeczytać o Wrocławiu głównie w kontekście spraw przynoszących raczej wstyd niż dumę. Niewyjaśnione od rok sprawy Magdaleny Żuk i Igora Stachowiaka, napad na pracownicę MOPS-u, znęcanie nad zwierzętami to tylko niektóre z tematów, które przebiły się do krajowych serwisów.

Dominowała jednak głównie sprawa Tomasza Komendy. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. Biorąc pod uwagę, co wyrządzono temu człowiekowi i jakie były okoliczności całej historii. Nagłaśnianie tej niesławy wrocławskie organa ścigania muszą cierpliwie znosić jeszcze przez długi czas.

Jeśli jednak przyjrzeć się ilości komentarzy, to największe poruszenie w internecie wywołało, owszem smutne, ale nie tragiczne wydarzenie. Otóż pod koniec miesiąca swoją działalność zakończył kultowy bar mleczny Jacek i Agatka. Działał w naszym mieście od ponad pół wieku. Cóż… jedna z wielu legend o Chinach mówi, że gdy mędrcy Państwa Środka mieli wymyślić przysłowie, które będzie aktualne zawsze, powiedzieli: „I to przeminie”.

Zły początek, zły koniec

Maj zaczął i zakończył się dla Wrocławia wyjątkowo bulwersującymi materiałami – oba pojawiły się w serwisie Wirtualnej Polski. Pod koniec pierwszego tygodnia Ekostraż opublikowała zdjęcia pokazujące szczeniaki uratowane w parku na Brochowie. Zwierzęta zostały znalezione w zamkniętym, plastikowym pudle. Ostatni tydzień przyniósł ujawnienie okoliczności napadu na pracownicę MOPS-u na Szczepinie. Podczas, gdy 31-letni, karany wcześniej za rozbój Mirosław K. atakował kobietę, obserwująca wydarzenie tłuszcz krzyczała, żeby ją dobił i zaatakowała mężczyznę, który próbował wezwać pomoc.

Coś się kończy, coś się zaczyna

Pod koniec maja zakończył swoją działalność jeden z najsłynniejszych barów mlecznych. Jacek i Agatka, bo to o nim mowa, znany był nie tylko we Wrocławiu czy Polsce, ale nawet za granicą. Opowieści o spotkanych tam turystach z Australii, Japonii czy Brazylii stały się wrocławskimi legendami. Ile w nich prawdy nie wiadomo, ale na pewno były piękne.

Jacka i Agatkę przez ponad trzy ostatnie dekady prowadzili Regina i Waldemar Mrozowie. Ale lokal istniał od lat 60. Kultowe miejsce pożegnało się z wrocławianami naleśnikami za złotówkę. O jego zamknięciu pisał serwis wp.pl.

Dzień później portal noizz.pl wydawany przez Ringier Axel Springer, opublikował wywiad z twórczyniami Biblioteki Ubrań (artykuł na ten temat opublikowaliśmy w numerze kwietniowym magazynu Wroclife oraz naszym portalu: http://archiwum.wroclife.pl/czas-wolny/wirtualna-szafa/ ). To nietypowa inicjatywa pozwalająca na wypożyczenie stroju nawet do 30 dni. Tego typu inicjatywy są już dość popularne na świecie. Wrocławska biblioteka to jednak pierwsza taka działalność w Polsce.

Śmierć kolejnej rowerzystki

Portal wp.pl opisywał również sprawę tragicznego wypadku, w którym zginęła rowerzystka, a jej 5-cio letni synek został ranny. To już kolejny taki incydent, który trafił do ogólnopolskich mediów. Komentarze zarówno pod tym tekstem, jak i pod artykułami w lokalnych portalach znów są skrajne i świadczą o sporej niechęci pomiędzy rowerzystami, a prowadzącymi samochody i autobusy. Nie można jednak nie odnieść wrażenia, że polityka Wrocławia, która ma jakoby zachować równowagę pomiędzy pieszymi, rowerzystami i kierowcami sprawdza się głównie w oficjalnych raportach.

Tomasz Komenda – od załamania do happy endu

Ogólnopolskie media wciąż piszą o sprawie Tomasza Komendy. Artykuły można znaleźć praktycznie we wszystkich większych portalach. Na pewno warto przytoczyć wypowiedź prokuratora Stanisława Oziminy, który stwierdził, że 18 lat temu podjął słuszną decyzję. Na szczęście większość mediów przestała już drążyć wątek biegłych – ich badania prowadzone były prawie dwie dekady temu z użyciem ówczesnych metod. Może wreszcie dotarło do powszechnej świadomości, że w naukach ścisłych to kilka generacji i obecne możliwości są nieporównywalnie większe od ówczesnych.

Niesamowite jest to, jak szybko Tomasz Komenda odzyskuje kondycję psychiczną. Tuż po jego wyjściu z więzienia media pisały o załamaniu, jakie przeszedł. Na zdjęciach z tamtego okresu mogliśmy zobaczyć zlagrowanego człowieka, który przeszedł 18 lat piekła. Teraz widzimy osobę, która żąda sprawiedliwości i ukarania winnych jego cierpień. Nie wiem, czy Tomasz ma zapewnioną opiekę terapeutyczną, ale ma nadzieję, że żadnej redakcji nie przyjdzie do głowy grzebać tak głęboko w jego prywatności.

W całej historii występuje również dość interesujący wątek. Wirtualna Polska opublikowała ciekawy artykuł o listach, jakie otrzymuje Tomasz Komenda. Piszą do niego kobiety, które chcą go poznać. Oprócz krótkiego opisu siebie, niektóre wysyłają też swoje zdjęcia. Po zwolnieniu z więzienia Tomek powiedział, że marzy o założeniu rodziny, więc jego historia może zakończyć się wieloma happy endami.

Sprawiedliwość nierychliwa

Nadal pojawiają się też artykuły dotyczące Magdaleny Żuk i Igora Stachowiaka. Mogliśmy je przeczytać między innymi na portalach gazeta.pl i w Wirtualnej Polsce. Od śmierci Magdy i Igora mija rok, a ich okoliczności wciąż nie są do końca wyjaśnione. Jakikolwiek inny komentarz naprawdę wydaje się zbędny.

Na łamach Tvn24.pl pojawiła się informacja o wyjaśnieniach, jakie przed sądem złożył Aleksander B., lekarz, który wyciął pacjentowi zdrową nerkę zamiast chorej.

Filmowo – Brochów i kościelny sovir vivre

W maju mogliśmy też obejrzeć dwa ciekawe materiały filmowe nawiązujące do Wrocławia. Video.wp.pl opublikował film prezentujący dworzec towarowy na wrocławskim Brochowie. Z kolei  interia.tv zaprezentowała materiał zrealizowany dla Dzień Dobry TVN, w którym ksiądz Rafał Kowalski z Archidiecezji Wrocławskiej opisywał Kościelny savoir vivre. Oglądając ten drugi, aż  trudno uwierzyć, że komukolwiek trzeba przypominać o wyłączeniu telefonu komórkowego w teatrze, na koncercie czy właśnie podczas nabożeństwa.