Na początku jesieni Wrocław nie trafiał zbyt często na łamy ogólnopolskich portali internetowych. Pisano o naszym mieście w kontekście raptem 4 wydarzeń. Niestety dwa z nich to sprawy, o których z pewnością wolelibyśmy nie usłyszeć.

Pierwsza wiadomość ze stolicy Dolnego Śląska, która przebiła się w październiku do ogólnopolskich mediów mogła nastrajać pozytywnie. Nasze miasto gościło finał Mistrzostw Polski Escape Rooms. To stosunkowo nowa rozrywka, która w Polsce pojawiła się po raz pierwszy właśnie we Wrocławiu.

Niestety następne wiadomości stawiały Wrocław w wyjątkowo niekorzystnym świetle. Na kolejną z instytucji zaufania publicznego w naszym mieście padło oskarżenie o nieprawidłowości finansowe. Tym razem chodzi o Pogotowie Ratunkowe. Prowadzone od prawie roku śledztwo zakończyło się zatrzymaniem kilku osób z jego kierownictwa.

W tym samym tygodniu swój finał znalazła sprawa zabójstwa dwóch wrocławskich prostytutek. Sprawca usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności. O ile fakt skazania mordercy jest z pewnością dobrą informacją, o tyle jego motywy są niemal tak przerażające, jak sama zbrodnia.

Miesiąc podsumowały plany wrocławskiego magistratu na ograniczenie smogu w mieście. Są one związane z ustawą o elektromobilności i ograniczeniem wjazdu pojazdów spalinowych do centrum miasta.

Rozrywkowo

W pierwszej połowie października Wirtualna Polska pisała o I Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Escape Rooms. Finał mistrzostw czyli Poland Escape’17 odbył się w dniach 27 – 28 października w Hali Stulecia. Zapisy i eliminacje trwały już od czerwca. Wzięło w nich udział ponad 2 tysiące uczestników.

Warto przypomnieć, że pierwszy EscapeRoom w Polsce powstał właśnie we Wrocławiu w 2013 roku. Był to, założony przez trójkę znajomych Let Me Out przy ulicy Odrzańskiej. O ile sam pomysł był przeszczepiony na polski grunt z zachodu, o tyle firma wytyczyła pewne lokalne standardy – typowy polski lokal składa się z 2 – 4 pokoi, rozgrywka trwa od około 45 minut, a cała zabawa, w zależności od ilości graczy, kosztuje od 100 do 200 złotych. Cena, w przeliczeniu na osobę, zazwyczaj nie przekracza biletu do kina.

Znów o pieniądzach, znów nie tak jak być powinno

Kolejne informacje nie są już tak dobre dla naszego miasta. W połowie października portal tvn24.pl donosił o zatrzymaniu Wincentego M., dyrektora Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu oraz Stanisławy O., dyrektorki do spraw ekonomicznych a także radcy prawnej, Joanny M. Według portalu zatrzymania mieli dokonać policjanci z wydziału zajmującego się walką z korupcją a śledztwo prowadzi Wydział I Śledczy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Dochodzenie w sprawie pogotowia prowadzono już od grudnia 2016 roku, a funkcjonariusze Policji weszli do siedziby pogotowia jeszcze w czerwcu. Śledztwo dotyczyło nieprawidłowości związanych z funkcjonowanie pogotowia w ramach inwestycji gospodarczych, jakie miały miejsce w latach 2003 – 2017. To wówczas powstały szkody majątkowe na kwotę co najmniej 500 000 złotych.

Jednak oskarżenia prokuratury nie kończą się tylko na kwestiach gospodarczych. Dzień po opublikowaniu pierwszego artykułu portal tvn24.pl informował, że prokuratura postawiła dyrektorowi pogotowia także zarzuty mobbingu wobec pracowników, nepotyzmu, niepowiadomienia organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa oraz poświadczania nieprawdy.

Zarzuty prokuratorskie wobec władz Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu są o tyle przykre, że to już trzecia z tego typu afer w naszym mieście, o której informują ogólnopolskie media. We wrześniu sędzia Anna Muszyńska z Sądu Rejonowego dla Wrocławia Śródmieście, mimo że uniewinniła byłego wiceprezydenta Wrocławia Michała Janickiego od zarzutu przyjmowania łapówek i przekroczenia uprawnień, jednak uznała, że jego postawa była „niewłaściwa, wręcz nieetyczna”. Wcześniej, w czerwcu, wypłynęła informacja na temat nieprawidłowości w Dolnośląskim Oddziale Polskiego Czerwonego Krzyża.

Gorzki triumf sprawiedliwości

Mniej więcej w tym samym czasie pojawiła się informacja o skazaniu Artura K., zabójcy dwóch prostytutek, na 25 lat więzienia. Podwójne morderstwo miało miejsce w listopadzie 2015 roku. Sprawca miał wówczas zaledwie 18 lat. Według słów obrońcy na postępowanie skazanego miały mieć wpływ narkotyki, ale w uzasadnieniu wyroku ten wątek się nie pojawił.

Zbrodnia była wyjątkowo brutalna – każda z ofiar otrzymała po kilkadziesiąt ciosów nożem. Artur K. wielokrotnie zmieniał swoje wyjaśnienia. Początkowo twierdził, że kobiety próbowały go okraść. Później miał mówić, że podały mu dopalacze. W innej z wersji powiedział, że jego ofiary nie powinny żyć, ponieważ się nie szanują. Prokurator, Tadeusz Potoka mówił, że podczas śledztwa i procesu zabójca kreował się na „naprawiacza” świata, a z nożem chodzi po to, żeby robić porządek. Sprawa była na tyle bulwersująca, że o jej zakończeniu informował szereg ogólnopolskich mediów – między innymi tvn24.pl, radiozet.pl, fakt.pl czy wp.pl.

Walka ze smogiem

Wrocław trafił również na łamy zajmującego się sprawami ekonomicznymi i gospodarczymi portalu money.pl. Informował on potencjalnym zastosowaniu w stolicy Dolnego Śląska ustawy o elektromobilności. W praktyce ma ono polegać na wprowadzeniu opłat za wjazd do centrum miasta dla samochodów przekraczających dopuszczalną emisję spalin.

Money.pl podaje, że wjazd do centrum miasta samochodem niespełniającym norm może kosztować 30 złotych dziennie. Same normy nie są wciąż określone. Według nieoficjalnych informacji podawanych przez wrocławskie serwisy, na które powołuje się money.pl, ograniczenia nie objęłyby wszystkich samochodów spalinowych. Bezpiecznie mogą się czuć posiadacze pojazdów z silnikiem diesla nie starsze niż 6 lat oraz z silnikiem benzynowym nie starsze niż 16 lat. Wolne od opłat byłyby też samochody z napędem hybrydowym, elektrycznym i na gaz.