W poprzednim artykule z cyklu poświęconego finansom osobistym w dobie kryzysu, przedstawiliśmy zarys obecnej sytuacji oraz potencjalne zagrożenia, jakie dla naszych portfeli stanowić będą następstwa pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Dziś nieco szerzej omówimy pierwsze kroki, jakie w tej sytuacji należałoby podjąć. 

Przeczytaj pierwszy odcinek cyklu: Dlaczego nasze pieniądze nie są bezpieczne?

Podstawowa komórka społeczna, jaką jest rodzina (w rozumieniu: gospodarstwo domowe), jest tak naprawdę miniaturowym państwem, w którym mamy obywateli z ich potrzebami, rząd, a także budżet. Jedyna różnica jest taka, że rząd w rodzinie dysponuje SWOIMI pieniędzmi, a nie pieniędzmi podatnika, a tymi pieniędzmi musi się jeszcze „podzielić”.

Planowanie budżetu domowego powinno składać się z czterech etapów.

1. Dokładne ustalenie punktu wyjściowego

Jeżeli nigdy w życiu nie zastanawialiśmy się nad swoimi finansami, po prostu zarabialiśmy i wydawaliśmy, czas najwyższy, aby zrobić to właśnie teraz. Powinniśmy ustalić trzy, absolutnie elementarne kwestie:

1) jakie są nasze wpływy

2) jakie są nasze koszty

3) jakie mamy oszczędności

Jeżeli chodzi o wpływy, są to wszystkie pieniądze, które każdego miesiąca (w Polsce większość rozliczeń przebiega w cyklu miesięcznym) trafiają do naszego budżetu – chodzi zarówno o pensję, premie, wpływy z wynajmu i inne dodatki. Nie zawsze da się to ustalić bardzo precyzyjnie, ponieważ wartości te mogą się zmieniać na przestrzeni czasu. W takiej sytuacji, należy rozpocząć każdy miesiąc od policzenia wpływów.

Koszty to wszystkie wydatki, opłaty, raty kredytów, pożyczki etc. Jeżeli nie wiemy, ile pieniędzy wydajemy np. na jedzenie, trzeba przyjąć jakieś założenie, a następnie zweryfikować je. 

Trzecią grupą są oszczędności, do których – dla uproszczenia – możemy zaliczyć także inwestycje (np. posiadane akcje, udziały w funduszach czy obligacje). 

2. Planowanie budżetu

Mając te wszystkie dane, możemy rozpisać sobie wszystkie wydatki, które – znów dla uproszczenia (uproszczenia są pomocne do tego, by wytrwać w narzuconym sobie reżimie) – można podzielić na kategorie np. bieżąca konsumpcja, opłaty i spłaty, większe wydatki (np. zakup nowej pralki), oszczędności. Kategorie należy dostosować do własnych potrzeb. Jeżeli ktoś prowadzi działalność gospodarczą, pojawi się u niego jeszcze kategoria związana z firmą, w tym wydatki, które można wpisać w koszty, a także koszty wynikające z prowadzenia działalności (np. biuro księgowe). 

Założenie jest takie, że kwota do wydania nie powinna być wyższa, niż kwota wpływów. Jeżeli okaże się, że mamy więcej wydatków, niż wpływów, musimy przejrzeć jeszcze raz wszystkie wydatki i zastanowić się, czy nasze estymacje nie są zbyt przesadzone. Działa to także w drugą stronę – jeżeli okaże się, że na końcu wychodzi nam kilka tysięcy na plusie, a przeważnie na koniec miesiąca nie dysponujemy wolnymi środkami, być może koszty są niedoszacowane. 

Warto podejść do sprawy szczerze. 

3. Wykonanie budżetu

Część trzecia jest chyba najtrudniejsza. O ile czynsz, opłata za prąd i za inne media jest łatwa do udokumentowania, o tyle wydatki konsumpcyjne już nie. O ile będziemy pamiętali o zachowywaniu wszystkich paragonów z zakupów, o tyle niekoniecznie uda nam się odnotowywać wszystkie drobne wydatki np. zakup napoju w automacie, który nie wydaje paragonu. 

Drobne wydatki to tzw. „czynnik latte”. Wiele osób sądzi, że na kanapkę w pracy, kawę na mieście lub batonik wydaje… no właśnie, ile? 50 złotych? 100? 200? To jedna z większych zagadek dziurawych budżetów. Jeżeli uda nam się zapanować nad „czynnikiem latte”, część sukcesu będziemy mieli za sobą. 

Inne wyzwania to niekontrolowane zakupy (na zakupy lepiej chodzić z listą), oraz kompulsywne kupowanie rzeczy – ubrań, których mamy za dużo, czy książek, których nigdy nie przeczytamy. 

Jeszcze innym wyzwaniem, z którym prawie na pewno każdy musi się zmierzyć, to wydatki, które są nieuzasadnione np. wygasła nam umowa na jakąś usługę i zmieniła się taryfa, a my nadal płacimy według umowy. Albo płacenie za jakąś usługę, z której nie korzystamy. 

4. Weryfikacja budżetu

Już na etapie wykonywania budżetu powinniśmy zorientować się, że pewne rzeczy wyglądają nie tak, jak powinny np. nagle okazuje się, że płacimy za coś, o czym nie mieliśmy pojęcia, a jest nam potrącane automatycznie z karty kredytowej. Albo zwyczajnie wydajemy za dużo na kawę na mieście. Albo korzystamy z usług najdroższego dostawcy na rynku. Warto po zamknięciu miesiąca zebrać rachunki, faktury i paragony, i dokładnie PRZEANALIZOWAĆ wszystkie koszty. 

To żmudna i nieprzyjemna robota. Szczególnie nieprzyjemna w sytuacji, gdy odkryjemy, jak wiele pieniędzy uciekało nam latami między palcami. Ale spójrzmy na to z drugiej strony – czyszczenie swoich wydatków, choćby raz na kwartał – może pomóc nam odzyskać część traconych pieniędzy i przeznaczyć je chociażby na oszczędności i inwestycje. Może więc warto podjąć ten wysiłek. 

Artykuł powstał we współpracy z firmą Goldenmark

Foto główne: NORTHFOLK on Unsplash