We Wrocławiu pojawił się barszcz Sosnowskiego. Jak na razie można na niego trafić na Strachocinie. Czy sytuacja będzie podobna, do tej z zeszłego roku, gdy trującą roślinę można było spotkać na terenie całego miasta?
Źródło zdjęcia – wikipedia.pl
Barszcz Sosnowskiego we Wrocławiu
W zeszłym tygodniu Straż Miejska odebrała dwa zgłoszenia o barszczu Sosnowskiego na osiedlu Strachocin. To pierwsze w tym roku miejsce, gdzie we Wrocławiu pojawił się barszcz. W zeszłym roku roślina też była tutaj obecna.
Czy barszcz rozpleni się po Wrocławiu tak jak ostatni? Ciężko określić, tym bardziej, że mamy dopiero połowę czerwca i do władz miasta dotarły dopiero pierwsze doniesienia na jego temat. Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego przyznaje jednak, że barszcz zaczął się pojawiać. Miasto monitoruje sprawę.
W zeszłym roku barszcz Sosnowskiego można było spotkać praktycznie w całym mieście. Lokalne media informowały prawie przez całe lato o nowych skupiskach. Okres największego występowania parzącej rośliny to przełom lipca i sierpnia.
Jak rozpoznać barszcz Sosnowskiego
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną bardzo charakterystyczną. Może przypominać koper, ale jest od niego dużo większy. Ma od metra do czterech wysokości. Łodyga może mieć nawet 10 centymetrów średnicy. Jest pusta w środku z grubymi ściankami, zielona ale w niższych partiach może mieć purpurowe plamy. Wieńczą je rozłożyste baldachy kwiatowe. Każdy z nich składa się z mniejszych skupisk kwiatowych. Kwiatostany barszczu Sosnowskiego są bardzo duże i mogą osiągać nawet 50 centymetrów średnicy. Zazwyczaj są białe, chociaż mogą być też lekko różowawe. Liście są szerokie. Wzdłuż brzegów mają zaokrąglone, stosunkowo krótkie ząbki.
Pierwsza pomoc
Poparzenia barszczem Sosnowskiego nie należy ignorować. Może być ono bardzo szkodliwe dla zdrowia i powodować oparzenia II a nawet III stopnia. Roślina jest o tyle niebezpieczna, że kontakt praktycznie z każdą jej częścią może skończyć się dla człowieka źle. Olejek eteryczny powodujący oparzenia znajduje się w łodygach, liściach, kwiatach a nawet korzeniach.
Pierwsze objawy poparzenia są widoczne już w kilkanaście minut po kontakcie z rośliną. Najpierw skóra staje się zaczerwieniona, potem pojawiają się pęcherze i trudno gojące się rany. Najgorzej jest wtedy, gdy rękami, na których pozostał olejek przetrzemy oczy. Można się wtedy spodziewać zapalenia spojówek.
Skóra, która miała kontakt z barszczem Sosnowskiego ciemnieje nawet na kilka miesięcy i może być szczególnie uwrażliwiona na działanie promieni UV. Są one szczególnie groźne także tuż po oparzeniu. Im wyższa temperatura i wilgotność powietrza tym gorsze są skutki kontaktu z barszczem. Podobnie nasila je też wilgotość samej skóry, na przykład wtedy, gdy się spocimy.
Poparzone miejsce należy przemyć wodą z mydłem. Powinniśmy też unikać kontaktu z promieniami słonecznymi minimum przez okres dwóch dób. Konieczna jest też wizyta u lekarza. Jeśli nie zaleci on inaczej należy posmarować miejsce oparzenia maścią przeciwdziałającą reakcjom uczuleniowym oraz łagodzącą zapalenie skóry.
Jak zwalczać barszcz Sosnowskiego
Najłatwiejszy sposób walki z barszczem to mechaniczne niszczenie tak zwanych rozet jednorocznych. Najlepiej robić to jesienią – wtedy najłatwiej rozpoznać roślinę i można się jej pozbyć. Metoda jest bardzo wyczerpująca i polega na ręcznym wycinaniu korzeni rośliny przy pomocy motyk lub innych narzędzi.
Barszcz można też próbować „wyniszczyć” koszeniem. Z racji tempa wzrostu i namnażania się rośliny trzeba być w tym bardzo konsekwentnym i robić to minimum 2 do 4 razy w sezonie. Koszenie sprawia, że baldachy barszczu pojawiają się coraz niżej i stają się podatne na chemikalia używane do zwalczania chwastów. Trzeba jednak pilnować, żeby barszcz nie wydał nasion i pędów.
Powszechną metodą jest też Rundup. Polega ona na używaniu odpowiednich herbicydów do chemicznego usuwania barszczu. Latem i jesienią stosuje się najczęściej mniejszą dawkę. Najwięcej środka należy wylać na dorosłe rośliny wiosną – wtedy, kiedy zaczynają one swoją wegetację.