Upały dają się wrocławianom we znaki. Lejący się z nieba żar sprawia, że do przyjemności nie należy nie tylko przebywanie na powietrzu, ale i poruszanie się po Wrocławiu komunikacją miejską. Sprawdziliśmy to na własnej skórze.

Choć uczciwie trzeba przyznać, że coraz więcej pojazdów MPK ma klimatyzację, to jednak wciąż sporo jeżdżących po naszym mieście autobusów i tramwajów tego udogodnienia nie posiada. Postanowiliśmy empirycznie, na własnej skórze przekonać się, jak podróżuje się komunikacją miejską w upalne dni.

W środę 1 sierpnia, około południa, gdy temperatura na dworze przekroczyła 30 stopni Celsjusza, ruszamy „w miasto”. Założenie jest takie, że wsiadamy w pierwszy autobus albo tramwaj, który przyjedzie na przystanek, bez wybierania pojazdów z „klimą” lub bez.

Miłe złego początki

Na początek szczęście nam dopisuje. Podjeżdża nowy Mercedes linii 107, wyposażony w klimatyzację. W środku przyjemny chłód. Nasz podręczny termometr pokazuje wewnątrz autobusu temperaturę około 30 stopni Celsjusza. Nie jest źle, trwająca kilka przystanków podróż mija całkiem komfortowo.

fot. Tomasz Matejuk

Jednak jak mówi znane przysłowie, miłe złego początki. Na placu Orląt Lwowskich przesiadamy się w tramwaj linii 32. To Skoda, również wyposażona w klimatyzację.

fot. Tomasz Matejuk

W środku jednak jakby cieplej niż autobusie, z którego przed chwilą wysiedliśmy. Wyciągamy termometr, który wskazuje już ponad 32 stopnie Celsjusza. Jedzie się znacznie mniej przyjemnie, ale wciąż znośnie.

fot. Tomasz Matejuk

Z tramwaju wysiadamy na placu Jana Pawła II, gdzie po chwili nadjeżdża autobus Solaris linii 122. Na szybie naklejka „pojazd klimatyzowany”, więc bez obaw wchodzimy do środka.

fot. Tomasz Matejuk

Szybko jednak zaczynamy żałować. Co prawda klimatyzacja niby działa (okna szczelnie pozamykane), ale efektów jej pracy nie czujemy. Potwierdza to nasz termometr, wskazując ponad 34 stopnie Celsjusza.

fot. Tomasz Matejuk

Po kilku przystankach z ulgą wysiadamy. Do centrum wracamy autobusem linii 127. To Mercedes, ale niestety bez klimatyzacji. W pojeździe otwierają się tylko niewielkie lufciki, więc domyślacie się pewnie, że ta podróż do najprzyjemniejszych nie należy. Zerkamy na termometr. Ponad 36 stopni Celsjusza.

fot. Tomasz Matejuk

By choć trochę odetchnąć świeżym powietrzem, idziemy spacerem na przystanek tramwajowy przy Narodowym Forum Muzyki. Jedzie „czternastka”. Już z daleka zauważamy, że to stary Konstal, więc szykujemy się na najgorsze.

fot. Tomasz Matejuk

Nasze obawy okazują się jak najbardziej uzasadnione. W środku, mimo pootwieranych okien (znacznie większych niż w Mercedesie bez „klimy”), zaduch niesamowity. Wystarczy chwila, by poczuć strużkę potu spływającą po plecach, a po kilku minutach jesteśmy cali mokrzy. Co na to nasz termometr? Mamy rekord: 37,5 stopni Celsjusza!

fot. Tomasz Matejuk

Wytrzymujemy dwa przystanki i uciekamy. Czas na powrót do redakcji. Naprawdę cieszymy się, gdy na horyzoncie pojawia się Solaris linii 142, wyposażony w klimatyzację.

fot. Tomasz Matejuk

Trwającą dobrych kilka przystanków podróż ciężko jednak nazwać przyjemną. Mimo działającej „klimy”, wewnątrz autobusu i tak jest bardzo ciepło i duszno. Rzut oka na termometr i wiemy, że nasze odczucia nie są przesadzone. 35,5 stopni Celsjusza.

fot. Tomasz Matejuk

W pojazdach bez klimatyzacji ciężko wytrzymać

Podsumowując, jechaliśmy łącznie 6 pojazdami wrocławskiego MPK: 4 autobusami i 2 tramwajami. W większości działała klimatyzacja (4/6 wozów). I w tych pojazdach podróż może nie była komfortowa (poza pierwszym autobusem linii 107, którym jechało się naprawdę przyjemnie), ale w miarę znośna. Ale tam, gdzie klimatyzacji zabrakło, wytrzymać było ciężko.

W autobusie marki Mercedes, ze względu na to, że otwierają się tylko małe okienka przy suficie (to pojazd przystosowany do korzystania z klimatyzacji, której jednak w części wozów kupionych przez wrocławskie MPK nie ma), trudno o dopływ powietrza z zewnątrz. Więc przy temperaturze na dworze przekraczającej 30 stopni Celsjusza, w środku panuje niesamowity zaduch i prawie nie ma czym oddychać.

Z kolei w przestarzałym, nagrzewającym się do granic możliwości tramwaju Konstal wytrzymać w zasadzie nie sposób i nawet szeroko otwarte okna nie pomagają. A dodajmy, że po mieście jeździliśmy w okolicach południa, gdy w MPK nie ma ścisku. Wyobrażamy sobie, co w pojazdach bez klimatyzacji dzieje się w godzinach popołudniowego szczytu.

„Walka, by nie zemdleć”

Swoimi spostrzeżeniami na ten temat podzielił się z nami pan Wojtek, który miał wątpliwą przyjemność jechać w ostatnich, wyjątkowo gorących dniach autobusem linii 106.

– Klimatyzacji brak, okna się nie otwierają, nie licząc małych lufcików, bo to Mercedes przygotowany do montażu „klimy”, na której jednak nasi włodarze przyoszczędzili. W środku ścisk i zaduch nie do wytrzymania. Musiało być z 50 albo i nawet 60 stopni. Na moich oczach młody chłopak omdlał, znajomi wyprowadzili go na przystanek. Takie sytuacje obserwuję od wielu lat, mojej mamie, która porusza się po mieście MPK, nie raz robiło się ciemno przed oczami. W starych autobusach Jelcz czy Ikarus przynajmniej okna dało się szeroko otworzyć. A teraz trwa walka o to, żeby nie zemdleć – mówi nam Wojtek.

Nasz rozmówca dziwi się, że takie autobusy kursują na linii jeżdżącej na wrocławskie lotnisko.

– Podróżuje nią wielu obcokrajowców, którzy już po kilku minutach są cali mokrzy od potu. Średnia to wizytówka naszego miasta dla gości z zagranicy. A przecież PR i autoreklama to to, w czym nasze władze są najlepsze – ironizuje Wojtek.

Ile pojazdów MPK ma klimatyzację?

Zgodnie z danymi, które otrzymaliśmy od MPK, niespełna połowa taboru autobusowego wrocławskiego przewoźnika ma klimatyzację. To 153 solarisy i mercedesy na w sumie 318 wozów.

– Warto zaznaczyć, że w porównaniu do zeszłego sezonu letniego liczba klimatyzowanych autobusów wzrosła o 60. Dodatkowo „klimę” posiada 80 autobusów naszego podwykonawcy, firmy Michalczewski (MAN-y i solarisy) – wylicza Tomasz Śpiewak, specjalista ds. komunikacji społecznej w MPK.

Jeśli chodzi o tramwaje, na 231 sztuk klimatyzację posiadają 82 (pojazdy Pesa, Moderus i Skoda 19T – to te dwukierunkowe). Daje to 35% całego taboru tramwajowego.

– W stosunku do lata zeszłego roku, mamy o ponad 20 tramwajów klimatyzowanych więcej. Do końca sierpnia spodziewamy się dostawy jeszcze 9 moderusów, a w 2019 kolejnych 10 – zaznacza Tomasz Śpiewak.

Kiedy „klima” jest włączana?

Jak tłumaczy nam przedstawiciel przewozowej spółki, ogólna zasada jest taka, że klimatyzacja włączana jest przy temperaturze wewnątrz sięgającej około 20 stopni Celsjusza.

– Różnie to bywa w przypadku poszczególnych marek pojazdów. Na przykład w mercedesach urządzenia włączają się automatycznie w kabinie kierowcy i w przedziale dla pasażerów. Decyduje o tym komputer pokładowy na podstawie temperatury. Natomiast w skodach 19T system klimatyzacji uruchamia motorniczy, ale potem działa on już automatycznie na podstawie temperatury ze środka tramwaju. Nad prawidłowym używaniem przez kierujących klimatyzacji czuwa w MPK centrala ruchu i dyspozytorzy – wyjaśnia Tomasz Śpiewak.

Śpiewak przypomina, że sprawnie działająca klimatyzacja w warunkach komunikacji miejskiej może obniżyć temperaturę od 3 do 5 stopni Celsjusza.

– Większa różnica temperatur jest zresztą niezalecana z uwagi na ryzyko szoku termicznego. Wysokie temperatury panujące na zewnątrz, a także siłą rzeczy w nieklimatyzowanych budynkach i pojazdach, łączą się z ryzykiem przegrzania, dlatego zarówno lokalne, jak i ogólnopolskie środki przekazu informują o tym, co robić, żeby przetrwać upały. W MPK nie zanotowaliśmy podczas obecnie trwającej fali upałów przypadku zasłabnięcia i konieczności interwencji pogotowia z tego powodu – podkreśla Tomasz Śpiewak.

Co z oknami?

Zapytaliśmy w MPK także o zamykanie i otwierania okien w klimatyzowanych pojazdach. Niektórzy pasażerowie narzekają bowiem, że choć klimatyzacja w autobusach nie działa, okna są zablokowane.

– Pojazdy wyjeżdżające na miasto mają sprawną klimatyzację, co też przekłada się na zablokowane okna. Jednak przy tak dużych upałach jak obecnie, czasem nie jesteśmy w stanie utrzymać niskiej temperatury w pojeździe lub czas jej osiągnięcia jest dłuższy, nawet przy maksymalnie działającej klimatyzacji. Dzieje się tak przez częste postoje na przystankach i wymianę powietrza podczas wysiadania i wsiadania pasażerów. Stąd prawdopodobnie wrażenie, że „klima” nie działa, a mimo to okna są zablokowane – zaznacza Śpiewak.

Przedstawiciel MPK tłumaczy, że przewoźnik stara się maksymalizować wykorzystanie autobusów klimatyzowanych, a autobusy nieklimatyzowane w miarę możliwości kierować na godziny wczesnoporanne lub w nocy.

– Jeśli w pojeździe klimatyzowanym występuje awaria systemu chłodzącego, okna są odblokowane. Ponadto kierowcy są wyposażeni w klucze do okien i w każdym momencie mogą podjąć działania – dodaje Tomasz Śpiewak.