Sceny rodem z filmu akcji pod Wrocławiem. Policjanci z drogówki gonili tam kierującego oplem 33-latka, który zamiast zatrzymać się do kontroli, wcisną gaz i zaczął uciekać.

Wszystko zaczęło się od niezwykle błahej sytuacji. Mundurowi jadąc jedną z dróg gminy Kąty Wrocławskie zauważyli, że kierowca osobowego opla nie miał założonych pasów bezpieczeństwa. W normalnych warunkach sprawa zakończyłaby się na drobnym mandacie, albo nawet tylko pouczeniu. Kierowca jednak na widok zatrzymujących go policjantów zaczął uciekać.

– Kiedy rozpoczął się policyjny pościg, wykonywał coraz to bardziej brawurowe manewry i nie zważając na nic gnał przed siebie – relacjonuje sierż. Aleksandra Rodecka. – Cały czas podążał za nim policyjny radiowóz, a na terenie miejscowości Małkowice mężczyzna wjechał na polną drogę, na której jego samochód ugrzązł w błocie. Policjanci wybiegli z radiowozu i pobiegli w stronę Opla zatrzymując kierującego oraz jego dwóch pasażerów – wyjaśnia policjantka.

Szybko okazało się, co było powodem ucieczki. Siedzący za kierownicą 33-latek miał w organizmie ponad 1,3 promila alkoholu. Dodatkowo późniejsze sprawdzenia w systemach wykazały, że nie ma on uprawnień do kierowania pojazdami, a poza tym zamiast za kierownicą powinien siedzieć… w więzieniu. – Kierowania był osobą poszukiwaną do odbycia kary pozbawienia wolności za wcześniejsze czyny – tłumaczy rzeczniczka wrocławskiej policji.

To jednak nie koniec przewinień. Mundurowi znaleźli w pojedzie woreczek z białym proszkiem, który po zbadaniu w laboratorium okazał się być amfetaminą. W związku z tym, przed sądem oprócz kierowcy, za posiadanie narkotyków staną też 27-letnia pasażerka i 29-letni pasażer opla.

Dwójce zatrzymanych za posiadanie substancji zabronionych grożą nawet 3 lata więzienia. Zarzuty postawione kierowcy zagrożone są z kolei karą aż 5 lat pozbawienia wolności.