Kiedyś usłyszałem od klienta: „Córka też się w tłumaczenia bawiła. W zasadzie, to ona mogłaby mi to na angielski machnąć, tylko tej pieczątki tłumacza przysięgłego nie ma”. Nic dziwnego. Skoro większość Polaków deklaruje co najmniej średnią znajomość języka angielskiego, to przecież mogą też wykonywać tłumaczenia, prawda? Nie do końca. To tak jakby przyjąć, że każdy z nas może być nauczycielem języka polskiego w szkole dla obcokrajowców.

Tłumaczenie to umiejętność wymagająca specyficznej świadomości językowej nabywanej latami, połączonej najlepiej ze specjalistycznym wykształceniem, a o jej wysokiej trudności świadczy choćby fakt, że dosłownie kilkoro moich koleżanek i kolegów z filologii wybrało tę ścieżkę zawodową. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy spojrzymy na tłumaczenia specjalistyczne, w szczególności prawnicze. Przy okazji pisania tego artykułu sprawdziłem ponad stu znajomych ze studiów, których mam na Facebooku i wiecie co? Jestem jedynym tłumaczem przysięgłym.

Na co dzień pracuję z klientami, którzy potrzebują niezawodnych usług tłumaczeniowych ze względu na bardzo wrażliwe dokumenty wymagające przekładu i spore ryzyko prawne wynikające z potencjalnych błędów językowych. Zarówno kancelarie prawnicze czy firmy międzynarodowe, jak i klienci prywatni, np. cudzoziemcy lub Polacy na emigracji stawiają duży nacisk na wysoką jakość i krótkie terminy realizacji zamówień. Te dwie cechy mogą iść w parze, a wbrew obiegowej opinii, ich cena nie musi oznaczać „zdzierstwa”.
Jak to możliwe? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, zastanówmy się, czym w zasadzie są tłumaczenia prawnicze i jakie warunki musi spełniać ich dostawca, by móc zaproponować konkurencyjną cenę.

Język prawa najczęściej kojarzy się z zagmatwanymi sformułowaniami zawartymi w ustawach i nieprzystępnym żargonem używanym przez prawników. Jest on zamknięty i mało zrozumiały, a płynne posługiwanie się nim wymaga zwykle odpowiedniego wykształcenia i doświadczania. Musi też być bardzo logiczny i konsekwentny, przez co bywa odbierany jako sztywny i nienaturalny. Ktoś mógłby powiedzieć „nudny jak flaki z olejem” i to będzie prawda. Właśnie dzięki temu możliwe jest tworzenie jasnych i obiektywnych zasad naszego wzajemnego porozumienia w społeczeństwie i w miarę zgodnego wspólnego życia obok siebie. Prawo za pośrednictwem języka, który określa na przykład, że dany rodzaj zachowania jest w porządku, a za inny grozi kara, dąży do osiągania sprawiedliwości społecznej.

Na styku różnych kultur i systemów prawnych może pojawiać się potrzeba tłumaczenia. Usługi wykonywane przez tłumaczy przysięgłych najczęściej są wysokiej jakości, ponieważ jest to zawód zaufania publicznego, a jego wykonywanie wymaga zachowania poufności i zdania trudnego pisemnego i ustnego egzaminu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tłumaczenie uwierzytelnione, określane też jako poświadczone, może być wymagane na przykład przez urzędy państwowe, uczelnie lub sądy, a osoba posługująca się nim ma gwarancję zgodności jego treści z oryginalnym dokumentem w języku źródłowym. Niezwykle istotna jest tutaj znajomość różnic między tłumaczonymi kulturami i ustrojami, którą musi posiadać tłumacz. W przypadku Polski i krajów angielskojęzycznych główne utrudnienie w przekładzie tekstów prawnych wynika z odmienności pomiędzy systemem kontynentalnego prawa cywilnego i wyspowego „common law”. Jak więc w tym przypadku zapewniać odpowiednią zgodność tłumaczeń i unikać ryzyka związanego z wykorzystaniem błędnych przekładów?

Profesjonalni wykonawcy prawniczych usług językowych potrafią zaoszczędzić swoim klientom wiele czasu i nerwów, dzięki zagwarantowaniu właściwego poziomu poufności i ochrony obiegu informacji oraz wdrożeniu właściwych procesów kontroli jakości i weryfikacji, realizowanych przez prawników-lingwistów, posiadających dość unikalną wiedzę z zakresu systemów prawa, podatków i administracji publicznej Polski i krajów tłumaczonych języków. Jest to kluczowe i pozwala uniknąć nie tylko nieporozumień w komunikacji, ale również daleko idących konsekwencji prawnych.
Jak wspomniałem, krótkie terminy realizacji i jednoczesna wysoka zgodność językowa przekładanych treści, to oczekiwania odbiorców tłumaczeń prawniczych i biznesowych. Nie jest to szczególnie zaskakujące, gdyż w tych branżach często ważą się niezwykle istotne kwestie, jak prawa człowieka, czy wysokie potencjalne roszczenia odszkodowawcze. Z tego powodu, bardzo ważne są w celu zapewnienia ochrony interesu klienta bezbłędne i dobrze osadzone w realiach biznesowych usługi językowe. Dzisiejszy zglobalizowany świat oferuje przedsiębiorcom nieograniczony dostęp do nowych rynków i produktów. Jeżeli chcą oni czerpać z tego korzyści, będą potrzebować szybkiego i ekonomicznego tłumaczenia materiałów firmowych. W ten sposób otwiera się również duży obszar do zagospodarowania przez dostawców usług językowych, dzięki którym przekaz ich klientów dociera do adresata naturalnie w jego ojczystym języku. Ważne, aby móc polegać na tłumaczach sprawnie poruszających się w środowisku biznesowym, realizujących usługi szybko i bez zbędnych kosztów. Tylko dzięki usługom takich profesjonalistów, możemy być pewni, że treści będą dostarczone na czas i będą brzmieć, jakby stworzono je od początku w języku adresata, niezależnie, czy będzie to prezentacja PowerPoint, oferta, czy strona internetowa.

Bardzo się cieszę, że mogę działać w ciekawych czasach dla branży tłumaczeniowej. Wiele osób nie zauważa jeszcze faktu, że przechodzimy aktualnie rewolucję w sposobie wykonywania usług, dzięki której klienci całkiem niedługo osiągną wiele wymiernych korzyści. Niektóre moje koleżanki i koledzy po fachu wolą określać te zmiany jako psucie się rynku, ale ja postrzegam je jako szansę, i to zarówno dla klientów, jak i tłumaczy. Gwałtowny rozwój tłumaczeń automatycznych, jak na przykład Google Tłumacz, mikrosłuchawek i innych urządzeń tłumaczących w czasie rzeczywistym, oprogramowania zmieniającego głos w tekst, czy narzędzi wspomagających proces tłumaczeń pisemnych, to wszystko robione jest z myślą o obniżeniu cen i przyspieszeniu terminów, przy jednoczesnym zachowaniu jakości. Rozwiązania wykorzystujące sztuczną inteligencję, już w tym momencie na niektórych etapach procesu przekładu zastępują tłumaczy, w szczególności tych, którzy nie są gotowi na ciągłe poszerzanie swojej wiedzy z zakresu nowych technologii. Z uśmiechem wychodzę naprzeciw tym zmianom, bo wiem, że ułatwią one życie klientów, a mi pozwolą świadczyć jeszcze lepsze usługi, dzięki połączeniu specjalistycznej wiedzy merytorycznej i nowych możliwości technologicznych. Kiedyś mówiło się, że specjalizacja dla tłumacza jest kluczem. Dziś jako klucz do zadowolenia klientów i powodzenia w biznesie dokładam również zgrabne angielskie pojęcie „technological literacy”, co można rozumieć jako zdolność stosowania nowinek technologicznych. Wszystko po to, żeby wnieść nową wartość dla naszych klientów.

Tomasz Ratajczyk, absolwent prawa i filologii angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, tłumacz przysięgły języka angielskiego i właściciel Yesterday Translations – biura tłumaczeń prawniczych, biznesowych i finansowych.