Początek kadencji Joe Bidena zbiegł się w czasie z pewną szczególną rocznicą. Pół wieku temu, w 1971 roku, inny amerykański prezydent, Richard Nixon, podjął decyzję o tym, że dolar nie będzie już połączony ze złotem. Zapoczątkowało to nową erę w historii polityki monetarnej.
Aby wyjaśnić, dlaczego wydarzenie to miało tak znaczący wpływ na kształt świata (w tym na obecną sytuację), należy przypomnieć kilka faktów.
Historyczna rola złota
Z początku złoto, z uwagi na swoje własności, było pieniądzem w bardzo dosłownym znaczeniu – wyrabiano z niego monety, a o ich wartości decydowała zawartość kruszcu. Z czasem wygoda i względy praktyczne spowodowały pojawienie się banknotów, które były kwitem na złoto zdeponowane w państwowym skarbcu. W teorii obywatel mógł pójść z takim banknotem do banku i odebrać swoje złoto.
Wielki kryzys i konfiskata złota
Jak powiedział XIX-wieczny myśliciel Alexis de Tocqueville, „nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.
Przełom lat 20. i 30. XX wieku to krach na Wall Street i Wielki Kryzys. Jednym ze sposobów na zwalczanie skutków kryzysu była grabież wykonana na własnych obywatelach. Nie bądźmy jednak surowi w ocenie ówczesnych rządzących USA. W dalszej części tekstu przekonamy się, że niewiele w tym względzie się zmieniło.
W 1933 r., na mocy rozporządzenia wykonawczego nr 6102, wydanego przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, zakazano obywatelom amerykańskim posiadania złota pod postacią monet, sztabek, a nawet certyfikatów. Rozporządzenie nakazywało obywatelom dostarczenie do 1 maja 1933 r. całego posiadanego złota do Rezerwy Federalnej i wymienienie go na dolary po niekorzystnym kursie 20,67 USD za uncję. Za złamanie rozporządzenia groziła kara w wysokości 10 000 USD lub 10 lat więzienia.
26 lat Bretton Woods
Po zakończeniu II wojny światowej, podczas konferencji w Bretton Woods, ustanowiono nowy system walutowy, w którym dolar powiązany był ze złotem, zaś wszystkie inne waluty wyceniane były względem dolara. Ustalono, że uncja złota kosztować będzie 34,71 USD, a przykładowo funt szterling wyceniony został na 4,03 USD.
System ten utrzymał się przez 26 lat i – zdaniem wielu ekspertów – jego odrzucenie od początku obliczone było na możliwości, jakie niesie ze sobą nieograniczony dodruk pieniądza.
Są jednak i inne opinie, jak np. ta, którą przedstawia amerykański prawnik i dziennikarz Jim Rickards. Jego zdaniem, decyzja o zawieszeniu parytetu złota z 1971 r. miała być tymczasowa. Wersję tę miał potwierdzać m.in. ówczesny sekretarz skarbu Paul Volcker, późniejszy prezes FED, a powodów, dla których zawieszenie okazało się trwałe, było kilka:
- Po zawieszeniu wymienialności na złoto w sierpniu 1971 r., dolar został zdewaluowany z 35 USD do 38 USD, a później do 42,22 USD za uncję złota. Osłabił się tym samym względem walut Niemiec, Japonii, Wielkiej Brytanii czy Francji. Za namową Miltona Friedmana, kraje te uznały, że płynny kurs walut będzie dla nich korzystniejszy, i nie chciały się one zgodzić na powrót do ustalania kursów na sztywno.
- Kilka miesięcy później wybuchła Afera Watergate. W 1974 roku Izba Reprezentantów wszczęła procedurę impeachmentu, do którego nie doszło, gdyż 9 sierpnia Nixon sam ustąpił.
- „Gwoździem do trumny” układu Bretton Woods było podpisanie w 1974 r. przez następcę Nixona, Geralda Forda, ustawy uchylającej rozporządzenie wykonawcze Roosevelta nr 6102 z 1933 roku. Udostępnienie złota indywidualnym inwestorom spowodowało gwałtowny wzrost popytu na kruszec. W efekcie, o ile cena złota w 1971 r. wynosiła 38 USD, o tyle trzy lata później osiągnęła 193 USD.
Którakolwiek z wersji byłaby prawdziwa, skutek był taki sam: banki centralne uzyskały możliwość drukowania pieniędzy, bez konieczności uzupełnienia rezerw złota na ich pokrycie.
Pozytywne i negatywne konsekwencje
Jednym z nielicznych pozytywnych skutków stała się możliwość swobodnego handlu złotem. Dziś jest ono jednym z najbardziej płynnych aktywów na świecie. Wg Światowej Rady Złota, dzienny wolumen handlu złotem wynosi dziś 145 miliardów dolarów (porównywalnie do S&P500 i amerykańskich obligacji skarbowych). Złoto stanowi też świetny środek do ochrony majątku przed inflacją czy zawirowaniami natury gospodarczej i ekonomicznej.
Skutków negatywnych jest niestety więcej, a ponurą listę otwiera fakt, że od momentu uwolnienia kursu złota do dnia dzisiejszego, dolar stracił ponad 80% swej wartości.
Kolejnym jest znaczący spadek dyscypliny wydatków rządowych. Przed 1971 r. podaż pieniądza była ograniczona ilością złota, jaka była zamknięta w Fort Knox. Rozdzielenie złota od dolara sprawiło, że dolar amerykański opiera się jedynie na obietnicy rządu. W efekcie zadłużenie federalne gwałtownie przyspieszyło. O ile w 1960 r. wynosiło 50% PKB USA, o tyle dziś jest to 130% PKB.
Takie otworzenie możliwości zaciągania długu sprawiło, że dług ten rośnie, zmierzając ku nieskończoności. Doskonale wpisując się w nowoczesną teorię monetarną (Modern Monetary Theory), która mówi, że rządy mogą wydawać tyle pieniędzy, ile chcą, niezależnie od generowanych dochodów. A jeśli osiągnięty zostanie deficyt, można po prostu dodrukować więcej pieniędzy. Już nie tylko Amerykanie tak uważają. W ich ślady idą kolejne kraje, co obserwować mogliśmy na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Kryzys i grabież
Dziś, podobnie, jak w 1933 roku, rządy w czasie kryzysu sięgają do naszych kieszeni. Ale robią to w znacznie bardziej wyrafinowany sposób. Zwiększona podaż pieniądza (dodruk) przekłada się na wzrost inflacji, która często nazywana jest ukrytym podatkiem.
Niskie stopy procentowe, które często idą w parze z dodrukiem, również wpływają na wzrost cen. Jednocześnie, gdy stopy procentowe są niskie, lokaty bankowe nie przynoszą zysku i posiadacze jakichkolwiek oszczędności zmuszeni są sięgnąć np. po obligacje skarbowe indeksowane inflacją – czyli pożyczyć rządowi pieniądze, oczywiście na niski procent.
Dodatkowo, przy tych wszystkich działaniach, rządy nie mają żadnych zahamowań czy poczucia zażenowania. Nakładają na nas jeszcze nowe podatki lub podnoszą stare. W tym kontekście można pochwalić Roosevelta, że przynajmniej nie udawał.
A złoto? W dalszym ciągu pozostaje ostoją wolności. I wciąż świetnie zabezpiecza przed zakusami rządu. Bo skoro w grze są tak wyrafinowane, frymuśne metody, jak „luzowanie ilościowe” czy inne „niestandardowe instrumenty polityki monetarnej”, nikt już raczej nie sięgnie po jawną konfiskatę.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Goldenmark