Jarosław Obremski dla Wroclife - Potrzebujemy Normalności

Zakończył się protest w polskim parlamencie. Teraz trwa burzliwa dyskusja o tym, kto wygrał, a kto przegrał. Dyskusja zbliżona do opisów pojedynku bokserskiego, a to, niestety, nie ta sama przestrzeń wartości, celów czy sensu.

Prawdziwsze, wydaje się, jest – trzymając się bokserskiego porównania – że każdy z uczestników w dłuższej perspektywie traci na zdrowiu. U każdego nawet mikrourazy odkładają się na później i utrudniać będą prace dla Polski w przyszłości.

Co zatrzyma prawicę, gdy przegra wybory, by powtórzyć zachowania PO? Jak Platforma z Nowoczesną powstrzyma „zadymiarza” Pawła Kasprzaka przed eskalacją protestów? Tym bardziej, iż widząc ich nieporadność, próbuje odebrać im przywództwo totalnej opozycji.

PO pokazało niezrównoważenie, twarz rozkapryszonego, niegrzecznego dziecka. Niezrównoważonego, bo obrona posła Szczerby i zmiany w regulaminie funkcjonowania mediów w parlamencie (na Boga, z ograniczeniami dużo mniejszymi niż w parlamentach wielu krajów UE) była nieproporcjonalna do potencjalnego zagrożenia. Rozkapryszenia, bo grzebanie w nie swoich rzeczach, urządzanie kabaretowych występów, pokazało prawdziwą głębię, moralną i intelektualną, „młodzieży PO”. Przeraziło mnie, że za Tuska byli to KONSTYTUCYJNI MINISTROWIE RP.

Lepiej chyba zachowywała się Nowoczesna. Oni przynajmniej byli autentyczni, przekonani o celowości walki, gdyż uwierzyli swojemu przywódcy w katastrofę nielegalnego budżetu. Oprócz udawania, jak ważna jest dla nich polska tradycja nad „wigilijnym pasztetem”, unikali kabaretowości. Grzeszyli histerią, ale wynikała ona z wiary w sens protestu. Śmieszyli naiwnością w przekonaniu o słuszności swej drogi. Oczywiście, tego przekonania nie podzielał, podobny w cynizmie do PO, szef Nowoczesnej, ośmieszając i tak groteskowy protest wyjazdem do ciepłych wód.

Nie podzielam także opinii o zwycięstwie PiSu. Rządzący mają obowiązek dbać o obraz Polski na zewnątrz. Ten obraz to w najlepszym razie zupełne pogubienie się w sprawach najważniejszych, a w najgorszym – co częstsze – to opinie o „milionowych” demonstracjach, zamordyzmie i cenzurze dla mediów i artystów. Nie oszukujmy się, poważne braki w komunikowaniu się z mediami oraz zbyt emocjonalna reakcja na arogancję posła Szczerby obciążają marszałka Kuchcińskiego.

Zapraszamy Was do przeczytania poprzedniego felietonu Jarosława Obremskiego, w którym podsumowuje on pozycję Wrocławia. Czy dla naszego miasta nadal jest tak ważny europejski wyścig na wydarzenia, czy też jego mieszkańcy oczekują większego skupienia się na sprawach wewnętrznych?

Jarosław Obremski: Chleba czy igrzysk?

Przed Polską ważny rok. Amerykańskie wojska, nowa polityka europejska Trumpa, negocjacje nowej perspektywy budżetowej, Brexit, konflikt w UE o uchodźców, wielki instytucjonalny kryzys w Brukseli, niebezpieczeństwo ataków hakerskich zza wschodniej granicy, wojna, w której uczestniczą nasi sąsiedzi. Potrzebujemy normalności, by o tym dyskutować, potrzebujemy opozycji, która merytorycznie umie wspierać i spierać się z rządzącymi. Wnioski są ponure. PO ma, po Tusku, wyuczoną bezradność – nic nie umie, oprócz krzyku: „tylko nie PiS!”. Nie posiada nawet strzępu programu, tylko wiarę, że za nich było świetnie i nieomylnie. Nowoczesna – wbrew nazwie – jest typową partią przeszłości, nie rozumiejącą nic ze światowych zmian w ekonomii, z kryzysu demokracji na świecie i pękaniu lub, co bym wolał, przepoczwarzaniu się Unii Europejskiej. PiS jest niewolnikiem totalnej opozycji, jest związany naszym odbiorem zewnętrznym, w efekcie – ulega zasklepieniu i powoli buduje się w nim syndrom „oblężonej twierdzy”, a wszystko to mimo 37% poparcia.

Po roku, niestety, pogłębiliśmy podział na dwie Polski.