Zmiany w Teatrze Polskim. W miejsce Cezarego Morawskiego powołano pełniącego obowiązki dyrektora Kazimierza Budzanowskiego. Kwestiami artystycznymi od grudnia zarządza Krzysztof Kopka. Czego możemy spodziewać się po nowym rozdaniu? Z jakimi problemami boryka się Teatr? Do jakich zmian dojdzie w repertuarze?

Marcin Obłoza: Cezary Morawski został odwołany ze stanowiska dyrektora w listopadzie. Najwyższa Izba Kontroli wykazała nielegalne wydatkowanie środków publicznych na wynajem jego mieszkania. Morawski wypłacił też sobie dodatkowo ponad sto osiemdziesiąt tysięcy złotych za występy, reżyserię i scenografię. Czy należne mu pieniądze zostały już rozliczone?

Kazimierz Budzanowski: Ta kontrola uwzględniała lata 2015-2017. Jest problem z rozliczeniem wymienionych kwot. Rozpocząłem działania, by kompensować należności wobec dyrektora. Pierwsze rozmowy nie przyniosły pozytywnego skutku, są rozbieżności co do kwoty oczekiwanej przez pana Morawskiego. NIK przekazała sprawę do prokuratury. Na razie nie wiemy, w jakim kierunku toczy się postępowanie. Czekamy na działania prokuratury.

Morawski znajduje się w okresie ochronnym, przez co nadal jest zatrudniony w Teatrze Polskim. W jakim charakterze pracuje?

KB: Jako aktor, reżyser i konsultant. W ramach pensji, wynoszącej dziewięć tysięcy złotych brutto, wykonuje wszystkie powierzone zadania już bez dodatkowych uposażeń za występy czy próby. Taka kwota należy mu się do piątego czerwca 2019 roku – do tego czasu obowiązuje go bowiem okres ochronny w związku z uzyskaniem wieku emerytalnego.

Po objęciu funkcji wspominał pan, że w zespole wyczuwana jest frustracja, są negatywne emocje. Z czego, według pana, wynikały te animozje?

KB: Przede wszystkim z tymczasowości i niepewności. Nie znaliśmy jeszcze wszystkich decyzji Urzędu Marszałkowskiego. Uważam, że po moim powołaniu sytuacja się uspokoiła. Marszałek obiecał, że Teatr Polski będzie miał zapewnione środki finansowe niezbędne do spłaty podstawowych zobowiązań. Potrzebowaliśmy jeszcze kogoś, kto umiejętnie zaplanuje pracę twórczą – dlatego też Krzysztof Kopka został moim pełnomocnikiem do spraw artystycznych. Teraz patrzymy w przyszłość z umiarkowanym optymizmem. Odczuliśmy, że jest nadzieja dla zespołu i całego środowiska Teatru. Nie jest łatwo, bo animozji, które powstały przez ostatnie dwa lata, nie da się wyeliminować w pięć minut.

Panie Krzysztofie, wspominał pan, że kluczem do dobrej współpracy jest wysłuchanie każdego pracownika Teatru i zrozumienie jego problemów. Czy takie rozmowy zostały już przeprowadzone?

Krzysztof Kopka: W znacznej części. Wciąż rozmawiam w trakcie przerw, często w cztery oczy. Każdy aktor czy pracownik działu technicznego to indywidualność. Regularnie spotykamy się również z Radą Artystyczną. Uczę się Teatru Polskiego, który jest dużą i skomplikowaną strukturalnie instytucją. Przychodziłem tu z założeniem, by pomóc w jego bieżącej działalności.

Czy Teatr Polski będzie zapraszał do współpracy aktorów, którzy zostali zwolnieni lub odeszli za kadencji Morawskiego?

KB: Nie widzę przeszkód. Teatr jest otwarty dla wszystkich. Warunkiem jest wizja reżysera, który będzie widział odpowiednich wykonawców w danym spektaklu. Wychodzimy z założenia, że jest tu miejsce dla każdego, kto chce dobra tej instytucji. Nie chcemy dzielić zespołu na poszczególne grupy. Jedynym miejscem weryfikacji powinna być scena i wspólna praca.

Wiemy, że są plany przywrócenia pamiętnych, czternastogodzinnych „Dziadów”. Jakich zmian w repertuarze mogą jeszcze spodziewać się widzowie?

KB: Na razie cieszymy się, że TVP jest zainteresowana repertuarem teatru, ponieważ rozmawiamy o zapisie telewizyjnym dwóch przedstawień: „Xiąg Schulza” w reżyserii Jana Szurmieja oraz „Wycinki” w reżyserii Krystiana Lupy. Rozmowy w tej sprawie wciąż trwają. Ewentualne nagrania muszą być jednak poprzedzone czasochłonnymi próbami wznowieniowymi.

KK: Ustalamy terminy planowania „Wycinki” w repertuarze, celujemy w końcówkę sezonu. W przypadku „Dziadów”, „za” jest reżyser Michał Zadara. Najwięcej problemów mogą tu jednak przysporzyć kwestie logistyczne. Zespół aktorski rozjechał się po całej Polsce. Być może słusznym posunięciem byłoby zagranie na początek samego „Ustępu” jako oddzielnego spektaklu.
KB: Mamy siły, potencjał ludzki również. Jedynym problemem mogą być finanse.
KK: Poza tym wciąż zabiegamy o licencję „Do piachu” Tadeusza Różewicza. Teatr Polski był jego domem, miał tu nawet swój pokoik. Planujemy również coś, co roboczo nazywamy „Próbą rekonstrukcji”. Byłby to scenariusz oparty na prozie Różewicza, tworzony przez najmłodsze pokolenie twórców. W zamierzeniu miałaby to być próba odmłodzenia idei i „rekonstrukcji” poety przez młodych. Wszak nawet raperzy potrafili czerpać z Różewicza, może warto więc zaryzykować. Jesteśmy po słowie z Muzeum Pana Tadeusza, które posiada duże zbiory Różewicza, włącznie z jego kilkoma nieukończonymi dramatami.
KB: Zależy nam także na rozwoju sfery edukacyjnej prowadzimy projekty takie jak Akademia 1212, Wszechnica Teatralna, Teatr od kulis czy Senior Gran Prix. W przypadku współpracy z dziećmi jeździmy do szkół. Podsumowaniem działań z seniorami był spektakl, na którym w Sali Kameralnej pojawił się komplet publiczności.
Sławomir Olejniczak: To forma współtworzenia Teatru, angażowania się w jego życie. Warto dodać również, że wymienione inicjatywy odbywają się z udziałem aktorów i reżyserów naszego teatru.

Rozwinięciem innego z projektów edukacyjnych jest Świebodzki OFF, w którego ramach zapraszacie na swoje deski teatralne lokalne grupy aktorskie.

SO: Biorą w nim udział nie tyle teatry amatorskie, ile profesjonaliści. Początkowo złożyliśmy propozycję zespołowi Psychoteatru, by zagrał spektakl dla otwartej publiczności. Później postanowiliśmy, że w podobny sposób stworzymy cały cykl, do którego zaprosiliśmy między innymi Wrocławski Teatr Tańca, Teatr Na Szlaku oraz Świetliki Marcina Świetlickiego. Ten projekt to jedyna taka propozycja w Polsce, wszak off jest częścią naszego repertuaru. Promujemy zawodowych artystów, którzy szukają miejsca do prezentacji umiejętności i swojego sposobu postrzegania świata. Oferujemy im możliwości techniczne, inscenizacyjne i marketingowe, którymi dysponuje Teatr.


Skąd pomysł, by promować w taki sposób mniej znanych twórców?

SO: W Polsce co roku pojawia się na rynku około stu nowych aktorów. Szacuje się, że mamy w kraju około czterech tysięcy bezrobotnych zawodowców. Część z nich czeka na role w największych teatrach, część na epizody w telewizyjnych serialach. Są też tacy, którzy wychodzą z własną inicjatywą i formują swoje grupy. To właśnie z nimi chcemy współpracować.

KB: Mamy przestrzeń na Świebodzkim, którą chcemy się dzielić. Projekt nie wytycza jednak głównego kierunku artystycznego Teatru. W zamyśle na Dużej Scenie pojawiać się będzie klasyka, Scena Kameralna będzie dedykowana komedii, a na Świebodzkim mają pojawiać się eksperymenty.

Wiemy, że budynki teatralne wymagają prac modernizacyjnych. Kiedy możemy spodziewać się remontu Sali Głównej?

KB: Jesteśmy na etapie przygotowania dokumentacji projektowej i planujemy złożenie aplikacji w ramach Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to środki otrzymamy najszybciej w przyszłym roku. Część pieniędzy potrzebnych do ukończenia inwestycji mogłaby również pochodzić z budżetu województwa. Marszałek wpisał już zadanie do Wieloletniej Prognozy Finansowej. Przebudowa sali pochłonęłaby łącznie około dwudziestu milionów złotych. Poza tym remont przydałby się także Scenie Kameralnej.

Wydaje się, że kluczowy dla losów Teatru będzie wybór nowego dyrektora. Czy możemy spodziewać się kolejnych szeroko zakrojonych zmian w zarządzaniu i programie artystycznym?

KB: Po rozmowie z członkiem Zarządu Województwa, Michałem Bobowcem, mamy deklarację, że zaproponowany przez nas program będzie kontynuowany przez następców. Nie byłoby sensu, żeby Krzysztof Kopka pojawiał się na określony czas, a później jego praca miałaby zostać zaprzepaszczona.

KK: Dostałem informację, by przygotowywać projekt repertuaru na przyszły sezon. Jego realizacja ma zostać wpisana do warunków przyszłego konkursu.
KB: To kluczowe w kontekście odbudowy poziomu artystycznego Teatru.

Kiedy planowo ma zostać rozpisany konkurs na nowego dyrektora?

KB: Nie mamy takiej informacji – to pytanie do Urzędu Marszałkowskiego.

Część dziennikarzy kulturalnych oraz środowiska artystycznego mówiła, że Teatru Polskiego nie da się już uratować. Wśród zarzutów był między innymi niski poziom artystyczny za kadencji Morawskiego – zbyt mocno stawiano na rozrywkę i dosłowność przekazu.

KK: Gdybym miał podobny pogląd na sytuację, to nie podjąłbym się tego zadania. Historia tego Teatru rozpoczęła się na długo przed wybuchem konfliktu. Mieliśmy wybitnych twórców z Jerzym Grzegorzewskim i Krystyną Skuszanką-Krasowską na czele oraz znakomitego menedżera – Jacka Wekslera.
KB: Naszym celem jest nawiązanie do wartości poprzedników.

KAZIMIERZ BUDZANOWSKI – p.o. dyrektor. Przez lata związany z Teatrem Polskim i Operą Wrocławską. Pracował także w Wydziale Kultury Urzędu Marszałkowskiego. Na obecnym stanowisku od listopada. Będzie zarządzał Teatrem Polskim do czasu wyboru nowego dyrektora.

KRZYSZTOF KOPKA – pełnomocnik dyrektora do spraw artystycznych. Reżyser, scenarzysta i dramaturg. W latach 90. związany przede wszystkim z Teatrem Dramatycznym w Legnicy. Pracował także z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku i Teatrem Powszechnym w Łodzi. W grudniu przyjął propozycję Teatru Polskiego.

SŁAWOMIR OLEJNICZAK – dramaturg Teatru Polskiego, odpowiada za pracę działu literackiego.