Imprezy SWAP: bezgotówkowa wymiana ubrań odbywają się we Wrocławiu regularnie od prawie 9 lat. Jak wiele dobrych pomysłów na oszczędzanie, koncepcja narodziła się… w akademiku. Niektóre z obecnych bywalczyń wymian nadal pamiętają tamte czasy.

Jak wiele dobrych pomysłów, które mają na celu oszczędne życie, pomysł na wymianę ubrań narodził się… w akademiku. Jego autorką była Julia Daroszewska, ówczesna studentka zarządzania i Technik Organizacji Reklamy.

W któreś wakacje w jednej z muzycznych telewizji zobaczyłam relację z imprezy bezgotówkowej wymiany ubrań, która odbyła się w Warszawie. Pomyślałam wtedy, że fajnie by było, gdyby podobne imprezy odbywały się również we Wrocławiu. Studiowałam wtedy zarządzanie, byłam też świeżo upieczonym Technikiem Organizacji Reklamy. Pomyślałam, że to dobra okazja, żeby zrobić próbę generalną swoich umiejętności.

Pomysł, który wypadł z tapczanu, a korzenie ma w czasach powojennych

Julia Daroszewska mieszkała wtedy w akademiku, w małym pokoju za szafę służyła jej… skrzynia tapczanu. Dodatkowo chwilę wcześniej wystartował jej blog ze stylizacjami. Zorganizowanie wymiany wydawało się więc idealnym sposobem na zdobycie nowych elementów garderoby do tworzenia stylizacji na blog. I to bez konieczności zwiększania ich ilości w… we wnętrzu tapczanu, oraz oczywiście wydawania pieniędzy, co dla studenta jest bardzo istotne.

Pierwsza impreza SWAP odbyła się w akademiku Politechniki – „na T-ekach”. Zainteresowanie było ogromne, a uczestniczki wychodząc pytały o termin kolejnego spotkania. Odbyło się i następne, i kolejne – i tak trwa to aż do dnia dzisiejszego. Jak mówi Julia Daroszewska, wrocławska historia wymiany ubrań jest jednak o wiele starsza.

Od jednej starszej pani dowiedziałam się, że tak naprawdę historia wymieniania się ubraniami sięga czasów powojennych. Owa pani opowiedziała mi, że po wojnie, jak niczego jeszcze nie było w sklepach… bo nie było jeszcze sklepów, kobiety spotykały się u siebie w domach i w taki sam sposób jak my dzisiaj, wymieniały między sobą ubraniami. Tylko motywacja była inna: one organizowały takie wymiany ponieważ nie miały innego źródła pozyskiwania ubrań, a dla naszego pokolenia jest to po prostu eko – eko rozumiane w dwojaki sposób: jako ekologia lub ekonomia.

fot. SWAP Wrocław

Przychodziły jako studentki – teraz jako żony i matki

Jak mówi Julia Daroszewska w samych spotkaniach chodzi o oszczędność czasu, pieniędzy, ale także możliwość pozyskania różnorodnych, oryginalnych ubrań. „Bazówki” raczej nikt na spotkania nie przynosi. Ważne jest także samo spotkanie zwłaszcza, że grupę łączą wspólne pasje: zainteresowanie modą.

Kto dziś uczestniczy w imprezach SWAP Wrocław? Przede wszystkim są to osoby, które lubią ubrania, i nie mają problemów z używanymi ciuchami. Na spotkania przychodzi średnio około 20 – 30 osób. Jest wiele stałych bywalczyń. także takich, które przychodzą od pierwszych imprez – kiedyś jako studentki, dziś jako żony i matki.

Przychodzą na imprezy z mężami, którzy, w czasie jak one buszują w ciuchach, opiekują się dziećmi.

Praktycznie na każdej imprezie pojawiają się również nowe twarze.

Pamiętam jedną letnią imprezę, na którą przyszła dziewczyna z całkiem innego miasta z centralnej Polski. Przyjechała na wakacje do cioci, a że usłyszała o imprezach SWAP Wrocław, przygotowała się na udział w niej i przywiozła ze sobą dodatkowe ubrania na wymianę. Kilka lat temu zadzwoniła do mnie rekruterka w sprawie aplikację o pracę. W rozmowie zapytała o zrealizowany przeze mnie projekt, z którego jestem najbardziej dumna. Po chwili namysłu wymieniłam SWAP Wrocław, ma co pani w słuchawce krzyknęła: „Słyszałam o tym!”. Dziś pokusiłabym się o stwierdzenie, że cała Polska nam ich zazdrości.

SWAP Wrocław nie jest dla osób, które chcą pozbyć się ubrań

Na imprezach SWAP Wrocław można wymieniać się ubraniami, butami i akcesoriami. Obowiązuje wymiana ciuch za ciuch: to, czy nasze ubranie ma metkę Dolce&Gabbana, czy Chanel na SWAPie nie podnosi jego wartości. Równowartość takiego ciucha jest równa ciuchowi całkowicie no-name. Wstęp jest zawsze bezpłatny, obowiązuje też absolutny zakaz sprzedaży przyniesionych ubrań. Jak mówi organizatorka, to dla dobra uczestniczek i jej własnego komfortu psychicznego – kiedy zakaz nie obowiązywał miała wiele nieprzyjemnych sytuacji, związanych z handlem przyniesionymi rzeczami.

Myślę, że zaoszczędzone przez te lata nerwy dały mi siłę do dalszego organizowania tych imprez. Ale – tu od razu dodam, że imprezy SWAP Wrocław nie są dla osób, które chcą pozbyć się ubrań zmniejszając jednocześnie ich ilość. Jest to wymiana w na zasadzie ciuch-za-ciuch, ilość ubrań jest stała – coś oddajemy, a przynosimy coś nowego i znów mamy się w co ubrać!

Julia Daroszewska mówi, że dzięki SWAPom ma ubrania na absolutnie każdą okazję. Jedną z oryginalniejszych zdobyczy jest niebieski garnitur z jasnymi lamówkami.

Na jednej imprezie zdobyłam marynarkę, a na innej, i to nie jestem pewna, czy przypadkiem nie w innym mieście – spodnie. Mam idealny komplet na ważne spotkania, np. rozmowę o pracę. Mam też całe mnóstwo sukienek na tak zwane imprezy okolicznościowe: chrzty, komunie, wesela. I mam sporo małych czarnych oraz sukni sylwestrowo-balowych.

Często zdarza się, że coś wraca na SWAP, głównie przez wygodę uczestniczek, które wolą dane ubranie zmierzyć spokojnie w domu. Kiedy nie pasuje – przynoszą je na kolejną imprezę. Jednak dużo częściej ubranie trafia „na swoją panią” i już z nią zostaje.

Mam sporo łupów ze SWAPów, z którymi nie planuję się już rozstawać. Są ze mną od kilku lat. Jest to wspomniana marynarka albo bardzo uniwersalne sukienki, które, w zależności od dobranych dodatków, mogę założyć na  różne okazje. Na chwilę obecną planuję je mieć do znoszenia, albo, jeśli ich stan użytkowy się nie zmieni, przekazać kiedyś kolejnemu pokoleniu. Sama uwielbiałam dziedziczyć ubrania po mamie, ciotkach, a nawet po babci.

Najbliższa bezgotówkowa wymiana ubrań odbędzie się 29. stycznia w Pracowni Projektów Kulturowych Zajezdnia, przy ulicy Legnickiej 65. Aby wziąć w niej udział należy zabrać ubrania na wymianę i… przyjść. Reszta zadzieje się sama.