Śląsk od początku sezonu pracuje na opinię drużyny wyjazdowej. Podopieczni Rumaka tym razem pewnie zwyciężyli w Lublinie z Górnikiem Łęczna 3:0. Bramki dla wrocławian strzelali Morioka, Biliński oraz Grajciar.

Mecz Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna

Konsekwencja, solidność, skuteczność – tak można podsumować dzisiejsze spotkanie wrocławian, chociaż pierwsze minuty nie napawały optymizmem. Notowaliśmy dużo strat w środku pola, na szczęście przebudzenie przyszło szybko. Już w 15 minucie Morioka po raz kolejny udowodnił, że jego noga ułożona jest świetnie i pięknym strzałem z 17 metrów pokonał zdezorientowanego Prusaka. Warto wspomnieć, że rzut wolny wywalczył świetnie grający dzisiejszego dnia Kamil Biliński, zastawiając się na linii szesnastki. Można dyskutować nad zachowaniem bramkarza Łęcznian przy bramce, gdyż tuż przed strzałem zrobił krok w kierunku długiego słupka, co zupełnie uniemożliwiło mu jakąkolwiek interwencję przy precyzyjnym strzale naszego Samuraja. Na następnego gola nie przyszło nam długo czekać. Już w 21 minucie Kokoszka zagrał do Bilińskiego, a ten, po dobrym kierunkowym przyjęciu, huknął z ponad 20 metrów w stronę dłuższego słupka, nie pozostawiając złudzeń Sergiuszowi Prusakowi na skuteczną interwencję.
Śląsk bezlitośnie punktował Górników, nie stwarzaliśmy bardzo wielu sytuacji, natomiast większość stuprocentowych zamienialiśmy na bramki. Nie inaczej było w 30 minucie. Alvarinho dostał ładną piłkę na wolne pole, popędził lewym skrzydłem, po czym wyłożył piłką na 6 metr, tam doszło do nieporozumienia między Prusakiem a Leandro, piłka spadła pod nogi Grajciara, który bez większego kłopotu dobił piłkę do pustej bramki. Łęcznianie leżeli na deskach, co było widać do końca pierwszej połowy, w której już nie wydarzyło się wiele. Śląsk grał wyrachowaną bezpieczną piłkę, starał się nią operować i wykorzystywał Ryotę do rozprowadzania futbolówki na skrzydła.
Druga połowa toczyła się pod pełną kontrolą Wojskowych. Dobrą robotę wykonywali w destrukcji Lasha Dvali, Felipe Goncalves i Piotr Celeban. Z meczu na mecz trzon defensywny wrocławian wygląda coraz lepiej. W szczególności imponuje swoją postawą ten pierwszy. Lasha Dvali wyrasta na lidera. Przy niemal każdej sytuacji był ustawiony dobrze, nie bał się wyprowadzać piłki i pewnie kasował ataki przeciwników.
Przez większą część drugiej połowy piłkarze nie rozpieszczali nas piękną grą, czuć było kontrolę w poczynaniach podopiecznych trenera Rumaka. Rozgrywaliśmy piłkę bez większego ryzyka i staraliśmy się postraszyć skrzydłami, które dzisiejszego dnia funkcjonowały naprawdę dobrze za sprawą Alvarinho i uskrzydlających nasze akcje bocznych obrońców. Na szczególne słowa uznania zasłużył Raphael Augusto, który doskonale załatał dziurę po Dudu Paraibie.
Kamenar mógł się czuć zagrożony w 83 minucie za sprawą jednej z nielicznych strat Felipe Goncalvesa na dwudziestym metrze. Ten jednak nie wytrzymał presji i strzelił wprost w dobrze ustawionego bramkarza Wojskowych. Na końcu Śląsk uraczył nas kilkoma ładnymi strzałami, Biliński po ładnej akcji Madeja huknął z 25 metrów, jednak na posterunku był Prusak. Na szczególną uwagę zasługuje strzał Riery z 17 metrów z przewrotki w spojenie słupka z poprzeczką.

Kibic Śląska może przeżywać rozdarcie emocjonalne obserwując poczynania swojego ukochanego klubu od początku sezonu. Gramy w kratkę, potrafimy wygrać 1:5 na wyjeździe z Wisłą, by u siebie regularnie przegrywać i remisować z drużynami średniej półki.
Mocno zastanawia postawa wrocławian u siebie. Atmosfera wokół Stadionu Miejskiego sprzyja presji. By zapewnić minimalną opłacalną frekwencję w meczach u siebie, musimy zacząć grać efektownie i efektywnie. Presja ta wydaje się plątać nogi Wojskowym, gdyż bilans meczów u siebie mamy katastrofalny. Passa 7 meczów bez wygranej w roli gospodarza mówi sama za siebie.

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak – Łukasz Mierzejewski (75’ Paweł Sasin), Maciej Szmatiuk, Gerson, Leandro – Grzegorz Bonin, Szymon Drewniak, Krzysztof Danielewicz, Grzegorz Piesio (64’ Grzegorz Piesio), Javier Hernandez – Przemysław Pitry (82’ Piotr Grzelczak)
Ławka Rezerwowych: Wojciech Małecki, Paweł Sasin, Radosław Pruchnik, Łukasz Tymiński, Adam Dźwigała, Piotr Grzelczak, Bartosz Śpiączka
Bramki: 15’ Ryota Morioka, 21’ Kamil Biliński, 30’ Peter Grajciar

Śląsk: Kamenar – Dankowski, Dvali, Celeban, Augusto – Kokoszka, Goncalves (86’ Ostoja Stjepanovic) – Grajciar (64’ Sito Riera), Morioka, Alvarinho (60’ Łukasz Madej) – Biliński
Ławka rezerwowych: Pawełek, Pawelec, Stjepanović, Engels, Madej, Riera, Idzik