Większości z nas wino kojarzy się przede wszystkim z Francją, Włochami czy Portugalią. Biorąc pod uwagę nieco bardziej lokalną perspektywę, polskim zagłębiem winiarskim jest województwo lubuskie.

W skali całego kraju funkcjonuje już prawie 500 winnic, ale miłym zaskoczeniem jest fakt, że i nasz region zaczyna w tej kwestii dochodzić do głosu. Jest to o tyle istotne, że rynek winiarski w Polsce dynamicznie rośnie.

Według danych z sierpnia 2019 roku wartość tego sektora w Polsce przekroczyła psychologiczną barierę 2,5 miliarda złotych, choć porównując to z innym krajami europejskimi, jesteśmy pod względem spożycia wina niemal na szarym końcu stawki. W przeciwieństwie do spożycia alkoholu w ogóle, które w Europie spada, w Polsce niestety rośnie, przy czym największą popularnością wciąż cieszą się mocne alkohole.

Na cały polski rynek wina składa się aktualnie około 500 winnic rozlokowanych w różnych rejonach kraju. Uwarunkowania klimatyczne powodują, że większość z nich znajduje się w południowej części Polski, przy czym wbrew temu, co mogłoby się wydawać, najwięcej funkcjonujących aktualnie winnic jest w Małopolsce i na Podkarpaciu, gdzie zresztą powstały pierwsze profesjonalne winnice w Polsce. Początek winiarstwa na terenie naszego kraju datowany jest na wiek XII i rozwijał się przede wszystkim w okolicach Krakowa, Krosna, Sandomierza i Lublina.

Głębsza analiza materiałów historycznych przynosi jednak bardzo interesujące fakty, że i Dolny Śląsk w kontekście wina i enoturystyki był i wciąż jest regionem niezwykle interesującym, mogącym pochwalić się sporym w tej kwestii potencjałem. Jak się okazuje, tradycje winiarskie na tych ziemiach kultywowane były już setki lat temu. W czasach bliższych teraźniejszości nigdy jednak dynamiczny rozwój tego przemysłu nie nastąpił. Jest to o tyle zaskakujące, że cały region dysponuje bardzo dogodnymi dla wina warunkami klimatycznymi, co zdają się jednak doceniać przedstawiciele tego zacnego rzemiosła.

Dolny Śląsk, a w szczególności okolice Wrocławia, to najlepsze miejsce do uprawy winorośli w Polsce. I chodzi tu przede wszystkim o balans między warunkami klimatycznymi w zimie i w lecie. Wrocław to biegun ciepła Polski latem, ale jednocześnie w miarę łagodne zimy, odpowiednia ilość opadów, ukształtowanie terenu i gleby – mówi Przemysław Demków, właściciel winnicy w podwrocławskiej Sobótce.

Natomiast województwo lubuskie ma rzeczywiście wieloletnie tradycje, ale przed wojną uprawiano tam głównie winorośl na sekty, czyli wina musujące, które z natury rzeczy robi się z kwaśnych winogron. Niestety, polski konsument w większości nie akceptuje tego rodzaju trunków – dodaje Przemysław Demków.

Słowa te potwierdza Sławomir Sochaj, redaktor portalu Winicjatywa i dziennikarz magazynu „Ferment”.

Dolny Śląsk ma świetne warunki klimatyczne. Jest u nas ciepło, ponadto występuje mniejsze niż w innych regionach zagrożenie wiosennymi przymrozkami, które są zmorą winiarzy. O Wzgórzach Trzebnickich mówi się jako o jednym z najlepszych siedlisk w Polsce. Nic dziwnego, że dolnośląskie tereny były wykorzystywane do uprawy winorośli już w średniowieczu – analizuje ekspert portalu.

Dziś w regionie funkcjonuje już kilkadziesiąt winnic, włącznie z najwyżej w Polsce położoną winnicą Stary Wielisław, a wraz z rozpowszechnianiem się enoturystyki powstawać będą zapewne kolejne. Bardzo istotny w produkcji wina jest kontekst historyczny odnoszący się do tradycji, zabytków, ale i funkcjonującego przed laty przemysłu winiarskiego, do którego często nawiązują obecnie działające winnice.

Nowoczesna architektura jakoś do wina nie pasuje. Świat postawił na to, co naturalnie się z winem kojarzy: stare budynki, zatęchłe, wilgotne piwnice, goła, czerwona cegła i drewno. W takim klimacie wino najlepiej smakuje i jest to zupełnie naturalne – odnosi się do historycznego kontekstu Przemysław Demków.

Przecież wino to nie jest coś, co się pije jak każdy inny napój. Wino robi się powoli i pije się powoli. Smakuje, delektuje dokładnie tak, jak ogląda się stary kościół czy inny zabytek. Można by rzec, że w zabytkach i w winie zaklęty jest czas, dlatego świetnie do siebie pasują – dodaje przedstawiciel branży winiarskiej.

Czy zatem wobec bardzo sprzyjających warunków klimatycznych, jak się okazuje całkiem bogatych tradycji i rozwijającej się branży, polskie wino ma jakiekolwiek szanse na arenie międzynarodowej? Zdaniem Sławomira Sochaja, zdecydowanie tak.

Pierwsze polskie wina zaczynają zdobywać laury na międzynarodowych konkursach. Sam, sędziując w największym konkursie – Polskie Wina w Poznaniu – przyznałem kilka not 90-punktowych, które moglibyśmy określić mianem klasy światowej. Największe nadzieje na międzynarodową karierę wiążę z polskimi winami musującymi – ocenia Sochaj.

Podobnie kwestie silnej konkurencji postrzega również Przemysław Demków, podkreślając, że polskie wino jest tak naprawdę na początku drogi i najlepsze dopiero przed nim.

Polacy są ciekawi polskiego wina. Mało tego: domagają się go! Restauracje, które kiedyś nie chciały ze mną rozmawiać, teraz same dzwonią, a ja mówię: „Przykro mi, ale nie jestem w stanie więcej wyprodukować”. Polskie wino zrobiło gigantyczny krok do przodu, zaczyna być porównywalne z winami zagranicznymi – podkreśla Demków, wskazując, że walory polskiego wina zaczynają doceniać również goście z zagranicy. – Odwiedzający Polskę obcokrajowcy są również niezwykle ciekawi naszych wyrobów. Dziwią się przy tym, że w naszym klimacie w ogóle rosną winogrona, a przecież Wrocław jest na tej samej szerokości geograficznej, co Szampania! – zauważa właściciel winnicy w Sobótce.

Klasę i jakość produkowanego na Dolnym Śląsku szlachetnego trunku docenia także Sławomir Sochaj, co potwierdza tezę, że przed polskim, ale i dolnośląskim winem roztacza się bardzo interesująca perspektywa.

Mamy na Dolnym Śląsku szczęście do producentów stawiających na vitis viniferę, a więc winorośl właściwą, czyli odmiany szlachetne, takie jak riesling czy pinot noir. Mistrzem obydwu szczepów jest Rafał Wesołowski z Winnic Win Trzebnickich, świetne wina robi też Michał Pajdosz z Winnicy Jakubów. Inne dolnośląskie winnice, które zasługują na uwagę, to: Jaworek – jeden z pionierów winiarstwa w regionie, Moderna, Agat, Kindler, Winnica de Sas i Wino spod Ślęży – analizuje Sochaj.

Dolnośląskie winnice kwitną z każdym kolejnym sezonem. Nie jest też tajemnicą, że zmieniający się i w Polsce klimat będzie akurat tej gałęzi przemysłu sprzyjał, co jest chyba jedyną dobrą na temat klimatycznych zmian informacją.

Czy za chwilę będziemy czytać o zdobywających europejskie i światowe areny trunkach produkowanych w naszym regionie? Niezależnie od ewentualnych sukcesów dolnośląskiego wina, warto już dziś wybrać się do jednej z lokalnych winnic, gdzie oprócz możliwości skosztowania lokalnego wyrobu można poznać nierzadko niezwykłą historię miejsca, w którym powstaje.