Wrocławscy rodzice są zbulwersowani błędami i bałaganem, jakie towarzyszyły tegorocznemu naborowi do żłobków. – To przypomina słabą komedię – mówią. Nie brakuje też głosów, że odpowiedzialność za tę sytuację ponosi Jacek Sutryk, kandydat na prezydenta Wrocławia i szef departamentu w magistracie nadzorującego rekrutację.

W pierwszym etapie rekrutacji do żłobków, rodzice mogli składać wnioski elektronicznie. Mailowa informacja zwrotna, o zakwalifikowaniu (lub nie) dziecka, dotarła do opiekunów w czwartek 14 czerwca. Wyniki naboru podano jednak błędnie. Niewłaściwą informację dostało kilkaset rodzin, a dopiero dzień później, w piątek 15 czerwca, rodzice otrzymali e-maile wyjaśniające, z poprawnym wynikiem rekrutacji.

Magistrat wini wykonawcę systemu

Urzędnicy z wrocławskiego magistratu co prawda przeprosili za całą sytuację, ale winą obarczyli Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe, wykonawcę systemu.

– Za proces ten odpowiedzialna była firma informatyczna, z którą prowadzimy rozmowy w zakresie zadośćuczynienia za zaistniałą sytuację – mówi Joanna Nyczak, dyrektor wydziału zdrowia i spraw społecznych Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Jak tłumaczy Nyczak, system był oparty na algorytmach, które z jednej strony przypisywały dzieci do grup, z drugiej obliczały punkty za kryteria dodatkowe.

– Niestety okazało się, że część dzieci została błędnie zakwalifikowana. System bowiem kwalifikował dzieci do grup wiekowych niezgodnie z ustalonymi zakresami – dodaje Joanna Nyczak.

Jak zapowiada urzędniczka, wszyscy rodzice, których dzieci brały udział w tegorocznej, elektronicznej rekrutacji do żłobków, do końca bieżącego tygodnia dostaną pełną informację, dotyczącą kolejnych etapów naboru.

– Rekrutacja trwa cały rok. Do piątku weryfikujemy oświadczenia złożone elektronicznie. Jeszcze w lipcu planujemy ogłoszenie konkursu na dodatkowe 400 miejsc w żłobkach niepublicznych z dofinansowaniem z budżetu miasta. Miejsca te będą dostępne od października, a rekrutować na nie będzie można się jeszcze w sierpniu. Ponadto, w trakcie roku, w wyniku naturalnej rotacji, będzie można zapisywać dzieci na zwalniające się miejsca. Każdego roku w ten sposób uwalnia się nawet tysiąc miejsc – wylicza Joanna Nyczak.

„To kolejna porażka Jacka Sutryka”

Choć z zamieszania związanego z rekrutacją do żłobków tłumaczy się szefowa wydziału zdrowia i spraw społecznych, nie brakuje głosów, że odpowiedzialność za całą sytuację ponosi Jacek Sutryk, dyrektor departamentu spraw społecznych (któremu podlega wydział odpowiedzialny za nabór) i kandydat na prezydenta Wrocławia.

– To kolejna porażka pana Sutryka. Prosty system jest nie do ogarnięcia przez obecną ekipę. Nie rozumieją najbardziej podstawowych potrzeb wrocławian. Z poziomu limuzyny dla dyrektora departamentu, czyli kandydata Sutryka, nie widać najprostszych problemów zwykłych ludzi. Skandal i nieudolność! – komentuje Jacek Hamkało, prezes stowarzyszenia Bezpartyjny Wrocław.

W podobnym tonie wypowiadają się też miejscy aktywiści, zwracając uwagę, że najwyraźniej Jacek Sutryk ma na głowie zbyt wiele obowiązków związanych z autopromocją i kampanią wyborczą, przez co nie dopilnował działań podległych sobie urzędników.

Rodzice są wściekli…

Oburzania na poczynania wrocławskiego magistratu nie ukrywają również rodzice.

– Cała tegoroczna rekrutacja do żłobków przypomina słabą komedię o żenującym poziomie żartu. Najpierw nieprawidłowy podział wiekowy w grupach żłobkowych, czyli sprawa wychwycona przez mamy na forum Facebooka. Po interwencji mam podział poprawiono. A później zamieszanie z wynikami rekrutacji – komentuje Katarzyna Tamowicz.

Jak tłumaczy, najpierw – 14 czerwca o godzinie 13 – podano wyniki, a po południu na forum pojawił się post, że w jednym ze żłobków ponad 80% dzieci jest zakwalifikowanych do nieprawidłowych grup wiekowych.

– I tak od słowa do słowa okazało się, że sytuacja dotyczy znacznej grupy rekrutowanych dzieci, jeśli nie większości. No i 15 czerwca wielu rodziców dzieci wcześniej „zakwalifikowanych” otrzymało maila, że niestety, ale ta kwalifikacja była wynikiem błędu, a tak naprawdę dziecko się nie dostało. Chyba 20 razy wchodziłam na serwis rekrutacyjny, żeby sprawdzić, czy informacja odnośnie naszej Idy się nie zmieniła. Na szczęście nas system oszczędził – wyjaśnia wrocławianka.

Najgorsze w tym wszystkim – jak podkreśla Katarzyna Tamowicz – było milczenie urzędu, brak jakiejkolwiek oficjalnej informacji na stronie wrocławskiego zespołu żłobków czy w serwisie rekrutacyjnym.

– Nikt nic nie wiedział, nikt nie potrafił niczego wyjaśnić i powiedzieć – dodaje.

…i piszą do Rafała Dutkiewicza

Wrocławscy rodzice wystosowali petycję do prezydenta Rafała Dutkiewicza w sprawie pilnej weryfikacji wyników procesu rekrutacji do żłobków. Podpisało się pod nią już 700 osób.

– Czujemy się poruszeni tym, jak rodzice dzieci ubiegających się o przyjęcie do żłobków zostali potraktowani przez instytucje odpowiedzialne za przeprowadzenie procesu rekrutacyjnego. Możliwość korzystania z publicznego lub dofinansowanego żłobka jest sprawą fundamentalną dla wielu wrocławskich rodzin. Nierzadko decyzja o przyjęciu dziecka do publicznej placówki determinuje decyzje o możliwości podjęcia pracy zawodowej rodziców, a w konsekwencji wpływa na sytuację finansową całej rodziny. Z tej właśnie przyczyny dla wielu wrocławian rekrutacja do żłobków jest jednym z najważniejszych procesów prowadzonych przez Urząd Miasta Wrocław. Tym bardziej jesteśmy bardzo zaniepokojeni i zbulwersowani poziomem bałaganu, jaki towarzyszył tegorocznej rekrutacji – czytamy w petycji.

Jak podkreślają autorzy pisma, o ile błędy są rzeczą ludzką i mogą się zdarzyć, a ocena sposobu przeprowadzenia całego procesu jest sprawą odrębną, to sposób w jaki komunikują się z nimi instytucje odpowiedzialne za żłobki w naszym mieście jest absolutnie bulwersujący.

– Aby mieć dostęp do aktualnych informacji o rekrutacji musimy się organizować na portalach społecznościowych, porównujemy wyniki, zbieramy błędy, informujemy urząd o uchybieniach, wyrywamy strzępy wiadomości od kompletnie nieprzygotowanych do udzielania informacji urzędników, którzy odsyłają nas z kwitkiem do kolejnych równie niepoinformowanych urzędników. Następnie piszemy do właściwych instytucji, nie otrzymując odpowiedzi. Mamy wrażenie, że komunikacja ze strony urzędu udrażnia się dopiero po włączaniu się w sprawę mediów – piszą.

Autorzy petycji podkreślają, że tegoroczny proces rekrutacyjny był przygotowany nieprofesjonalnie.

– Niedomówienia, brak bieżącej komunikacji w momencie kiedy pojawiały się błędy oraz awaria systemu sprawiły, że poważnie została nadwyrężona nasza wiara w to, że proces rekrutacji do żłobków finansowanych z budżetu Miasta, przeprowadzono poprawnie. Uważamy, że wszystkim stronom tego feralnego przedsięwzięcia powinno zależeć na jak najszybszym wyjaśnieniu całego zamieszania, a przede wszystkim na podaniu do publicznej wiadomości informacji, które umożliwią weryfikację poprawności ostatecznych wyników rekrutacji – zaznaczają.

Rodzice domagają się ujawnienia informacji, ile dzieci aplikowało do poszczególnych grup wiekowych w każdym ze żłobków, a także o liczbie punktów, które otrzymały zakwalifikowane dzieci, ujawnienia list rezerwowych oraz przygotowania w ciągu najbliższego miesiąca pełnego raportu dotyczącego procesu rekrutacyjnego, z wyjaśnieniem wszystkich uchybień.