Podczas dzisiejszego spaceru po Wrocławiu śladami Bauhausu nasz tytuł potraktujemy bardzo dosłownie, a wyrazy mieszkać, zamieszkiwać i mieszkanie odmieniać będziemy na wszystkie możliwe sposoby. Dlaczego? Ponieważ jedna z naczelnych bauhausowskich maksym brzmi mieszkać dobrze to żyć dobrze.

Nowy człowiek

Malarz i scenograf Oskar Schlemmer – profesor Bauhausu, a później również wykładowca w Państwowej Akademii Sztuki i Rzemiosła Artystycznego we Wrocławiu – ogłosił w 1921 roku, że „Bauhaus zajmuje się budowaniem zupełnie czegoś innego, niż można by się spodziewać – buduje człowieka”. Krytyk sztuki Adolf Behne poszedł jeszcze dalej i wychodząc w swych rozważaniach od analizy siedziby uczelni w Dessau, sformułował swoiste motto architektów związanych z Bauhausem: „(…) punktem wyjścia, a jednocześnie celem nowego kierunku w budownictwie jest nowy typ człowieka i nowa relacja człowieka ze światem. Nowe materiały, nowe konstrukcje, nowe techniki są ważne i trzeba o nich dyskutować, obserwować je i badać. Są jednak zawsze tylko środkiem do osiągnięcia celu, a najwyższym, ostatecznym celem jest człowiek”.

Konsekwencją tych teorii jest szkoła projektowania architektury mieszkaniowej, która koncentruje się na prawdziwych i niezbywalnych potrzebach przyszłych użytkowników. Zamiast metrażu, liczy się funkcjonalność pomieszczeń. Zamiast bogatej dekoracji malarskiej czy rzeźbiarskiej wnętrz, ważny jest dostęp do światła i świeżego powietrza. Wreszcie zamiast dążenia do usytuowania budynku w reprezentacyjnej, położonej blisko centrum miasta lokalizacji, liczy się bliski kontakt z zielenią i naturą.

Makieta wzorcowego osiedla WuWA, autor P. Ciałowicz, 2009, fot. M. Łanowiecki, zbiory
Muzeum Architektury we Wrocławiu

Ideały a rzeczywistość

Oczywiście źródłem owej „rewolucji architektonicznej”, która rodzi się na początku lat dwudziestych ubiegłego stulecia, nie są jedynie postępowe, humanistyczne idee. Jest ona przede wszystkim odpowiedzią na ogromny głód mieszkaniowy i kryzys ekonomiczny, z jakimi borykają się Niemcy po I wojnie światowej. Priorytetowa kwestia – jak w możliwie najszybszym czasie i przy możliwie najmniejszych kosztach uzyskać maksymalny efekt w postaci masowego – ale i nowoczesnego! – budownictwa mieszkaniowego, spędza sen z powiek nie tylko studentom i wykładowcom Bauhausu. Dotyka wszystkich przedstawicieli nowych prądów w architekturze europejskiej. Między innymi członków Werkbundu – działającego od 1907 roku niemieckiego związku twórczego skupiającego architektów, artystów i inżynierów związanych z budownictwem, dla których  nadrzędnym zadaniem staje się wypracowanie takiego systemu i typów budownictwa mieszkaniowego, które efektywnie odpowiadałyby na sytuację gospodarczą i społeczną kraju.

Tak rodzi się pomysł wybudowania wzorcowych, eksperymentalnych osiedli mieszkaniowych, w których – jak w soczewce – skupiać się będą idee architektów oraz możliwości, jakie przynoszą nowe technologie i materiały. W ciągu pięciu lat, od 1927 do 1932 roku, z inicjatywy Werkbundu, takie osiedla powstają w Stuttgarcie, Brnie, Zurychu, Wiedniu i Pradze. I oczywiście we Wrocławiu.

Dom nr 3-6, wieloklatkowy dom czynszowy, widok od ogrodu, „Die Form” 1929

Mieszkanie i miejsce pracy

W skrócie WuWA (Wohnung und Werkraum). Macie już dość czytania na jej temat? Ja czasem też 😉 To zapomniane przez dekady, a ostatnimi laty spektakularnie rewitalizowane wrocławskie osiedle, usytuowane między dzisiejszymi ulicami Zygmunta Wróblewskiego, Tramwajową, Edwarda Dembowskiego, Zielonego Dębu i Mikołaja Kopernika, jest obecnie jedną z najmodniejszych i najchętniej opisywanych oraz fotografowanych miejscówek w mieście.

Mogę Was zapewnić, że podobnie było w 1929 roku. 15 czerwca uroczyście otwarto wystawę WuWA i prezentowane w jej ramach osiedle. Pokazano na nim 32 różnego typu domy: jednorodzinne w układzie szeregowym i jedno- i dwurodzinne domy wolno stojące oraz budynki wielorodzinne – klatkowy, galeriowy, wysokościowy i z mieszkaniami dwupoziomowymi. Większość domów została zaprojektowana w oparciu o 5 zasad architektury nowoczesnej Le Corbusiera – użyto prostych i elementarnych form, kolorystykę budynków ograniczono do barw podstawowych (we Wrocławiu większość domów była biała), zrezygnowano z ozdób. Eksperymentowano również z nowymi technologiami i materiałami – lekkimi i obniżającymi koszty budowy. Niemal wszystkie domy otrzymały płaskie dachy, a duże przeszklenia i horyzontalnie prowadzone okna miały zapewnić maksymalne oświetlenie.  Przedstawiono ponadto różne rozwiązania funkcjonalne w zakresie rozplanowania domów oraz gotowe, umeblowane wnętrza. Prezentowane budynki miały być prawdziwie użyteczne dla przyszłych mieszkańców, dlatego do ich urządzenia zaproszono przedstawicielki wrocławskiego Związku Gospodyń Domowych. Paul Heim, jeden z twórców osiedla, triumfował: „Przed nami dopiero początek pracy, jeszcze daleko do celu, lecz wkroczyliśmy na drogę przemiany wielkiego miasta pożerającego człowieka w wielkie miasto przyjazne człowiekowi”. 

Frekwencja dopisała, a organizatorzy ekspozycji, którzy nie spodziewali się aż takich tłumów, zdecydowali o przedłużeniu wystawy – zamknięto ją ostatecznie z końcem września. Podziw zwiedzających budziły nie tylko ilość i aranżacja gotowych budynków, ale też rekordowy czas ich realizacji – budowa całego osiedla trwała tylko trzy miesiące! O rewolucyjnym wrocławskim założeniu pisały gazety w całych Niemczech, a nazwiska zaproszonych do udziału w projektowaniu osiedla architektów – m.in. Heinricha Lauterbacha, Moritza Haddy, Paula Heima, Hansa Scharouna i Adolfa Radinga – zapewniły zainteresowanie całego branżowego środowiska.  WuWA nie spodobała się za to władzom miasta! Oceniano ją jako luksusowe i rozrzutne przedsięwzięcie, które nie wniosło żadnego wkładu w rozwiązanie problemu mieszkaniowego „szarego człowieka”. Konserwatywni krytycy określili zaś formę nowoczesnej architektury jako pozbawioną tradycji i nieniemiecką…

Wzorcowe osiedle WuWA, 2019, źródło: Wikimedia Commons

Najpierw artyści, teraz turyści

Po zamknięciu wystawy gotowe domy z urządzonymi wnętrzami zostały wynajęte na dwa lata przez Towarzystwo Osiedlowe Wrocław SA w celu wypróbowania w praktyce założeń nowej architektury. Później rozwinęła się tutaj dzielnica artystyczna – „na WuWę” wprowadzili się przede wszystkim pracownicy wrocławskiej Akademii Sztuki, architekci, śpiewacy i pisarze, którym nie przeszkadzała uwierająca konserwatystów „ultranowoczesność”.

Dziś WuWA jest niewątpliwą atrakcją turystyczną i jedną z najwdzięczniejszych ścieżek spacerowych we Wrocławiu. Bliskość parku Szczytnickiego oraz kameralność i urok wąskich uliczek pozwalają zapomnieć na chwilę, że jesteśmy tuż obok centrum dużego miasta. Każdy z Was, kto choć raz odwiedził to osiedle, ma tutaj na pewno swoje ulubione budynki. Czy projektantom osiedla udało się jednak urzeczywistnić idee Bauhausu i przy pomocy architektury „zbudować nowego człowieka”? Przekonajmy się! Podczas kolejnego spaceru po WuWie zabiorę Was do dwóch najbardziej eksperymentalnych i kontrowersyjnych na swe czasy domów. Spróbujcie zgadnąć których 😉