Nasze wycieczki po Wrocławiu śladami Bauhausu powoli dobiegają końca. Druga połowa lat trzydziestych w Niemczech to czas, w którym doktryna narodowosocjalistyczna niszczy idee twórców i kontynuatorów ruchu Neues Bauen. Tym bardziej zajrzyjmy na Różankę, na której tuż przy Odrze powstaje ostatnie modernistyczne osiedle we Wrocławiu. 

Przeczytaj poprzednie odcinki cyklu “Wrocławskie ARCHistorie”

30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler zostaje kanclerzem Niemiec. W tym samym roku, 20 lipca, wykładowcy Bauhausu podejmują decyzję o samorozwiązaniu uczelni. Wpływ na ich decyzję ma sytuacja polityczna w kraju oraz nagonka i liczne prowokacje, które dotykają studentów i pedagogów Bauhausu ze strony Gestapo. Gdy władza żąda wprowadzenia nowego, „zgodnego z linią państwa” programu dydaktycznego, profesorowie i uczniowie są zgodni – w tym kraju nie ma już miejsca dla Bauhausu i jego idei.

Wielu architektów i artystów związanych z uczelnią emigruje, a pierwszy i ostatni jej dyrektor – Walter Gropius i Ludwig Mies van der Rohe – wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych, gdzie każdy z nich obejmuje stanowisko dziekana wydziału architektury (Gropius w Cambridge, Mies van der Rohe w Chicago). Ci, co zostali, są prześladowani i zdegradowani zawodowo. W 1939 roku wybucha II wojna światowa.

A co w tym czasie dzieje się we Wrocławiu?

Królewska Akademia Sztuki nie działa już od 1932 roku, a Niemcy opuszczają kolejno tacy architekci związani z Wrocławiem, jak Ernst May i Adolf Rading. Nie ma dużych zleceń, zmieniają się również idee nowego budownictwa. Już nie chodzi o mieszkania dla „nowego człowieka”, zaprojektowane z myślą o jego potrzebach i o funkcjonalności, ale o tanie i niskiej jakości mieszkania dla proletariatu. Celem życia „nowego człowieka” drugiej połowy lat trzydziestych w Niemczech nie jest bowiem wygodnie mieszkać, a pracować dla Rzeszy, szczególnie gdy oddech wielkiej wojny czuć już coraz wyraźniej. 

I to właśnie w tym czasie Heinrich Lauterbach, architekt, którego kamienicę czynszową przy ulicy J. I. Kraszewskiego 8 zwiedzaliśmy podczas ostatniego spaceru, projektuje osiedle Na Polance na wrocławskiej Różance. To ostatnie w naszym mieście, przedwojenne osiedle wierne filozofii architektury mieszkaniowej okresu Bauhausu i Królewskiej Akademii Nauk. 

W tym przypadku znów – podobnie jak miało to miejsce na ulicy Kraszewskiego – Heinrich Lauterbach ma po prostu szczęście. Teren, który wybiera pod zabudowę nowo projektowanego osiedla to teren należący wcześniej do ojca architekta. Gdy ten umiera w 1933 roku, ogromną, liczącą 2,5 hektara działkę otrzymują jego dzieci: Jutta, Inga i Heinrich. Wspólnie postanawiają potraktować spuściznę jako inwestycję i wybudować w tym miejscu zaplanowane z dużym rozmachem osiedle mieszkaniowe. Pierwsze projekty Heinrich Lauterbach kreśli w 1938 roku. 

Działka pod zabudowę to jedno, a pozwolenie na budowę to drugie. Rodzeństwo Lauterbachów dysponuje jedynie pierwszym elementem, o uzyskanie drugiego musi się starać. I tu czeka ich poważny zawód. Okazuje się, że koncepcja architekta zakładająca wzniesienie ośmiu bloków w zabudowie linijkowej – zwróconych prostopadle do Odry i ulicy – oraz utworzenie między nimi zielonych, kameralnych przestrzeni dla mieszkańców, jest za mało narodowosocjalistyczna… Dopiero zmiana na stanowisku miejskiego urbanisty i objęcie tego stanowiska przez sprzyjającego modernistom Herberta Boehma dały budowie osiedla zielone światło. Jak pisał Heinrich Lauterbach w swoich Notatkach:

„(…) Zatwierdził mi zabudowę linijkową, a nawet przymknął oko na to, że zróżnicowałem okna – skrzydła oświetleniowe i wentylacyjne miały różną szerokość, co dziś jest może powszechne, lecz wtedy było co najmniej podejrzane. Maskujące dachy musiały być oczywiście strome”. 

Zbiory Muzeum Architektury we Wrocławiu

Sam architekt zamieszkał na Polance

Zrealizowane w latach 1938-1939 osiedle Na Polance to ostatecznie trzy budynki wielorodzinne zakomponowane z dwóch brył: wydłużonego korpusu i prostopadłej do niego, wyższej części frontowej, zwróconej w stronę rzeki. Każdy z budynków mieści 34 mieszkania o powierzchni od 40 do ponad 70 m2, przy czym większe mieszkania znajdują się w częściach frontowych. Usytuowanie budynków na osi północ-południe pozwoliło na dogodne doświetlenie i wietrzenie mieszkań; każde z nich jest co najmniej dwustronne i posiada dużą loggię.

Jak pisze Michał Duda w monografii Heinricha Lauterbacha, wydanej w formie e-booka przez Muzeum Architektury we Wrocławiu:

„(…) mieszkania, choć niewielkie, zostały zaprojektowane w bardzo interesujący sposób – duży pokój dzienny (o powierzchni 18–20m2) we wszystkich lokalach został ukształtowany jako przechodni – pełniąc rolę centralnej przestrzeni wspólnej, skupiającej wokół pozostałe pomieszczenia sypialne, gospodarcze i sanitarne. W ten sposób Lauterbach zrealizował w miniaturze model podziału na strefy funkcjonalne służące integracji i separacji (…)”.

W suterenach znalazły swe miejsce piwnice i mieszkania dla dozorców oraz pomieszczenia wspólne: pralnie, schowki na rowery i wózki dziecięce, a nawet schrony przeciwlotnicze.

Nowocześnie ukształtowanym mieszkaniom towarzyszy tradycyjna, zgodna z narodowosocjalistyczną doktryną forma zewnętrzna budynków: wszystkie dachy są dwuspadowe, a loggie i wejścia do bram ujęte w łuki. W drzwiach wejściowych do budynków znalazły się także elementy znane już choćby z omawianej kamienicy przy ulicy Kraszewskiego 8 – charakterystyczne dla Lauterbacha iluminatory. 

To, co pozostało z tak chętnie realizowanych przez modernistów komponentów nowoczesnych osiedli, to zielona przestrzeń między budynkami, pozwalająca na sąsiedzkie spotkania, zabawy dzieci pod okiem opiekunów, wspólne spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Wał rzeczny i wkomponowana w niego, a przez to wyżej posadowiona część frontowa, zdają się osłaniać mieszkańców przed ulicznym ruchem i hałasem, tworząc między budynkami zaciszne enklawy.

Na osiedlu Na Polance mieszkało się tak wygodnie, że zamieszkał tam sam architekt – dwupoziomowy lokal usytuowany na drugim piętrze i poddaszu trzeciego budynku (patrząc od strony mostów Trzebnickich) mieścił prywatne mieszkanie i pracownię projektową Heinricha Lauterbacha. A jak mieszka się tam dziś? Podzielcie się swoimi wrażeniami!