Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski nie ma wątpliwości, że czeka nas kolejna fala napływu uchodźców z Ukrainy. Jak tłumaczył podczas środowej konferencji prasowej na Dworcu Głównym PKP, teraz zaczną przyjeżdżać do nas ludzie, którzy nie mają swoich bliskich w Polsce, co będzie dodatkowym wyzwaniem dla służb. Przekonywał też, że uchodźcy powinni szukać schronienia nie tylko we Wrocławiu, ale też i mniejszych miejscowościach naszego województwa. – Cały Dolny Śląsk jest atrakcyjny, cały Dolny Śląsk ma otwarte serca na rodziny z Ukrainy – zapewnił Obremski.

Szacuje się, że liczba uchodźców z Ukrainy, jak trafiła w ciągu ostatnich dni do Polski zbliżyła się już do 1,5 mln osób. Polacy chętnie pomagają swoim wschodnim sąsiadom, ale by sprostać tak ogromnemu wyzwaniu niezbędna jest pomoc systemowa.

– W 2015 roku Niemcy, kraj dwa razy większy niż Polska, były chwalone za to, że w ciągu kilku miesięcy przyjęły milion uchodźców. My przyjęliśmy już półtora miliona w przeciągu de facto 10-11 dni. To pokazuje skalę zjawiska, z jaką musimy się mierzyć – przyznał wojewoda Jarosław Obremski.

Z wyliczeń służb wojewody wynika, że Dolny Śląsk, jest drugim regionem po województwie mazowieckim jeżeli chodzi o liczbę przyjętych uchodźców. Zdaniem Obremskiego w kolejnych dniach możemy spodziewać się napływu kolejnych Ukraińców uciekających przed wojną.

– Zakończyła się pierwsza fala uchodźca, była to fala ludzi, którzy w jakimś stopniu byli zakotwiczeni poprzez znajomych lub rodziny w Polsce. Teraz będziemy mieli do czynienia z drugą falą, ludzi raczej bezradnych – przewiduje wojewoda i tłumaczy, że chodzi o ludzi, którzy nie mieli wcześniej większego kontaktu z Polską. – Są to też ludzie, których doświadczenie wojenne jest dłuższe. Są to ludzie doświadczeni większymi traumami – przyznał urzędnik.

Wojewoda tłumaczył też, że większość uchodźców chce znaleźć schronienie w dużych miastach, jednak te powoli się zapełniają.

– To dla nas trudny element organizacyjny – przyznał Jarosław Obremski, który zachęca uchodźców do osiedlania się w turystycznych częściach Dolnego Śląska, choćby dlatego, że podczas zbliżającego się sezonu, łatwiej będzie tam o znalezienie pracy. – To może być istotny czynnik stabilizujący sytuację uchodźców w dłuższej perspektywie. W tych turystycznych miejscowość mamy też większe możliwości, jeżeli chodzi o liczbę dzieci w szkołach – przekonywał.