Z wojewodą dolnośląskim Jarosławem Obremskim rozmawiamy o strategii dla naszego regionu, bezpieczeństwie na drogach, kolejkach w urzędzie wojewódzkim, a także o współpracy z władzami Wrocławia i Dolnego Śląska.

Został Pan powołany na stanowisko wojewody w grudniu 2019 roku. Co od tego czasu już udało się zrobić?

Wchodząc w nową funkcję, człowiek próbuje poznać miejsce, w którym jest. Z drugiej strony, funkcja wojewody ma dużo elementów nadzorczych. To pilnowanie pewnych procesów, zjawisk, polityki rządowej. Natomiast dopiero w drugiej kolejności jest kreacja nowych zjawisk. 

Na pewno próbuję rozpocząć proces strategicznego myślenia o Dolnym Śląsku, wykorzystując dobrą współpracę z urzędem marszałkowskim. Te dwie instytucje, czyli urząd wojewódzki i urząd marszałkowski, ponoszą odpowiedzialność za Dolny Śląsk, nie tylko w kategoriach zarządczych, ale też w tworzeniu strategii. Strategii transportowej, strategii polityki gospodarczej, strategii zdrowotnej, szeroko pojętego bezpieczeństwa. To kwestie niezmiernie ważne. 

Wspomniał Pan o bezpieczeństwie. Co dokładnie zawiera się w tej kwestii?

To są i pozytywne rzeczy, czyli przeciwdziałanie pewnym złym zjawiskom, ale także negatywne. Taką negatywną rzeczą na pewno była moja interwencja po sytuacji na meczu Śląska Wrocław z Legią Warszawą. 

I to zdarzyło się na samym początku Pana urzędowania.

Tak. Próbuję również porządkować pod następne 4 lata i sam urząd, i administrację zespoloną, podlegającą wojewodzie. To zmiany administracyjno-zarządcze, które w dłuższej perspektywie mają pozwolić realizować politykę rządu premiera Mateusza Morawieckiego, z tak istotnymi kwestiami  jak m.in. wprowadzenie innowacyjnego przemysłu i inwestorów zagranicznych. Z tym wiąże się rozwiązanie konkretnych problemów, jak chociażby kolejki po pozwolenia na pracę dla obcokrajowców.

Dochodzi także kwestia bezpieczeństwa na drogach. Rozmawiamy z policją i drogowcami nad konkretnymi rozwiązaniami. Jednym z takich rozwiązań będzie pomiar szybkości na autostradzie — w miejscu, gdzie mamy największą liczbę wypadków, a gdzie pomiar tradycyjnym radarem nie wchodzi w grę. 

Chodzi o Autostradową Obwodnicę Wrocławia?

Nie, na razie mówimy o autostradzie A4, w kolejnym kroku zajmiemy się obwodnicą. To są właśnie elementy wdrażania polityki rządu na poziomie Dolnego Śląska. Kolejna rzecz, która jest władztwem urzędu wojewódzkiego, to różnego rodzaju dotacje, jak Fundusz Dróg Samorządowych, program Senior+ czy Maluch+, czyli budowanie żłobków. Ale to także uruchamianie pieniędzy z tzw. procesu klęskowego, czyli na usuwanie skutków powodzi. To środki z rezerwy prezesa Rady Ministrów, które później na konkretne rzeczy rozdysponowuje wojewoda. 

Moją rolą jest realizowanie polityki rządu, myślenie o strategii dla tego regionu plus to wszystko, co leży w kompetencjach nadzorczych wojewody. Czyli m.in. nadzór prawny nad uchwałami rad gmin, powiatów czy sejmiku.

Wspomniał Pan o zamknięciu wrocławskiego stadionu. To była trudna decyzja, by zamknąć cały obiekt, a nie tylko jedną trybunę, o co wnioskował klub?

Propozycja, by zamknąć jedną trybunę była próbą negocjacyjną ze strony klubu, która niczego nie zmieniała. Oczywiście, to była trudna decyzja. Ludzie mają prawo do rozrywki, a tą rozrywką dla niektórych są mecze piłkarskie. Szanuję to, kibice mają prawo do ekspresji. To nie był w żaden sposób gest przeciwko kibicom, tylko komunikat do władz WKS-u, aby dopilnowały odpowiednich elementów bezpieczeństwa. A krótki czas, w którym zapowiadali poprawę, nie dawał gwarancji, że na meczu z Lechem, również o podwyższonym ryzyku, nie dojdzie do podobnych zdarzeń. Nie mogłem na to pozwolić. 

o Dolnym Śląsku należy myśleć strategicznie
fot. envato.com

Jednym z największych wyzwań, stojących przed Panem, wydaje się być problem kolejek po pozwolenia na pobyt i pracę dla cudzoziemców. Ma Pan pomysł, jak go rozwiązać?

Tu mamy do czynienia z dwoma elementami. Pierwszy, nie do końca ode mnie zależny, to zmiana ustawy. Jestem po rozmowie m.in. z ministrem ds. cudzoziemców i jest szykowana nowelizacja. Właściwie wszystkie punkty, o które wnioskowaliśmy, zostały w niej uwzględnione. 

Jakie to punkty?

Chodzi m.in. o zmiany stanowisk przez osoby, które mają pozwolenie na pracę – żeby nie wymagało to od nowa zaczynania całej procedury. Pojawi się też możliwość, w trakcie załatwiania sprawy, żeby ta osoba mogła wyjechać do swojego kraju i wrócić do nas. Będzie szybka ścieżka dla partnerów strategicznych, dla pracowników wyższych uczelni. Wszystko, co postulowaliśmy, w mniejszym lub większym stopniu zostanie zrealizowane. To na pewno usprawni cały proces. Druga rzecz to zmiany organizacyjne. To nie będzie jedno rozwiązanie – przedstawimy to jako pakiet działań, które zamierzamy przeprowadzić, nie czekając na zmianę legislacyjną ze strony rządu.

Będzie więcej stanowisk do obsługi?

Na pewno dodatkowe etaty czy pieniądze na nadgodziny by się przydały. Ale bardziej istotne są zmiany systemowe. 

Czyli kluczowa jest kwestia legalizacji pobytu i pozwoleń na pracę?

Tak. 

Wspomniał Pan też o współpracy z urzędem marszałkowskim przy sprawach kluczowych dla rozwoju regionu. Co jest tu najistotniejsze? Rozbudowa kolei aglomeracyjnej, a może nowe drogi ekspresowe do Kłodzka i Świdnicy?

Jedno i drugie jest bardzo ważne. To, co minister Michał Dworczyk wywalczył i co zostało wpisane w plany rządowe, czyli projekty nowych odcinków S5 i S8, to tworzenie faktów dokonanych, które potem – przez kilka lat – będą realizowane. To nie stanie się szybko, ale na pewno zmieni oblicze Dolnego Śląska. Nasze województwo ma bardzo dobre połączenia wschód-zachód, z kolei za mało mamy przecięć północ-południe. Dlatego te dwie nowe trasy są absolutnie niezbędne, również ze względów bezpieczeństwa, o czym najlepiej świadczy liczba wypadków między Świdnicą a Wałbrzychem czy na drodze krajowej do Kłodzka. Wydaje się, że w perspektywie lat dwudziestych, w które właśnie weszliśmy, jest to projekt najważniejszy.

Natomiast jeśli mówimy o kolei, to powiedziałbym: tak, aczkolwiek idea związana z kolejami powstała wcześniej. W tej chwili są to pomysły związane z usprawnianiem, znajdowaniem pieniędzy na nowy tabor, na zwiększenie liczby połączeń między poszczególnymi stacjami. To jest kluczowe. Myślę, że w najbliższych latach uda rozwiązać się problem wąskich gardeł, związanych m.in. z Wrocławskim Węzłem Kolejowym. To temat na dużą i poważną rozmowę strategiczną. 

To inwestycja niezbędna także w kontekście planowanej budowy kolei dużych prędkości i Centralnego Portu Komunikacyjnego. 

Tak, ale gdy mówimy o kolei dużych prędkości, to pojawia się też pytanie, co dalej z Dworcem Świebodzkim. Koniecznych jest jeszcze trochę rozwiązań operacyjnych i strategicznych, ale wiemy już, co jest potrzebne, brakuje tylko elementu sprawczego, związanego z posiadanymi pieniędzmi. Być może w następnej perspektywie finansowania unijnego będzie więcej środków na kolej, więc taka szansa się pojawi. Istotne, by kolejarze umieli te pieniądze szybko wydawać. Do tej pory mieliśmy większą sprawność w tej materii drogowców niż kolejarzy. Trzeba więc będzie poprawić także ten aspekt.

o Dolnym Śląsku należy myśleć strategicznie
fot. envato.com

A jak ocenia Pan koncepcję przejmowania przez urząd marszałkowski linii kolejowych, jak choćby niedawno uruchomiona linia do Bielawy?

Są różne szczeble. Są połączenia niezmiernie istotne z punktu widzenia kraju, natomiast za połączenia regionalne powinny odpowiadać władze regionu. Odpowiedzialność powinna być uzależniona od ważności konkretnej linii i terenu, przez który przebiega. 

Czy podobnie jak w przypadku urzędu marszałkowskiego, zamierza Pan także współpracować z urzędem miejskim, choćby w dziedzinie rozwoju miasta? Przez wiele lat był Pan wiceprezydentem Wrocławia, więc sprawy stolicy regionu są Panu szczególnie bliskie. 

Wrocław jest na tyle dużym miastem, że sam musi wiedzieć, czego chce. Na pewno będę starał się, nie tylko Wrocław, ale też inne duże miasta naszego regionu, jak Wałbrzych czy Legnicę, wspomagać w dobrych pomysłach. Natomiast Wrocław w tej kadencji samorządowej musi wyjść z poziomu działań taktycznych na poziom strategiczny. I musi określić, co jest dla niego najważniejsze. Na razie wydaje się, że mamy odpowiedzi cząstkowe, które jeszcze w całość się nie składają, ale stolica Dolnego Śląska na pewno ma odpowiedni potencjał, by takich odpowiedzi udzielić.

Wszystko wskazuje na to, że bardzo silny akcent zostanie położony na komunikację zbiorową. Jeżeli będę mógł w tym pomóc, z wielką chęcią to zrobię, chociażby w kwestii integracji systemu szynowego, czyli kolei i tramwaju. Ruch i sprawczość są jednak po stronie Wrocławia. Ja jestem od wspomagania i być może agitowania czasami w Warszawie za dobrymi rozwiązaniami, które warto wspierać. Ale trzeba wyraźnie podkreślić, że gospodarzem Wrocławia jest urząd miejski. Tak samo jak gospodarzem Dolnego Śląska jest urząd marszałkowski i zarząd województwa. 

Jakie największe wyzwania stoją przed Panem w 2020 roku?

Na pewno opanowanie tego, że więcej wniosków o legalizację pobytu wpływa niż jesteśmy w stanie rozpatrywać i poradzenie sobie z pozwoleniami na pracę. 

Również kwestia uzyskania rozsądnego konsensusu, co do przebiegu tras szybkiego ruchu, czyli dróg S5 i S8. Tu jest pewne, zupełnie naturalne, napięcie między samorządowcami, którzy chcieliby, by te trasy przebiegały tak, by maksymalnie mogli z nich skorzystać, a zdrowym rozsądkiem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która chce takiego przebiegu, by była to naprawdę trasa szybkiego ruchu. Trzeba odpowiednio wyważyć te interesy. I to powinno wydarzyć się w 2020 roku.