Regionalni przewoźnicy kolejowi złożyli miastu propozycję przedłużenia umowy, w myśl której do jazdy pociągami po Wrocławiu wystarczy bilet MPK. Magistrat jednak na nią nie odpowiedział. Dlaczego?

Przypomnijmy, od 2013 roku bilety na przejazd wrocławską komunikacją miejską są honorowane w pociągach Kolei Dolnośląskich i Polregio na wszystkich odcinkach w granicach stolicy Dolnego Śląska (czyli między stacjami z nazwą Wrocław). Chodzi zarówno o bilety okresowe i czasowe kodowane na karcie Urbancard, jak i tradycyjne bilety papierowe (czasowe: 24-godzinne, 48-godzinne, 72-godzinne i 168-godzinne, uprzednio skasowane w pojeździe MPK).

Dodatkowo, za darmo pociągami w granicach Wrocławia mogą podróżować osoby, które – w myśl uchwały Rady Miejskiej Wrocławia – są uprawnione do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską. To m.in. uczniowie poniżej 21 roku życia, osoby, które ukończyły 66 lat czy nauczyciele i opiekunowie zorganizowanych grup uczniów lub wychowanków wrocławskich szkół i placówek oświatowych.

Schemat połączeń kolejowych na obszarze miasta Wrocław, na których honorowane są wybrane bilety komunikacji miejskiej fot. Koleje Dolnośląskie

„Złożyliśmy propozycję przedłużenia umowy na dotychczasowych warunkach”

Obecna umowa dotycząca honorowania biletów MPK w pociągach wygasa wraz z końcem czerwca. Do jej przedłużenia jak na razie nie doszło. O sprawie jako pierwsza poinformowała we wtorek „Gazeta Wyborcza”.

Jak tłumaczy nam Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich, 16 kwietnia bieżącego roku Koleje Dolnośląskie, jak również Przewozy Regionalne, złożyły propozycję przedłużenia umowy na dotychczasowych warunkach.

Do dziś nie otrzymaliśmy w tej sprawie odpowiedzi. Trójstronna umowa pomiędzy przewoźnikami a gminą została wypracowana wspólnie i zaakceptowana przez Miasto Wrocław, Koleje Dolnośląskie i Przewozy Regionalne. Porozumienie zakłada korzyści dla pasażerów zamieszkujących Wrocław i jego okolice, w tym bezpłatne przejazdy dla młodzieży szkolnej i seniorów – wyjaśnia Bartłomiej Rodak.

Przedstawiciel przewoźnika podkreśla, że złożona Gminie Wrocław propozycja podtrzymuje warunki obowiązujące dotychczas, a więc model płatności oparty o liczbę zatrzymań, który Koleje Dolnośląskie wspólnie z miastem i Przewozami Regionalnymi wypracowały w grudniu 2020 roku.

Ten model jest miarodajny i korzystny nie tylko dla przewoźników, ale także dla samorządu. Nie bez znaczenia są w przyjętym modelu także sezonowość oferty przewozowej czy wreszcie COVID-19 – czyli zmienne mające zasadnicze znaczenie dla potoków pasażerskich. Model oparty o liczenie pasażerów raz na pół roku jest niewłaściwy z punktu widzenia specyfiki przewozów aglomeracyjnych – zaznacza Rodak.

Jak wylicza, w 2020 roku przewoźnicy: Koleje Dolnośląskie i Polregio otrzymali do podziału 10 mln złotych.

W związku z tym, w czasie rozmów dotyczących nowej umowy pod koniec 2020 roku, Koleje Dolnośląskie i Polregio przedstawiły gminie Wrocław propozycję zmiany sposobu rozliczeń na model oparty o liczbę zatrzymań pociągów. Zgodnie z ustaleniami i umową z grudnia 2020 roku kwota tak obliczanego ryczałtu, który jest dzielony na obu przewoźników, miała sięgać 18 mln złotych rocznie – wyjaśnia Bartłomiej Rodak.

Rodak przypomina, że obecna umowa wygasa wraz z końcem czerwca.

Mając na względzie dobro pasażerów, mamy nadzieję, że do tego czasu otrzymamy informację zwrotną. Propozycja przewoźników uwzględnia interesy wszystkich stron, jak również szeroko pojęty aspekt społeczny – korzyści dla pasażerów zamieszkujących Wrocław i jego okolice w postaci możliwości przejazdów z wykorzystaniem biletu Urbancard lub bez biletu na podstawie posiadanej legitymacji szkolnej – tłumaczy przedstawiciel przewoźnika.

W Kolejach Dolnośląskich podkreślają, że nie mają nic przeciwko liczeniu pasażerów jako metodzie wspomagającej planowanie oferty przewozowej.

Jesteśmy zobowiązani je regularnie, dwa razy do roku, wykonywać na podstawie umowy z Urzędem Marszałkowskim, który dopłaca przewoźnikom kolejowym ok. 140 mln zł rocznie do przewozów na terenie Dolnego Śląska. Natomiast ta metoda, podobnie jak w przypadku innych rozwiązań kolei miejskiej w Polsce, nie jest podstawą do obliczenia wynagrodzenia przewoźników, a służy jedynie do planowania oferty przewozowej – dodaje Bartłomiej Rodak.

fot. Koleje Dolnośląskie

„Chcemy w efektywny sposób wydawać pieniądze podatników”

Zapytaliśmy w magistracie, dlaczego miasto nie zdecydowało się na przedłużenie umowy z przewoźnikami kolejowymi.

Do końca 2020 roku wynagrodzenie dla przewoźników wypłacano na podstawie liczby pasażerów. Wynagrodzenie to regularnie wzrastało z 4,4 mln zł w 2018 roku do 10 mln zł w 2020 roku. Co ważne, w pierwszym półroczu obecnego roku – oczywiście pomimo spadku liczby pasażerów – przewoźnicy kolejowi otrzymali od nas już 10 mln zł, a oczekiwali drugiej takiej samej transzy za drugie półrocze. Niestety, nie byli w stanie podać szczegółów wyliczeń podróży i liczby pasażerów podróżujących po Wrocławiu, a tego miasto oczekiwało, bowiem chcemy w efektywny sposób wydawać pieniądze podatników – tłumaczy nam Patryk Załęczny z biura prasowego wrocławskiego urzędu miejskiego.

Urzędnik podkreśla, że miasto od początku pandemii prowadziło rozmowy na temat przejrzystych zasad udzielania miejskich dopłat do przejazdów pasażerów na terenie Wrocławia, ale – jak informuje Załęczny – oczekiwania magistratu, w postaci 40% upustu po stronie kolejarzy nie spotkały się z akceptacją.

Stąd nasza decyzja o stworzeniu nowego biletu na komunikację zbiorową, na którą miasto daje aż 80% upust. Bilet miesięczny NASZ WROCŁAW KOLEJ będzie przysługiwał tylko pasażerom posiadającym bilet miesięczny na przejazdy kolejowe na terenie miasta. Nowy bilet będzie kosztował 18 zł (normalny) i 9 zł (ulgowy). Co ważne, wg analiz miasta z nowego biletu będzie korzystało około 2 tysiące osób. Proszę pamiętać, że miasto dopłacało za pasażerów, którzy wsiadali i wysiadali na terenie Wrocławia, a nie do tych z całej aglomeracji, zatem nie możemy w tym przypadku mówić o tysiącach podróżnych – zaznacza Patryk Załęczny.

Jak wyjaśnia przedstawiciel magistratu, miasto czeka teraz na ruch spółek kolejowych, które na ten moment nie zdecydowały się przyznać specjalnego upustu dla pasażerów.

Jeśli jednak przystaną na propozycję miasta i przyznają 40% zniżkę, wówczas koszt dwóch biletów byłby porównywalny z obecną ceną Urbancard, a w niektórych przypadkach nawet niższy – wylicza Załęczny.

Urzędnik zapowiada, że aktualna umowa wygasa z końcem czerwca, a jeśli radni miejscy podejmą taką decyzje na najbliższej sesji rady miejskiej, nowy bilet zacznie obowiązywać od 1 lipca.

Miasto nie wyklucza także sprzedaży taniego biletu miesięcznego dla mieszkańców aglomeracji, o ile będą mieli możliwość zakupu tańszych biletów kolejowych i tańszych biletów na lokalną komunikację zbiorową organizowaną przez gminy aglomeracji – dodaje Patryk Załęczny.

Załęczny odnosi się też do braku odpowiedzi na pismo dotyczące przedłużenia współpracy na obecnych zasadach.

Podczas spotkania z przedstawicielami Kolei Dolnośląskich i Polregio w dniu 16 kwietnia miasto informowało, że oczekujemy na zajęcie stanowiska przez spółki odnośnie rabatów dla pasażerów w nowym rozwiązaniu biletowym, o który zabiegamy od lutego, jakim miałby być bilet zintegrowany, a nasza formalna odpowiedź będzie przekazana przewoźnikom po po podjęciu ostatecznych decyzji w tej sprawie. W tym kontekście KD nie może być zaskoczone podjętymi przez miasto działaniami – zaznacza.

I dodaje:

Poza tym, w pismach z listopada i grudnia 2020 roku, kiedy ważyły się losy umowy, twardo stali przy swoich 26 mln złotych netto. Dopiero po poważnych rozmowach ustalono kwotę na 9,7 mln zł za półroczną umowę, która była podpisana na czas określony i z dniem 30 czerwca wygasa.

„Taki obrót spraw bulwersuje”

Michał Tekliński, prezes stowarzyszenia Bezpartyjny Wrocław, tłumaczy, że sytuacja, w której miasto nie zamierza podpisać nowej umowy z Kolejami Dolnośląskimi, budzi wielkie zaniepokojenie.

W czasie, gdy o potrzebie rozbudowy i modernizacji transportu zbiorowego mówi się jak chyba nigdy wcześniej, gdy do wszystkich dociera, że jakość połączeń komunikacyjnych jest wręcz wyzwaniem cywilizacyjnym, taki obrót spraw zdecydowanie bulwersuje. Oczywiście, pandemia dotknęła wszystkich, kryzys gospodarczy jest faktem, ale nie może to być usprawiedliwienie dla wszystkich działań związanych z taką lub inną alokacją środków finansowych – komentuje Michał Tekliński.

Jak podkreśla szef BW, spór dotyczący warunków finansowych pomiędzy władzami miejskimi a spółkami kolejowymi dotyczy konstrukcji algorytmu, w oparciu o który wyliczana była wartość kontraktu.

Miasto upiera się, że jego podstawą ma być realna liczba podróżujących pasażerów, a nie – jak powszechnie przyjęta praktyka – liczba przejechanych kilometrów przez pociągi. Tak jest np. w Warszawie. Co istotne, liczba pasażerów Kolei Dolnośląskich podróżujących w obrębie miasta wzrosła radykalnie po decyzji podjętej po 2018 roku o bezpłatnym bilecie dla seniorów i uczniów – zaznacza Michał Tekliński.

Jak wyjaśnia Tekliński, mieszkańcy chętnie korzystali z podróży koleją (choć pandemia oczywiście wstrzymała ten trend), a Koleje Dolnośląskie rozwijały swoją sieć połączeń.

Dziś na terenie Wrocławia funkcjonuje 21 przystanków KD, a do końca tego roku będzie 10 dodatkowych. Dużo większa Warszawa ma ich na dziś 35. Trudno zatem zrozumieć niechęć władz miejskich do kontynuowania negocjacji i znalezienia rozwiązania dobrego dla obu stron – dodaje prezes Bezpartyjnego Wrocławia.

O dalszym rozwoju całej sprawy będziemy Was informować.