Wielkość polskiego rynku złota w pierwszej połowie 2020 roku wyniosła 5 ton, czyli tyle, ile królewskiego kruszcu Polacy kupili w całym roku ubiegłym – wynika z raportu opublikowanego przez firmę Goldenmark.

W ostatnim roku cena złota wyrażona w dolarze amerykańskim wzrosła o około 25%. Przyczyn wzrostu eksperci Goldenmark upatrują częściowo w kryzysie spowodowanym pandemią COVID-19, a częściowo w problemach, które istniały już wcześniej. Jednak to właśnie zamykanie gospodarek oraz działania podjęte przez rządy i banki centralne, mające na celu złagodzenie skutków lockdownu, stały się katalizatorem wydarzeń.

Jednym z narzędzi w walce z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną jest tzw. luzowanie ilościowe (QE), czyli kreowanie przez bank centralny pieniądza, który następnie zostaje wprowadzony do obiegu m.in. poprzez odkupienie różnego rodzaju papierów dłużnych od banków komercyjnych. Narzędzie to budzi pewne kontrowersje i sprzeczne opinie. Większa ilość pieniędzy w obiegu to spadek ich siły nabywczej – pisze na łamach raportu Marta Dębska.

Zwiększenie podaży pieniądza może pobudzić gospodarkę, ale wiąże się z efektami ubocznymi, takimi jak dewaluacja pieniądza. Z uwagi na odwrotną korelację pomiędzy ceną złota a wartością dolara, już samo uruchomienie luzowania ilościowego przez amerykański FED wywołało lawinowy wzrost zainteresowania „bezpieczną przystanią”, czyli złotem. Inwestorzy i posiadacze kapitału zapragnęli zabezpieczyć się już nie tylko przed potencjalnym załamaniem rynków finansowych, ale także przed słabnącą walutą i inflacją.

Gdy bank centralny za wykreowane pieniądze skupuje papiery dłużne od banków komercyjnych, te, uwolnione od ryzyka, mogą udzielać większej liczby kredytów. Natomiast niższe stopy procentowe zachęcają firmy i konsumentów do zaciągania kolejnych pożyczek. Skutkuje to wzrostem zadłużenia publicznego (obligacje skarbowe), korporacyjnego (obligacje korporacyjne i kredyty) i konsumenckiego (kredyty).  

Rynek złota w Polsce i na świecie

Poza wzrostem zainteresowania złotem, co przełożyło się na wzrost jego ceny, pandemia wpłynęła na rynek złota również w innym aspekcie: podobnie jak w przypadku wielu innych branż, także i tutaj pojawiły się trudności logistyczne, wynikające chociażby z zamknięcia granic czy wprowadzenia pracy zdalnej. W połączeniu z olbrzymim popytem sprawiło to, że dostępność kruszcu „od ręki” w szczytowym momencie lockdownu była praktycznie zerowa.

Popyt znacznie przewyższał możliwości dystrybutorów w danym czasie, a w szczycie największego „zakorkowania” rynku złoto sprzedawane było wyłącznie w dostawie terminowej, co dla niektórych klientów okazywało się rozwiązaniem mało satysfakcjonującym – pisze Dariusz Świętek w raporcie. 

Pomimo trudności logistycznych, wielkość polskiego rynku złota w I półroczu oszacowana została na 5 ton, a więc tyle, ile złota Polacy kupili w całym 2019 roku. Zdaniem ekspertów Goldenmark, rok 2020 zakończy się wynikiem dwukrotnie wyższym.

Według raportu Światowej Rady Złota, na świecie popyt w I kwartale wzrósł zaledwie o 1% względem analogicznego okresu w ubiegłym roku, jednak znaczącej zmianie uległa jego struktura. Dwie najistotniejsze tendencje to spadek popytu na złoto w Azji (szczególnie w Chinach i Indiach) oraz znaczący wzrost popytu w krajach zachodnich. Spadek popytu w Chinach w I kwartale był wynikiem epidemii koronawirusa, a także spowolnienia gospodarczego, z jakim borykali się Chińczycy już w 2019 r. Znaczna część spadku popytu dotyczyła także złotej biżuterii, która w obliczu spowolnienia gospodarczego i epidemii nie była produktem pierwszej potrzeby. 

Kluczowe wnioski

W podsumowaniu raportu przeczytać możemy, że choć COVID-19 wywarł wpływ na światową gospodarkę, to jednak wzmocnił on także skutki problemów, które istniały już wcześniej – na przestrzeni ostatniego roku obserwowaliśmy pogarszające się dane makroekonomiczne, a wiele gospodarek zaczynało doświadczać spowolnienia. 

Lockdown i działania podjęte przez rządy i banki centralne (wszelkiego rodzaju programy pomocowe, dodruk pieniądza i obniżki stóp procentowych) przełożą się w przyszłości na osłabienie siły nabywczej pieniądza, a także na wzrost zadłużenia i ryzyka.

Wraz ze wzrostem ryzyka, wzrasta popyt na bezpieczeństwo, które zapewnia złoto. Znajduje to odzwierciedlenie w cenie kruszcu, która od początku roku, do momentu publikacji raportu, wzrosła o około 17%.

Złoto jest jedynym trwałym aktywem w dzisiejszym świecie. Może podlegać krótkoterminowym wahaniom, może mieć gorsze okresy i gorszą prasę, ludzie mogą się od niego odwrócić, ale złoto nie może zbankrutować. I właśnie dlatego zabezpieczało od tysięcy lat, zabezpiecza dziś i będzie zabezpieczało w przyszłości – czytamy w podsumowaniu raportu.

Tuż po publikacji raportu, w ostatnich dniach lipca, cena złota przebiła kolejną barierę psychologiczną – 1 900 USD za uncję, potwierdzając niejako słuszność postawionych w raporcie hipotez dotyczących przyszłości. W ostatnim czasie wiele banków i instytucji finansowych podniosło swoje prognozy dla cen złota w najbliższej przyszłości. Zdaniem Goldman Sachs w ciągu roku ujrzymy złoto za 2 300 USD. 

Nieco dalej poszedł Frank Holmes, zarządzający funduszem US Global Investors. Jego zdaniem kluczową rolę odgrywa korelacja ceny złota z bilansem FED (ilością skupionego długu). Podczas poprzedniego kryzysu bilans FED wzrósł do 2 bilionów USD, a później do 4,5. Od momentu upadku Lehman Brothers w 2008 r. do 2011 r. cena złota wzrosła z 730 USD do 1 825 USD. Obecny bilans FED to już 7 bilionów USD, zatem zdaniem Holmesa, w ciągu kilku lat powinniśmy zobaczyć złoto po ok. 4 000 dolarów. 

Artykuł powstał we współpracy z firmą Goldenmark