Intercultural_Mediation_Na_wroclawskim_rynku_bija_ale_tylko_chlopakow_wroclifeplRefleksji po zajęciach z międzynarodowymi studentami w ramach kursu „Intercultural Mediation” ciąg dalszy.

Mieszkam we Wrocławiu od urodzenia. Zawsze byłam przekonana, że to spokojne, bezpieczne miasto – szczególnie w porównaniu z innymi dużymi metropoliami. Samotne nocne powroty do domu w czasach liceum czy studiów były dla mnie czymś oczywistym. Dziś nie przyjmowałabym może tego zupełnie bez zastrzeżeń, ale nadal uznawałam Wrocław za bezpieczny. Zakładałam też, że inni mieszkańcy mają podobne doświadczenia.

Moi międzynarodowi studenci skutecznie naprostowali te wyidealizowane wyobrażenia o rodzinnym mieście. Kolor skóry wyraźnie zmienia perspektywę.
Czarnoskórzy studenci dobrze wiedzą, że wieczorami nie należy wychodzić do wrocławskiego Rynku samotnie. Bicie praktycznie murowane. – W tę sobotę kolega chciał przyjść po mnie do pubu – mieliśmy razem dołączyć do innych znajomych. Niestety, pobili go, gdy po mnie szedł. – opowiada czarnoskóra studentka.
– Ale jak to? – pytam z niedowierzaniem – Przecież w Rynku jest dużo policji, są patrole?
– Tak – odpowiada studentka – policja była, stali obok. Ale oni się nie mieszają, jak kogoś biją. Jak biją pojedyncze osoby, to nie ma szans. Reagują, gdy jest większa grupa obcokrajowców, która bije lokalnych. Dopiero wtedy podchodzą. Jeśli biją obcokrajowca, szczególnie ciemnoskórego, to policjanci wolą stać z boku. Dlatego zawsze lepiej wychodzić większą grupą. Z drugiej strony – moi znajomi, którzy mieszkają we Wrocławiu od 7-8 lat, mówią, że kiedyś było znaczenie gorzej.
– A Ty – pytam – nie boisz się wychodzić wieczorem sama?
– Nieee, biją tylko chłopaków. Dziewczyn nie. Nawet tych ciemnoskórych.
– U was pijani ludzie wieczorami są kulturalni – potwierdza dziewczyna z Ameryki Południowej. – W moim kraju, jeśli jesteś dziewczyną i idziesz sama, albo nawet z koleżanką, to gdy zobaczysz grupkę mężczyzn, możesz zrobić tylko jedno – uciekać. Bardzo szybko.

Wnioski z tej historii nasuwają się dwa – po pierwsze: nie należy oceniać sytuacji wyłącznie na bazie własnych doświadczeń, po drugie: wiara w to, że Wrocław jest wyjątkiem na mapie budowania niechęci do obcokrajowców jest tylko… wiarą.