100 lat temu Wrocław walczył z epidemią gruźlicy, później z epidemią czarnej ospy. Dziś to COVID-19 spędza nam z oczu sen.

Gruźlica na Praczach

Na początku XX wieku Niemcy, na których terenie mieścił się Wrocław, kładły duży nacisk na zdrowie publiczne. Uważali, że to właśnie od zdrowia obywateli miała zależeć kondycja ekonomiczna kraju. W 1905 roku powołano Śląskie Prowincjonalne Towarzystwo do Walki z Gruźlicą, a w 1920 Urząd Opieki Społecznej, który odpowiadał za sprawy zdrowia i opieki społecznej we Wrocławiu. Te dwie instytucje ściśle ze sobą współpracowały. Już wtedy wiedziano, że gruźlica jest chorobą, na którą wpływ mają warunki życia. Wówczas władze miasta zlecały dezynfekcję mieszkań, gdy ktoś z mieszkańców cierpiał na chorobę zakaźną. Proponowano również odseparować chorych na gruźlicę i wydać im nowe lokum.

Budynek administracyjno-gospodarczy Zakładu dla ubogich i nieuleczalnie chorych. Zaprojektowany przez Richarda Plüdemanna oraz Karla Klimma. Obecnie znajduje się tu PORT Polski Ośrodek Rozwoju Techniki.
fot. Gaja Tyralska

Jednym z ważniejszych ośrodków walki z tuberkulozą był Szpital Przeciwgruźliczy, który został otwarty w 1920 roku przy ulicy Stabłowickiej. Przekształcony z Zakładu dla Ubogich i Nieuleczalnie Chorych budynek zaprojektowany został przez Georga Müllera oraz Maxa Berga. Leczenie w tym szpitalu oferowało najnowsze metody walki z chorobami płuc oraz gruźlicą i trwało ok. pół roku. Kompleks 6 budynków na terenie obecnego Polskiego Ośrodka Rozwoju Technologii PORT zapewniał wszystko to, co było potrzebne do poprawy zdrowia.

W latach 1928-29 na polecenie Wrocławskiego Towarzystwa Walki z Gruźlicą zbudowano osiedle złożone z 32 mieszkań w zabudowie szeregowej dla rodzin oraz 2 bloki po 16 mieszkań dla samotnych chorych na gruźlicę. Było to pierwsze tego typu osiedle w Niemczech. Wyjątkowe pod względem architektonicznym usytuowane w ten sposób, żeby każdy miał odpowiedni dostęp do światła słonecznego.

– Osiedle powstało bodajże w 1929 roku jako miejsce rekonwalescencji dla chorych na gruźlicę. Podobno było to drugie takie osiedle w Europie po brytyjskim Oxfordzie. Nie wiem czy stąd lekko wiktoriański charakter jego architektury, ale właśnie to w nim lubię. Trochę trudno stwierdzić czy więcej w nim londyńskiego przedmieścia, czy górnośląskiego Nikiszowca. W każdym razie mówi się, że jest tu wyjątkowy mikroklimat, któremu gruźlica niestraszna – opowiada pan Piotr – mieszkaniec osiedla.

ul. Piwowarska – dawne osiedle gruźlików
fot. Gaja Tyralska

Czarna Ospa w latach 60-tych

Podczas epidemii czarnej ospy w 1963 roku Wrocław otoczony został kordonem sanitarnym. Światowa Organizacja Zdrowia przewidywała, że zaraza potrwa we Wrocławiu co najmniej 2 lata i pochłonie ok. 200 ludzkich istnień. Szczęśliwie dla mieszkańców odwołanie epidemii nastąpiło po niespełna 5 miesiącach od przybycia do Wrocławia pacjenta „zero”. Zachorowało 99 osób, z których 7 zmarło.

Aby wirus czarnej ospy został stłamszony, w mieście wprowadzono wiele działań profilaktycznych. Na szczepienia przeciw ospie skierowano każdego mieszkańca, a wzbranianie się przed podaniem szczepionki karano grzywną w wysokości prawie czterokrotnie wyższej niż ówczesna przeciętna pensja. Jednym ze sposobów walki z zarazą była dezynfekcja – odkażano sprzęty, pomieszczenia, odzież, powietrzę, glebę, pieniądze inne sprzęty codziennego użytku. Wchodząc do budynków przejść trzeba było przez nasączoną płynem dezynfekcyjnym matę, a klamki obłożone były gazą z chloraminą. Na ulicach pojawiły się tablice z napisem „Witamy się bez podawania rąk”.

18 lipca na Praczach Odrzańskich w budynkach dawnego Szpitala Przeciwgruźliczego otworzone zostało pierwsze izolatorium. Tego dnia również poinformowano mieszkańców o potwierdzonych 5 przypadkach ospy prawdziwej na terenie miasta. Po początkowym chaotycznym działaniu przyjęte zostały procedury, które zakładały konsultowanie każdego nowego przypadku z lekarzem. Osoby chore kierowane były do szpitali, a osoby mające kontakt z zakażonymi odsyłane były do izolatoriów na Praczach i Psim Polu.

Całe wakacje spędzaliśmy z rodzicami poza Wrocławiem, ale gdy tylko ktoś usłyszał skąd jesteśmy padał na niego blady strach – mówi wrocławianka Wiesława Grzybkowska ludzie opowiadali nam, że we Wrocławiu na ulicach leżą trupy – dodaje.

Te i inne plotki docierały niestety do odizolowanych pacjentów przebywających na Praczach. Niektórzy z nich próbowali uciekać strasząc zarażeniem ospą pilnujących ośrodka milicjantów. Restrykcje w mieście nie były jednak wielkie. Komunikacja miejska działała jak dotychczas, pracowały teatry i kina. Jedynie 10 kąpielisk miejskich zostało zamkniętych.

Czarna Pani, jak zwano wówczas tę zarazę, była ostatnią w Polsce i jedną z ostatnich w Europie epidemią ospy prawdziwej.

Epidemia czarnej ospy – Izolatorium na Praczach Odrzańskich

Izolatorium na Gajowickiej

Dziś świat boryka się z pandemią Koronawirusa. W momencie pisania tego artykułu w Polsce potwierdzonych zostało prawie 27 tysięcy nowych przypadków zakażenia tym wirusem. Od 22 października działa izolatorium dla osób, które otrzymały dodatni wynik testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 oraz nie wykazują objawów lub mają niewielkie objawy COVID-19.

W Hotelu Wieniawa przy ul. Gajowickiej 130 do dyspozycji osób izolowanych oddanych zostało 150 pokoi z dostępem do telefonu, wifi, telewizji, wody, maseczek, termometru oraz środków higienicznych i dezynfekcyjnych. Należy jednak podkreślić, że do izolatorium przyjmowane są tylko osoby, które są w pełni samodzielne. Nie jest to szpital i panują w nim warunki hotelowe tylko z nadzorem pięlęgniarsko-lekarskim.

źródło: Dolnośląskie Centrum Chorób Płuc we Wrocławiu

Tym razem historia nie zatoczyła koła i izolatorium dla mieszkańców Wrocławia nie powstało w zabytkowym kompleksie na Praczach Odrzańskich. Dziś znajduje się tam PORT Polskie Ośrodek Rozwoju Technologii, który pracuje nad nowym, molekularnym testem na koronawirusa. Ma on być szybszy i tańszy od do tej pory dostępnych testów diagnozujących zakażenie SARS-CoV-2. W Kampusie na Praczach działa również punkt pobrań Drive Thru, w którym odpłatnie można pobrać wymaz do badania na obecność koronawirusa.

foto główne: fotopolska.eu, Pyrrhocorax graculus, CC BY-SA 4.0