W bieżącym numerze Wroclife można przeczytać sporo o pomysłach na miasto i osiedlach kompletnych. Z kolei poprzedni numer koncentrował się na zarobkach i zamożności mieszkańców. Obydwa tematy układają się w większą całość, bo miasto kompletne stworzą osiedla kompletne, ale też takie, na których mieszkają zamożni mieszkańcy i prężnie funkcjonuje biznes. Być może czas na ekonomiczne specjalizacje osiedli?

Osiedle kompletne to wizja, która kojarzona jest głównie z architekturą, choć w ostatnich latach, kiedy wrocławscy planiści sięgali do tradycji WuWY (kompletnego osiedla z czasów niemieckich), tu i ówdzie pojawiały się głosy, że osiedle to również odpowiednie funkcje komunalne i społeczne. Rzadziej wspominano o funkcjach biznesowych.

Weźmy tymczasem przykład odległy od Polski nie tylko geograficznie, ale też na poziomie realiów, jednak niemniej ciekawy. Mam na myśli Dubaj, miasto zbudowane od podstaw na skrawku ziemi wydartym pustyni i w mniejszym stopniu morzu. Miasto przeniesione wprost z komputerów planistów i architektów do betonowej rzeczywistości. Kiedy odwiedzamy Dubaj lub oglądamy go na fotografiach czy filmach, zwraca uwagę architektoniczny rozmach, trudno jednak od razu dostrzec inną charakterystyczną cechę tego miasta. Chodzi o podział na tematyczne strefy ekonomiczne, które tworzą mały archipelag biznesowych rajów ze specjalizacjami, brakiem podatków dla określonych branż i wieloma innymi korzyściami.

Jak wspomniałem, to przykład odległy od Polski i biznesowo, i tematycznie, jednak wciąż może być ciekawym pomysłem na kierunek myślenia. We Wrocławiu podjęto swego czasu starania o rewitalizację Nadodrza w duchu wspierania artystów i rzemieślników. Ten proces należy uznać za raczej średnio udany, jednak sam pomysł nie stracił na atrakcyjności. Być może miasto powinno przyjrzeć się bliżej, jak mały i średni biznes szuka sobie miejsca na ekonomicznej mapie Wrocławia? Ciekawie wygląda pomysł nowego konkursu „Inne Centrum” na Starym Mieście. Być może gdzieś będzie można wesprzeć którąś z branż przez rewitalizację, przygotowanie terenu czy ulgi w lokalnych podatkach. Może już sama próba takiego działania dałaby sygnał małym i średnim firmom, że władze miasta stawiają nie tylko na duże zakłady i korporacje, dla których sztucznie zmienia się granice stref ekonomicznych. Warto powalczyć o przestrzeń dla lokalnego biznesu. Tak może powstać miasto kompletne ekonomicznie.

Takie inicjatywy z pewnością warto wspierać.