Jak często w codziennym kontakcie z drugim człowiekiem opieramy się na zakodowanych we własnej kulturze normach? Co robić, gdy partner biznesowy czy szef Twojego zespołu polegają na zupełnie odmiennych wzorcach? Czy można się przygotować do takiego zderzenia kultur?

Zwykle chcemy postępować słusznie i podejmować właściwe decyzje. Daje nam to nie tylko poczucie satysfakcji i pewności siebie, ale i siłę do działania. Jesteśmy gotowi odważnie bronić naszych wyborów, ponieważ mamy przekonanie, że stoi za nimi coś większego, coś więcej niż nasz indywidualny osąd, co w chwilach zwątpienia daje nam oparcie i wyznacza kierunek. I mamy rację – to nasza kultura, niczym sufler zza kurtyny, podpowiada nam, który wybór mamy uznać za słuszny, a nawet za oczywisty. Kultura, a z nią normy i wartości, w których się wychowaliśmy i które przyswoiliśmy, są naszym drogowskazem, ale i naszą soczewką. Okularami, przez które patrzymy na siebie i innych, i których na co dzień praktycznie nie zdejmujemy.

Dlatego też największy problem mamy zazwyczaj wtedy, gdy zderzamy się z całkiem innym rozumieniem „słusznego wyboru”, „właściwej decyzji”, „stosownego zachowania” w danej sytuacji, czyli z innymi wartościami. To, co dla nas oczywiste, dla innej osoby może okazać się niezrozumiałe, przykre czy nawet obraźliwe – i vice versa. Najczęściej i najbardziej wyraźnie doświadczamy zderzenia wartości stykając się z kulturą inną niż nasza. W międzynarodowych zespołach, w których dziś uczymy się lub pracujemy, do dylematów kulturowych dochodzić może na każdym kroku. Współpracując z innymi ludźmi, stajemy przez kluczowym wyzwaniem, w jaki sposób sprawić, aby nasza współpraca zakończyła się sukcesem – abyśmy zrealizowali zadanie i, co najważniejsze, pozostali w dobrych relacjach, aby przejść do kolejnego projektu i móc razem działać w przyszłości. 

Wyzwanie polegające na efektywnej współpracy jest tym trudniejsze, im mniej wzajemnie zrozumiałe są dla nas decyzje innych oparte na wartościach. Najbardziej drażliwe obszary, w których łatwo o nieporozumienia, związane mogą być na przykład z tym, czy bierzemy na siebie odpowiedzialność za własną pracę, do jakiego stopnia osobiście angażujemy się w działania, czy stosujemy się do ustalonych reguł i dotrzymujemy umów, czy i jak wyrażamy emocje. To tylko wybrane obszary problemów, ale każdy z nas, niezależnie od doświadczenia w międzykulturowych kontaktach, mógłby zapewne znaleźć niejeden przykład ilustrujący zderzenie odmiennych wartości. Odmienności kulturowej nie musimy bowiem szukać za oceanem czy na przeciwległym biegunie. Tam również ją znajdziemy, jednakże inne normy i wartości, a wraz z nimi inne definicje słuszności, są tuż obok nas, wewnętrznie różnicując naszą lokalną kulturę. Gdy tylko je zauważymy, łatwiej nam będzie je zrozumieć, by podjąć odpowiednie działania.  

Badacze komunikacji międzykulturowej Fons Trompenaars i Charles Humpden–Turner pokazali, że sytuacje, w których mamy poważną trudność w zrozumieniu wyborów drugiej osoby, dotyczą siedmiu głównych wymiarów naszych kulturowych wartości. Kierowanie się przez nas określonymi wartościami zakorzenionymi w kulturze, motywuje nasze wybory i wpływa na charakter interakcji z innymi. Pierwszy z wymiarów dotyczy dylematu, przed którym, chcąc nie chcąc, często stajemy, a mianowicie, co jest dla nas ważniejsze: przestrzeganie zasad czy osobiste relacje? Innymi słowy, czy dokonując słusznego – według nas – wyboru, kierujemy się częściej uniwersalnymi regułami, czy też mamy na względzie przede wszystkim dobro bliskich nam osób?

Ilekroć w międzynarodowym gronie dyskutuję ten wymiar kultury, określany jako uniwersalizm-partykularyzm, przypomina mi się anegdota opowiadana lata temu przez mojego profesora. W odległych czasach wraz z żoną wybrał się on w odwiedziny do swoich przyjaciół w Szwajcarii. W prezencie przywieźli ze sobą kilka butelek wina dla gospodarzy. Gdy tylko je wręczyli, tuż po podziękowaniach padło pytanie, czy zgłosili przewóz alkoholu celnikom na granicy. Profesor zaprzeczył i wyjaśnił, że to przecież prezent, że przywieźli tego niewiele i tylko dla przyjaciół. W odpowiedzi przyjaciele natychmiast wykonali telefon do służb celnych, aby powiadomić precyzyjnie o ilości przewiezionego alkoholu przez granicę. Obie strony, zarówno profesor z żoną, jak i ich szwajcarscy przyjaciele, działali z silnym przekonaniem o słuszności swoich decyzji i kierowali się kluczowymi dla siebie wartościami. Co więcej, żadna ze stron nie miała najmniejszego zamiaru urazić drugiej czy też sprawić jej przykrość. Gdyby nie obustronna wola zrozumienia i socjologiczny dystans, którym wykazał się profesor, ta znajomość mogła nie przetrwać międzykulturowej próby wartości. 

Jak pokazuje ten przypadek, kiedy stajemy w sytuacji wyboru: uniwersalne reguły czy osobiste relacje, podejmowane przez nas decyzje mogą być diametralnie różne. Przekonanie o tym, że ustalone zasady obowiązują zawsze i wszędzie, każdego bez wyjątku i bezwzględnie należy się ich trzymać, charakterystyczne jest dla kultur uniwersalistycznych. Na przeciwległym biegunie natomiast mamy kultury partykularystyczne, dla których najważniejsze jest dobro najbliższych osób, odpowiedzialność za przyjaciół i krewnych oraz zapewnienie im ochrony i pomocy w każdej sytuacji, niezależnie od konsekwencji czy okoliczności. 

Jednym z klasycznych pytań zadawanych respondentom z różnych kultur, aby zidentyfikować ich tendencje uniwersalistyczne lub partykularystyczne, jest dość drastyczny „dylemat przyjaciela”: 

Wyobraź sobie, że jedziesz samochodem kierowanym przez bliskiego przyjaciela. Twój przyjaciel potrąca pieszego. Wiesz, że przekroczył prędkość. Nie ma żadnych świadków tego zdarzenia. Adwokat przyjaciela mówi Ci, że jeśli zeznasz pod przysięgą, że przyjaciel jechał wtedy z przepisową prędkością, Twoje zeznania uchronią go przez poważnymi konsekwencjami. 

Pierwsze pytanie brzmi: Czy Twój przyjaciel ma prawo oczekiwać, że będziesz go chronić? 

Drugie pytanie: Jak myślisz, jak postąpiłbyś będąc świadom swoich obowiązków jako przysięgłego świadka oraz swoich zobowiązań względem przyjaciela? 

Dylemat ten, pierwszy raz wykorzystany do badania różnic kulturowych przez Trompenaarsa i Humpden-Turnera w latach osiemdziesiątych, do dziś budzi emocje i wywołuje dyskusje, tym większe i gorętsze, im bardziej zróżnicowanej grupie go przedstawiam. Zawsze w międzynarodowym gronie są osoby, które twierdzą, że przecież odpowiedź jest oczywista, by następnie odkryć, jak różne rozumienie oczywistości możemy mieć na myśli. 

Celem rozważania „dylematu przyjaciela” nie jest bynajmniej moralny osąd dokonanego wyboru, a dostrzeżenie, jak odmienne mogą być oczekiwania społeczne zakorzenione w danej kulturze. Dla skupionych na relacjach międzyludzkich partykularystów, słuszne będzie pomaganie przyjacielowi, a ich chęć niesienia pomocy tym większa, im poważniejsze konsekwencje czekają bliską im osobę. Zupełnie inne decyzje podejmują w takiej samej sytuacji uniwersaliści, uznając za najbardziej właściwe postępowanie zgodnie z zasadami i literą prawa, niezależnie od tego, kto znalazł się w trudnej sytuacji. Co więcej – ich determinacja w kwestii trzymania się ustalonych reguł będzie tym większa, im poważniejszy okaże się dany przypadek.

Jak w takim razie partykularyści i uniwersaliści mogą dojść do porozumienia w międzykulturowych kontaktach? Jak mogą ze sobą współpracować, skoro żadna ze stron nie ma podstaw, by zaufać drugiej? Niby na jakiej podstawie, skoro jedni nawet nie pomogą przyjacielowi w potrzebie, a drudzy – zawsze będą pomagać swoim „krewnym i znajomym”? 

W praktyce każdy z nas, stając przed dylematem: uniwersalne zasady czy osobiste relacje, dokonuje bardzo trudnego wyboru, a odpowiedź rzadko jest oczywista. Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmiemy i jakimi wartościami będziemy się kierować – konsekwencji nie unikniemy. Kluczem wydaje się tu z jednej strony – dostrzeżenie i zrozumienie obu racji. Z drugiej – poszukiwanie równowagi. Skrajności w komunikacji międzykulturowej zwykle nie przynoszą pożądanych rezultatów. Sztywne trzymanie się ustalonych reguł oznacza brak elastyczności, prowadzi do przesadnej formalizacji relacji i wszechobecnej biurokratyzacji. Sprawia, że niemożliwe staje się przystosowanie do zmieniającej sytuacji. Natomiast kierowanie się osobistym interesem pozbawia nas jasnych wytycznych do działania i pogrąża w chaosie indywidualnych przypadków. 

Przy tak trudnych dylematach, na które dodatkowo nakładają się różnice kulturowe, konieczne jest myślenie holistyczne i właściwa ocena zarówno konkretnej sytuacji, jak i relacji panujących wśród zaangażowanych w nią osób. Znajomość wzorców kulturowych może nie poda nam rozwiązania „na tacy”, ale na pewno pomoże zrozumieć przesłanki, którymi kierują się inni.