Co wynika z faktu, że jako wrocławianie stanowimy „wspólnotę miejską”? Czy łączy nas tylko decyzja o wyborze najważniejszych urzędników, wspólne korki, sklepy i usługi? I czy prezydent miasta to nasza jedyna i najważniejsza reprezentacja?

Do tych pytań skłoniły mnie długie, wakacyjne rozmowy z Holendrami. Ich perspektywa rzuca nowe światło na możliwe odpowiedzi. Może warto, aby mieszkańcy Wrocławia zmienili sposób myślenia o mieście, wedle którego urzędnicy mają wyłączność na jego reprezentację? Czy organizacje pozarządowe i mieszkańcy nie reprezentują lokalnych interesów w równie ważnym stopniu, co urzędnicy i politycy?

Spójrzmy na stosunki społeczne i na to, jak dziś buduje się poglądy i przekonania. Czy wpisy w mediach społecznościowych, rozmowy z przyjaciółmi i inne zdarzenia dnia codziennego nie budują opinii i poglądów bardziej niż cokolwiek innego? W Unii Europejskiej jako formalnej instytucji współpracy i rywalizacji państw (a przez to regionów i miast), sytuacja wydaje się być bardziej skomplikowana. Najbardziej regionalna „izba” UE, czyli Europejski Komitet Regionów, jest zdominowana przez władze regionalne. Miasta są reprezentowane wyłącznie przez przedstawicieli miejskich władz wykonawczych: burmistrzów i prezydentów. Ale pozycji miast w strukturze UE nie można – jak twierdzi polski politolog, prof. Rafał Matyja – zredukować do udziału liderów samorządu miejskiego w procedurach decyzyjnych ciał doradczych Unii. Potrzeba nam nowego otwarcia, w którym wspólnoty miejskie staną się ważnym partnerem w projektowaniu polityk unijnych.

To w miastach większość obywateli UE korzysta z edukacji i usług publicznych – miasta stanowią centra rozwoju technicznego i innowacji. Powinny być docenione na poziomie unijnym.

Aby to się stało, potrzebna jest jednak świadomość obywateli europejskich miast. Nie jestem przeciwnikiem urzędów, ale zwolennikiem tego, byśmy myśleli o sobie jako realnych gospodarzach naszych wspólnot. Miasta to przyszłość instytucjonalna Unii. A Unia potrzebuje świeżości i solidarności – dziś obecnej właśnie w europejskich miastach. Na naszych osiedlach i ulicach. Miasta odegrały szczególną rolę w historii tego kontynentu i powinny odegrać ją jeszcze raz.