We Wrocławiu na każdym kroku czuć lwowskiego ducha. Panorama Racławicka, pomnik Aleksandra Fredry, plac Orląt Lwowskich. Lwów to dla większości wrocławian miejsce sentymentalne. Choćby z tego powodu warto wybrać się tam przynajmniej raz.

To jednak niejedyny powód do odwiedzin. Przede wszystkim dolecimy tam w niecałą godzinę, prosto z Wrocławia. Na miejscu możemy sobie pozwolić na o wiele więcej niż w polskich warunkach, ponieważ jest zdecydowanie taniej. Do plusów można zaliczyć również mnogość malowniczych zakątków i smaczną kuchnię. Także imprezowicze będą usatysfakcjonowani rozrywką, którą to miasto oferuje.

Podróż w czasie

Zapewne nie wszyscy czytelnicy mogą pamiętać Wrocław sprzed 20 lat; ci, którzy go pamiętają, zapewne zachowali jedynie mgliste wspomnienia. Po wylądowaniu we Lwowie to one pierwsze odżywają. Nierówne chodniki, zaniedbane samochody, zatłoczone po brzegi stare tramwaje, wszechobecna kostka brukowa. Trzeba uważnie stawiać każdy krok, a spacer w szpilkach mógłby tam być naprawdę dyscypliną olimpijską.

Jednak gdy zbliżymy się w okolice Starego Miasta, to wszystko przestaje mieć znaczenie. Piękne budowle, specyficzna atmosfera, czekająca za każdym rogiem tajemnica pozwalają zapomnieć o drobnych niedogodnościach. Tam zaczyna się przygoda.

Co warto zobaczyć?

Lwów oferuje turystom wiele atrakcji, więc każdy znajdzie tam coś dla siebie. To miasto wielu kultur. Znajdziemy tu wpływy polskie, austriackie, rosyjskie, żydowskie i ormiańskie. Ta wielokulturowość sprawia, że miasto jest naprawdę ciekawe.

Krocząc wśród starych kamienic, warto zajrzeć do ich wnętrz, odkryć tajemnice klatek schodowych, odwiedzić podwórza. Tam zobaczymy prawdziwego ducha Lwowa, tego nieco ukrytego przed turystami. Ale zanim zaczniemy eksplorować zakamarki miasta, warto zacząć od punktów obowiązkowych. Trudno je wszystkie wymienić, zapewne też dla każdego inne miejsca będą bardziej interesujące. Jednak jest kilka takich, które trzeba koniecznie odwiedzić.

Opera Lwowska (Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej)
Perełka architektury mieszcząca się w samym sercu miasta, która zachwyca każdego przechodnia. Wzniesiona w latach 1897-1900 według projektu Zygmunta Gorgolewskiego. Warto poświęcić chwilę i wejść do środka. Spektakularne wnętrze, zdobione malowidłami i rzeźbami, pozwoli przenieść się choć na chwilę w czasie. Melomanom polecam wcześniejsze kupienie biletu na spektakl operowy (ceny są nawet trzy razy niższe od wrocławskich). W ostatniej chwili niestety można jedynie popatrzeć na wlewający się do wnętrza tłum.

Cerkwie i kościoły
Jeśli ktoś chce zobaczyć je wszystkie, musi przeznaczyć na to minimum jeden weekend, choć i to wydaje się trudnym do wykonania zadaniem. Tym, którzy nie chcą swojej wycieczki ograniczać do szlaków sakralnych, ale chcieliby zobaczyć kilka ważnych obiektów, szczególnie polecam wyjątkowo bogatą cerkiew Przemienienia Pańskiego, cerkiew wołoską oraz niby niepozorną, ale wyjątkowo klimatyczną i tajemniczą katedrę ormiańską. We Lwowie nie brakuje również kościołów katolickich: jednymi z wartych odwiedzenia są bez wątpienia kościół bernardynów oraz katedra łacińska.

Cmentarz Łyczakowski
Jeden z najstarszych polskich cmentarzy w Europie (powstał w 1786 roku); jego integralną częścią jest cmentarz Orląt Lwowskich. Znajdziemy tu mogiły Polaków, Ukraińców, Rosjan, Austriaków, Niemców, Ormian, a nawet Greków. To miejsce magiczne, pełne zadumy i melancholii. Czuć tutaj prawdziwy powiew historii. Na pomnikach możemy znaleźć nazwiska m.in. Juliana Konstantego Ordona, Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Seweryna Goszczyńskiego, Stefana Banacha, Karola Szajnochy czy Artura Grottgera.

 Skansen Gaj Szewczenki
Jedno z największych w Europie muzeów na wolnym powietrzu. Na obszarze 50 hektarów zgromadzono tam aż 150 zabytków. Można podziwiać zabytki architektury, sprzęty domowe i przedmioty sztuki ludowej wszystkich historyczno-etnograficznych grup zachodniej Ukrainy, które zostały sformowane w końcu XIX i na początku XX stulecia. Każdej grupie poświęcony jest oddzielny sektor, w którym w towarzystwie budynków mieszkalnych możemy zobaczyć zarówno pomieszczenia gospodarcze, przemysłowe, jak i sakralne.

Wysoki Zamek (Kopiec Unii Lubelskiej)
Górujący nad miastem, pozwalający nacieszyć oczy malowniczą panoramą Lwowa kopiec stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych. Wejście na niego przypomina wędrówkę po bardzo łagodnym szlaku górskim. Tych mniej zaprawionych spacerowiczów może przyprawić o lekką zadyszkę. Warto tam się jednak wybrać i zobaczyć Lwów w pełnej okazałości. Tych, którzy mają nadzieję zobaczyć na szczycie stare zamczysko, muszę rozczarować, ponieważ nic z niego już nie zostało.

Nie sposób wymienić wszystkich ciekawych miejsc we Lwowie, gdyż jest ich niezliczona ilość. Do wyżej wymienionych śmiało można jeszcze dodać pałac Potockich czy Kasyno Szlacheckie. Jednak warto przed wyjazdem zaopatrzyć się w dobry przewodnik, żeby mieć przynajmniej zarys tego, co chcemy zobaczyć.

Kuchnia i przygoda

Lwów to jednak nie tylko szlaki turystyczne i zabytki. To miasto inspiracji, zatem znajdziecie je również we wszelkiego rodzaju pubach, barach, kawiarniach, restauracjach i karczmach.

Jednym z takich miejsc jest restauracja Baczewskich, mieszcząca się w kamienicy przy ul. Szewskiej. Choć, stojąc w tłumie przy wejściu, powrócicie pamięcią do czasów PRL-u i ciężko będzie zawiązać komitet kolejkowy, to warto to zrobić. Za kilkanaście złotych zjecie iście „bizantyjskie” śniadanie w formie szwedzkiego stołu. W klimatycznym wnętrzu, niczym królewska palmiarnia, i przy menu również godnym królewskiego stołu. Tym, którzy są na diecie, stanowczo odradzam. Nie sposób oprzeć się tym wykwintnie podanym daniom i deserom. Abstynentów z kolei może zaskoczyć fakt, że każdemu przysługuje tu kieliszek wina musującego oraz kieliszek wódki.

Źródło: kumpelgroup.com/en/restaurant/baczewski-restaurant/

Poszukiwacze przygód we lwowskich knajpkach nie powinni się nudzić. Osobliwości znajdziemy tam na każdym kroku. Napijemy się kawy w Kopalni Kawy, do której, wchodząc, zakładamy kaski i zanurzamy się w podziemia. Zamawiając napój palony, trzeba nastawić się na chwilę grozy. Kelner na naszych oczach, w zupełnej ciemności, skarmelizuje cukier na jej powierzchni ogromnym palnikiem, odbijając przy tym płomień od ścian i sufitu. W Masoch Cafe z kolei strach zamówić drinka, bo nie wiadomo, czy kelnerka w trakcie podawania go nie strzeli nas batem lub nie wyleje nam gorącego wosku na plecy.

Do Domu Legend, w którym na dachu można podziwiać panoramę Lwowa i wsiąść do trabanta na warszawskich rejestracjach, nie wejdziecie, dopóki nie napijecie się nalewki z kominiarzem. Tam zjecie wyśmienity barszcz ukraiński i pyszne placki. Jeśli traficie na pierwszy poziom, to będziecie obsłużeni wyłącznie przez karły. W najdroższej restauracji w Galicji zjecie jedną z najlepszych bez Pawłowej we Lwowie. Jednak dostanie się tam jest pewnego rodzaju sztuką. Nie napiszę, jak to zrobić, ponieważ nie chcę zabierać nikomu radości z odkrywania.

Piwosze również nie powinni być rozczarowani. Dla nich jednym z obowiązkowych punktów będzie Teatr Piwa Prawda. Tam za piwo rzemieślnicze, z bardzo osobliwą etykietą, zapłacą około 5 złotych. Jeśli traficie do tego lokalu w godzinach wieczornych, możecie liczyć na towarzyszącą biesiadnikom orkiestrę, która wprowadza klimat niczym z filmów Emira Kusturicy.

Na koniec jeszcze coś dla łasuchów. Zdecydowanie najlepsza kawiarnia we Lwowie to Apteka Mikolascha o bogato zdobionym wnętrzu, nawiązującym do mieszczącej się tam w 1828 roku apteki. Tam naprawdę długo nie można dokonać wyboru, bo wszystkie torty, ciasta i desery wyglądają tak apetycznie, że nie sposób oderwać od nich wzroku. Smakują tak samo, jak wyglądają. Do tego wyborne nalewki, wśród których prym wiedzie malinowa, smakująca jak świeże maliny zalane alkoholem.

To zaledwie kilka propozycji. Większość miejsc oferuje niespodzianki, które na długo pozostaną w pamięci. Nie ma się nad czym dłużej zastanawiać, trzeba tylko spakować walizkę, wsiąść do samolotu i polecieć odkrywać Lwów.