Kocia fotografka, kuwety zdobione złotem, kawa z ciastkiem i z kotami oraz bezpłatne bilety dla opiekunów adoptowanych czworonogów. Ale także kot Wrocek na biurku prezydenta i Dante, który zostanie na zawsze przy witrynie antykwariatu. To wszystko zobaczycie we Wrocławiu.

Wrocław niewątpliwie ma w sobie coś z kociego miasta. Ruchliwy i pełen życia nocą, trochę buntowniczy i szanujący indywidualizm. Zapewne przeciwnicy kotów nie zachwycą się tym porównaniem, jednak zapewniamy, że kociarze mają w stolicy Dolnego Śląska naprawdę silną reprezentację. Co jest takiego kociego we Wro? Przekonajcie się sami.

Koci asystent prezydenta miasta

Mruczący asystent koi nerwy, pomaga zebrać myśli i poprawia samopoczucie. Zalety posiadania kota docenił Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. Wrocek, bo takie imię nosi kot, rezyduje w Ratuszu od niedawna. Porzucony na dworcu autobusowym przez rodzinę, która nie mogła go zabrać do środka transportu, dzięki błyskawicznej reakcji pracowników POLBUS-u znalazł dom, i to nie byle jaki.

Historia porzuconego czworonoga obiegła media w szalonym tempie. Kot znalazł dom, ale na tym się nie skończyło. Pod wpływem tych wydarzeń POLBUS poczynił kolejne kroki. Na wrocławskim dworcu powstały udogodnienia, które w razie kryzysowej sytuacji pozwolą zapewnić tymczasową opiekę zwierzęciu do momentu odebrania go przez właściciela. Co więcej – osoby, które zaadoptują zwierzę z wrocławskiego schroniska i odpowiednio to udokumentują, będą mogły podróżować bezpłatnie w towarzystwie czworonoga.

Dante – koci celebryta

Wrocek to nie pierwszy koci celebryta, który zamieszkał we Wrocławiu. Chyba najsławniejszym był kot Dante. Przez lata mogliśmy podziwiać, jak wyleguje się na witrynie antykwariatu naukowego przy ul. Szewskiej. Doczekał się swojego bloga, profilu na Facebooku oraz figury, która stanęła w miejscu, gdzie często przesiadywał.

Uroczy rudzielec był uwielbiany zarówno przez mieszkańców, jak i turystów, którzy odwiedzali antykwariat, żeby zobaczyć czworonożną gwiazdę z Wrocławia. Dante nie był jedynym kotem, który zamieszkał w antykwariacie, jednak najbardziej wrył się w pamięć mieszkańców, stając się pewnego rodzaju ikoną. Tym, którzy nie poznali Dantego, polecamy wybrać się na ul. Szewską i puścić oko do figurki, która go upamiętnia.

Mamy już dwie kocie kawiarnie

Pierwsza powstała Kot Cafe, klimatyczna kawiarenka przy ul. Dubois 25. Lokal zdobył taki rozgłos, że trzeba było rezerwować miejsce ze sporym wyprzedzeniem, żeby móc napić się kawy w towarzystwie czworonogów. Dziś można dla pewności zarezerwować stolik wcześniej, szczególnie w weekend, kiedy jest więcej gości. Jednak w dni robocze, wchodząc bez uprzedzenia, mamy szansę, że znajdzie się dla nas przestrzeń.

Ze względu na fakt, że to koty są tam beneficjentami, do kawiarni mogą wejść osoby powyżej dziesiątego roku życia. Młodsze dzieci mają szansę cieszyć się zabawą z kociakami jedynie w niedzielę.

Na stronie Kot Cafe czytamy, że jest to miejsce przede wszystkim dla kotów oraz ich miłośników, którzy mogą tam napić się aromatycznej kawy i zjeść pyszne ciasto w towarzystwie mruczków. Kawiarnia jest domem dla siedmiu kotów, które znalazły się tutaj po wielu przejściach i często smutnych przeżyciach.

Kawa w towarzystwie kotów okazała się na tyle popularna, że we Wrocławiu powstała druga tego typu kawiarnia. Koton mieści się w samym sercu miasta, przy ul. Igielnej 41. Nie mamy tu ograniczeń wiekowych, do lokalu może wejść każdy. Można tam nie tylko napić się pysznej kawy w towarzystwie kotów, ale również zaadoptować pupila. Na miejscu zastaniemy galerię zdjęć futrzaków, którymi opiekuje się współpracująca z lokalem fundacja.

Wrocławianie chętnie adoptują kociaki

Wrocław to duże miasto, zapewne też z tego powodu mamy sporo czworonogów, które potrzebują pomocy. Niestety, część z nich trafia do schroniska. Szczęśliwie się składa, że zimą i wiosną kotów we wrocławskim schronisku jest stosunkowo mało.

– Gdy w tym czasie trafi do nas młody czy miły kot, to chętnych do jego adopcji jest bardzo dużo. Znalezienie domu takiemu zwierzakowi nie stanowi problemu – mówi Aleksandra Cukier ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu. – Sytuacja jest zupełnie inna w lecie oraz jesienią. Trafia do nas wtedy bardzo dużo kotów. Jest to zdecydowanie najcięższy okres w ciągu roku dla schroniska. Fakt, że w ciepłych miesiącach mamy mnóstwo kotów pod opieką, wynika ze specyfiki gatunku. Koty rozmnażają się w ciepłych miesiącach, więc do schroniska trafia bardzo dużo maluszków, które są potomkami wciąż niewysterylizowanych, wolno żyjących rodziców. W lipcu czy sierpniu w naszej instytucji potrafi być nawet około 80 kociąt naraz, a do stada dochodzą jeszcze koty dorosłe, które są wtedy mniej chętnie adoptowane. W sezonie letnio-jesiennym potrafimy mieć pod opieką jednorazowo nawet 200 kotów. To bardzo duża ilość. Dla porównania, psów praktycznie zawsze mamy pod opieką około 180.

Pamiętajmy, że w zbliżającym się sezonie letnim bardzo potrzebne jest wsparcie dla kotów. Karma, czarno-białe gazety czy domy tymczasowe dla najmniejszych kotów to formy wsparcia, które są niezwykle cenne.

– Warto dodać, jak bardzo ważna jest sterylizacja kotów wolno żyjących, gdyż jest ona kluczem do ograniczenia bezdomności. W tym celu wydajemy talony na darmową sterylizację kotów, a także sterylizujemy je w schronisku, po czym wypuszczamy z powrotem na wolność. – zapewnia Aleksandra Cukier.

Kocia fotografka

Wrocławianie kochający koty lubią łączyć przyjemne z pożytecznym. Tak zrobiła Monika Małek, wrocławianka specjalizująca się w kreatywnej, kociej fotografii. W jej ofercie znajdziemy zarówno warsztaty, jak i sesje zdjęciowe dedykowane czworonożnym przyjaciołom. Te ostatnie cieszą się zdecydowanie większą popularnością.

– Kiedy adoptowałam swojego pierwszego kota, Filemona, zakochałam się w nim. I chociaż wcześniej istniał inny świat, to od niego wszystko się zaczęło. Chciałam uwiecznić każdą chwilę z jego życia, każde pacnięcie łapką firanki czy gonienie muchy – z uśmiechem opowiada Monika.

W którymś momencie pomyślała, że mogłaby pomóc bezdomnym kotom. Wykorzystać swoją supermoc, jaką jest zatrzymywanie chwili, pokazać ich wyjątkowość, wewnętrznego tygrysa, który drzemie w każdym z nich. Jak pomyślała, tak zrobiła. Potem już potoczyło się szybko.

– Napisała jedna osoba, że chciałaby mnie zaprosić do swojego kota, potem druga, trzecia i czwarta – mówi Monika. – Im więcej futrzaków fotografowałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, że nic innego nie chcę w życiu robić. Zawsze byłam marzycielką i chciałam sprawiać, że świat będzie lepszy. A najlepszym sposobem na sprawienie, żeby świat był lepszy, jest dołożenie dobra. Tworzę zatem piękne, klimatyczne i dobre dla serca kadry. Tak, żeby ludzie mogli się przy nich zatrzymać, pośmiać, poprawić sobie nimi dzień, a może czasami popaść w zadumę. Dlaczego akurat koty? Bo czuję, że jesteśmy tacy sami. Uwielbiam ich spokój, niezależność, tajemniczość, chadzanie własnymi ścieżkami. I to, że kiedy myślą „nie”, to nie boją się stwierdzić: „Nic z tego, matka. Nie interesuje mnie, że masz wszystko gotowe. Nie będę pozować”. Nie boją się powiedzieć, gdy dostają za drogą karmę: „Nie, ona mnie nie interesuje”.

Monika ma swój tajny notes, krainę kreatywności, gdzie zapisuje pomysły, które przychodzą jej do głowy, tak żeby mogła je wykorzystać w momencie, kiedy nie będzie miała weny. Inspirują ją książki, ilustracje, filmy, codzienność. Jej zdjęcia są naprawdę wyjątkowe. Część z nich można zobaczyć na stronie mmalek.pl oraz w mediach społecznościowych Moniki.

Luksusy dla kota

Kolejnym „kocim biznesem” zajmuje się firma, w której powstają jedyne na świecie ceramiczne kuwety. Zdobione oryginalnymi wzorami, pokrywane 14-karatowym złotem, niekiedy nawet wysadzane rubinami. Powstają we współpracy z gronem młodych artystów, którzy projektują niepowtarzalne wzory. Takie właśnie są designerskie, kocie toalety wrocławskiej marki 50cats.

Osobliwe produkty zdobywają serca kociarzy na całym świecie. Zdecydowanie cięższe od tradycyjnych plastikowych (ważą do 6 kg), za to są bardziej stabilne i zdecydowanie trwalsze, bo nie nasiąkają zapachem. Dodatkowo są odporne na kocie pazurki. Korzysta z nich nawet pupilka szejka z Bahrajnu, a od niedawna również lokalny, czworonożny celebryta Wrocek – kot prezydenta Wrocławia.

Wrocław kotem stoi – co do tego nie ma wątpliwości. Kochamy wszystkie zwierzęta – te małe i te większe, pierzaste i futrzaste – jednak to właśnie koty zajmują szczególne miejsce w sercach wrocławian.