O niesamowitym miejscu przy ulicy Oławskiej, w którym można poczuć klimaty najlepszych klubów muzycznych z Nowego Jorku czy Chicago w latach 20. ubiegłego wieku, z Piotrem Karwatem, menedżerem artystycznym wrocławskiego klubu jazzowego Vertigo, rozmawia Małgorzata Burnecka.

Jak to jest prowadzić najciekawszy muzyczny klub we Wrocławiu?
Dziękuję za tytuł najciekawszego klubu muzycznego we Wrocławiu – to dla nas bardzo miłe wyróżnienie. Pragnę podkreślić, że lokal prowadzony jest przez grupę menedżerską i każdy z nas wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafi, traktując obowiązki jak pasję. Na pewno duże znaczenie ma tutaj komunikacja między działami klubu i koleżeńskie podejście do podejmowanych wyzwań. Największą radością dla nas jest widok zadowolonych gości, muzyków występujących na scenie Vertigo, jak i każdego pracownika zaangażowanego w rozwój lokalu. Bardzo cieszy nas rozwój sceny muzycznej – przede wszystkim jazzowej – w mieście, której jesteśmy częścią, ale nie ukrywam, że ciągle chcemy więcej. Vertigo to wspaniałe miejsce i wspaniała, niekończąca się przygoda.

Co było inspiracją dla połączenia wykwintnej restauracji i miejsca stricte koncertowego?
To pytanie należy zadać „ojcom założycielom” Vertigo, jednak postaram się odpowiedzieć w ich imieniu. Całość wzięła się z miłości do muzyki jazzowej i szerzenia jej w przestrzeni miejskiej Wrocławia. Vertigo ma być miejscem zrzeszającym muzyków, dając im przestrzeń twórczą. Cała koncepcja nawiązuje do lat 20. XX wieku. Ciekawostką jest to, że architekt tworzący wystrój Vertigo inspirował się obrazem Edwarda Hoppera „Night Hawks”, którego reprodukcja zdobi ścianę klubu. Lokal ma nawiązywać do najlepszych klubów muzycznych z Nowego Jorku czy Chicago. Już układ sali jest pokierowany właśnie takimi miejscami: mamy dużą, półokrągłą scenę zajmującą ¼ przestrzeni całego klubu, którą przeciwważy duży, drewniany bar. Lokal posiada również wiele wspaniałych zakamarków, jak choćby szatnia dla gości, gdzie staraliśmy się zagospodarować przestrzeń kolejnymi ciekawostkami, jak plakaty informujące o nadchodzących koncertach czy ostatnią nowość – Pocztę Vertigo. Można wysłać u nas kartkę pocztową z naszymi grafikami, wrzucając ją do skrzynki pocztowej, która znajduje się w lokalu. Kuchnia także nawiązuje do złotych lat ery jazzu prosto z Nowego Orleanu, ale żeby się o tym przekonać, trzeba nas odwiedzić i spróbować oferowanych przez nas dań. Inspiracją dla Vertigo było wszystko to, co najlepsze i najbardziej charakterystyczne w muzyce jazzowej.

Czy obecny kształt klubu to pomysł, który od początku był zamierzony, czy też został wypracowany na przestrzeni waszej trzyletniej już praktyki?
Każdy z nas musiał „nauczyć” się Vertigo. Metodą prób i błędów dochodziliśmy do stanu, który mamy obecnie. Są to liczne zmiany w karcie dań, karcie naszych koktajli czy choćby wystroju lokalu, kończąc na planowaniu miesięcznego programu artystycznego. Widzimy, co podoba się naszym gościom, co cieszy się największym zainteresowaniem i reagujemy na to. Oczywiście wszystko staramy się utrzymywać w tonacji muzyki jazzowej. Rozwijamy się, szukamy nowych pomysłów, jesteśmy otwarci na współpracę z różnymi organizacjami i chyba to jest powodem, że obecny kształt Vertigo jest taki, a nie inny.

Jakie cele stawiacie sobie w najbliższym czasie?
Ciągły rozwój lokalu i całej marki Vertigo. Szerzenie kultury muzyki jazzowej we Wrocławiu, a może i w całej Polsce. Organizowanie coraz większych, ciekawszych propozycji koncertowych w przestrzeni lokalu i dostępnych miejscach przestrzeni miejskiej, ale i nie tylko…

A w perspektywie długodystansowej?
Wiele projektów, które już wprowadzamy w życie, ale nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów. Proponuję obserwować nasz profil na Facebooku i stronę internetową klubu. Mamy nadzieję, że uda nam się zaskoczyć Wrocław nowymi pomysłami i inicjatywami.

Vertigo to również wydawnictwo. Jakie są plany wydawnicze V Records i kto może liczyć na współpracę z wami?
V Records stawia na artystów o jazzowych korzeniach, otwartych na eksperymenty np. z elektroniką, brzmieniami rockowymi czy hip-hopem, wykonujących muzykę na żywo. Jesienią JazzBlaster wydaje „Night Out” – drugą, w pełni autorską płytę rewelacyjnego wrocławskiego kwartetu. Ponadto w sprzedaży pojawi się debiutancka płyta R/S Duo – młodych muzyków łączących jazz z elektroniką spod znaku Flying Lotusa. Propozycji płytowych jest więcej, np. projekt łączący hip-hop i jazz nowoorleański. V Records planuje także wydanie książki – ciekawej i niesztampowej historii Wrocławia, w anegdotach zebranych przez pewnego wybitnego wrocławskiego kompozytora i twórcę instrumentów.

Co nas czeka w Vertigo w tym roku?
Jesteśmy teraz po dużym wydarzeniu, mianowicie po trzecich urodzinach Vertigo. Były one obchodzone przez cały tydzień w pierwszej połowie lutego. Mieliśmy piękny koncert Wojciecha Waglewskiego i Mateusza Pospieszalskiego oraz serię znakomitych koncertów lokalnych muzyków. Pojawili się również muzycy z Pillip Lemm Trio, którzy na co dzień mieszkają w Nowym Jorku. Kolejne miesiące to kolejne koncerty, m.in. w marcu Wojtek Mazolewski wystąpi w Vertigo aż dwa razy: raz z Pauliną Przybysz, a raz z Johnem Porterem. Będziemy gościć również Mateusza Pospieszalskiego z nowym projektem.
Każdy miesiąc w Vertigo to program ułożony dla naszych gości z myślą o ich preferencjach i pragnieniach słuchania muzyki jazzowej. Dużo przed nami: w końcu już za parę miesięcy mamy lato i kolejne wydarzenia na zewnątrz, czyli koncerty plenerowe i wiele dodatkowych niespodzianek.