Tym, którzy twórczość Marcina Świetlickiego znają, artysty przedstawiać nie trzeba. Ci zaś, którzy nigdy o nim nie słyszeli, niech nadrobią zaległości. Nie będzie tu więc przybliżania jego sylwetki ani powielania informacji. Jedyna nowa rzecz odnośnie do zespołu Zgniłość, to fakt, iż wydawcą albumu Siedmiościan jest wrocławska Fundacja Na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, a wyłącznym dystrybutorem księgarnia Tajne Komplety.

fot. Karol Pęcherz

Zmyślenia

Widzę ją gładką. Skóra jej bez drapania pod opuszkami palców – opuszki przesuwają się wzdłuż pachwin. I minie dzień, może dwa dni, aż będę mógł na ustach poczuć ukłucia odrastającego owłosienia. To widzę, słuchając płyty Siedmiościan.
Utwór numer pięć: „Fryzjerski jazz”. Tutaj Świetlicki mówi, że w zasadzie to on zawsze chciał być artystą wyklętym, ale, niestety, bóg mu dał za dużo talentu i teraz musi grać: fryzjerski jazz, jazz przyjemny, jazz dla gospodyń domowych, jazz na okładki pism kobiecych, jazz do windy w eleganckim lokalu, gdzie zaraz odbędzie się elegancki ślub, designerski jazz, kelnerski jazz, jazz wydepilowany. Dlatego kiedy słucham utworu numer pięć, widzę przede wszystkim opowieść.
Bo Świetlicki to nie tyle teksty, ile historie: o marcach albo kwietniach, o deszczu, który zaczyna padać, o tym, że poeta jest w nastroju nieprzysiadalnym. Ale Świetlicki jest także przewrotny i w reinterpretacji w utworze „Przysiadalność”, mówi, żeby sobie nawet nie wyobrażać, bo to nie zdarzyło się nigdy, w żadnym marcu, kwietniu, w połowie maja. Obydwie kompozycje dzieli niemal ćwierć wieku i artysta wyznaje, że wszystko jest zmyśleniem – każde wspomnienie; że wszystko istnieje w legendzie. „Nieprzysiadalność” pochodzi z płyty „Ogród koncentracyjny”, z 1993 roku i można się tylko zastanawiać, dlaczego Marcin Świetlicki wraca do tamtej historii? I jakkolwiek by się nie wysilać, odpowiedź może okazać się prosta i w stylu artysty: a dlaczegóżby nie wracać? Dlaczegóżby nie?

fot. Karol Pęcherz

Turek kocha Turczynkę

W tej nie-recenzji nie znajdzie się ocena. Nie zaświecą ani trzy, ani cztery gwiazdki spośród pięciu. Nie zaświeci nawet pięć z pięciu. Ocenianie najnowszego albumu i Świetlickiego byłoby szkolniackie. Muzyczna twórczość artysty zawsze charakteryzowała się wyjątkową intymnością: skracaniem dystansu do słuchacza, szeptaniem do ucha, czasami chrząkaniem, niekiedy zaś wydzieraniem się. Zawsze odnosiłem wrażenie, iż poszczególny dźwięk jest dla mnie, jest do mnie i we mnie. Tak dzieje się również teraz. I nie przeszkadza choćby fakt, że otwierający płytę zespołu Zgniłość tytułowy „Siedmiościan” to utwór instrumentalny. Owszem, skojarzenia z jazzowymi klasykami są, ale zachowam je dla siebie. Dopowiem jedynie, że po kilkukrotnym wysłuchaniu utworu, skojarzenia z klasykami jazzowymi znikają. A już w ogóle nie ma po nich śladu w kolejnej piosence, w której Świetlicki zaprasza do Hotelu Savoy, gdzieś w Łodzi, z oknem z widokiem na setkę samobójczych okien i z telewizorem, w którym turecki serial, gdzie Turek kocha Turczynkę, Turczynka kocha Turka i nigdy, przenigdy nie pocałują się. I kiedy już wygodnie się rozsiadamy, żeby słuchać dalej głosu Świetlickiego, w następnej kompozycji pojawia się wokal kobiecy. Na Siedmiościanie bowiem wystąpiła gościnnie Julia Kamińska, zaś autorem tekstu do „Angielskiego Pacjenta” jest Dariusz Dudziński – obydwoje współpracowali już wcześniej z Marcinem Świetlickim w ramach projektu Julia i nieprzyjemni. I podobnie jak poprzednio, również i tym razem, ów współpraca jest bardzo udana. Śpiew Kamińskiej doskonale wpisuje się w aranżację w stylu bossa nova. A jeśli dalej mówić o muzycznych smaczkach, w utworze „To ten sam wiatr” słuchać natomiast reggae.

Przede wszystkim jednak to płyta jazzowa. Zespół Zgniłość powstał z grupy Jazztliki, która grała jazzowe covery Świetlików, a muzyczną trajektorię Zgniłości można by określić jako postpostironiczny-postzimnofalowy-postyass. Oprócz zaś wspomnianych gości należy również wymienić legendarnego trębacza, Antoniego Ziut Gralaka. Ten kompozytor i producent muzyczny znany jest z projektów: Tie Break, Yeshe, Graal. Współpracował z wieloma muzycznymi osobistościami, między którymi znajdują się: Anna Maria Jopek, Andrzej Smolik, a także Nick Cave. Do pracy nad Siedmiościanem Marcin Świetlicki i Michał Wandzilak (Świetliki) zaprosili ponadto jazzmanów z Trójmiasta: saksofonistę Michała Ciesielskiego, trębacza Dawida Lipkę (sekcja dęta Tymona Tymańskiego), kontrabasistę Macieja Sadowskiego oraz perkusistę Tomasza Kopra.

fot. Karol Pęcherz

Nie ma miłości bez zgniłości

Na okładce płyty widnieją sławetne dłonie z fresku Michała Anioła – „Stworzenie Adama”. W oryginalnej wersji Bóg daje życie Adamowi, a w tej zgniłej, Adam daje Bogu papierosa. I chyba jest to najlepsza ilustracja dla albumu Siedmiościan.

Celowo nie opisuję pozostałych utworów. Muzyki nie powinno się przegadać. Przede wszystkim ta płyta pobudza wyobraźnię w sposób wyjątkowy – ja widzę obraz domowej gospodyni w fartuchu, tylko w fartuchu, spod którego przebija pachwina, a skóra jest gładka. Niech każdy kto będzie słuchać albumu, zobaczy swoje obrazy.

Marcin Świetlicki

fot. Karol Pęcherz

Koncert zespołu Zgniłość we Wrocławiu

A już jutro (23. września) wrocławski koncert zespołu Zgniłość, w klubie PROZA (Przejście Garncarskie 2) o godzinie 21:00! Bilety do nabycia w Księgarni partnerskiej Dolnośląskiej Szkoły Wyższej TAJNE KOMPLETY, w cenie: 20 zł, a w dniu koncertu 30 zł.

UWAGA KONKURS: do wygrania płyty Siedmiościan!

Pytanie konkursowe brzmi: jaki tytuł nosi audiobook Marcina Świetlickiego wydany w maju 2017 roku, za którego oprawę odpowiada Zgniłość?

Poprawne odpowiedzi prosimy wysyłać na adres redakcja@wroclife.pl

Nagrody otrzyma druga i czwarta osoba. Dlaczego druga i czwarta? A dlaczegóżby nie?…