Niektórzy twierdzą, że to osiedle samowystarczalne i doskonale dałoby sobie radę bez reszty Wrocławia. Inni podkreślają wszechobecny chaos przestrzenny, brak kompleksowego planu zabudowy i międzyblokową ciasnotę. Nowy Dwór od lat wzbudza skrajne emocje mieszkańców i przyjezdnych. 

Przeczytaj poprzednie odcinki cyklu “Wrocławskie ARCHistorie”

A miało być tak pięknie. I ideologicznie jednomyślnie. Pierwsze plany na budowę wielkiego osiedla wspólnotowego w zachodniej części Wrocławia pojawiły się bowiem pod koniec lat trzydziestych XX wieku i już wtedy miał to być „największy w Breslau od czasu dojścia Hitlera do władzy” zespół mieszkaniowy. Prócz rekordowej jak na owe czasy liczby mieszkań (osiedle było zaplanowane dla 10 tysięcy osób), wzorcowy miał być charakter ideowy nowego założenia: o wyborze mieszkańców decydował „światopogląd wszystkich członków rodziny, czystość rasowa i wiarygodność polityczna”. Warunki ten rygorystycznie egzekwowano – jeśli choć jeden członek rodziny nie spełniał wskazanych kryteriów, cała rodzina traciła możliwość zamieszkania na osiedlu.

Nowy Dwór (niem. Maria Höfchen), przeznaczony głównie dla pracowników pobliskiego, największego w tym czasie we Wrocławiu zakładu przemysłowego Linke – Hofmann – Werke, przywoływał ideę wiejskiej wspólnoty, której członkowie dobrze się znają, pomagają sobie wzajemnie, a czas wolny spędzają wspólnie. Realizacji tej idei służył projekt architektoniczny i urbanistyczny osiedla – planowano wznieść domy jednorodzinne wolnostojące, jednorodzinne szeregowe oraz niskie, dwu- i trzykondygnacyjne bloki.

Zarówno jednorodzinne, jak i wielorodzinne budynki miały mieć dostęp do niewielkich ogródków, a przestrzeń między nimi wypełniono zielenią, placami zabaw i terenami rekreacyjnymi. Codziennym potrzebom przyszłych mieszkańców wychodziły naprzeciw osiedlowe szkoły, przedszkola i żłobki, sklepy i punkty usługowe, budynki administracji publicznej (policja i poczta), dwa kościoły (dla dwóch różnych wyznań), kino oraz dom wspólnotowy i ośrodek szkoleniowy dla Hitlerjugend. W obliczu nieuchronnie nadchodzącej wojny pomyślano też o bezpieczeństwie – w piwnicach wszystkich budynków zaplanowano schrony przeciwlotnicze, a drzwi do usytuowanych na poddaszach strychów dodatkowo wzmocniono. 

fot. polska-org

Powojenne mega-osiedle

Z ambitnych planów udało się zrealizować zaledwie część – powstało kilka niskich budynków wielorodzinnych i szeregowych wzdłuż ulic Nowodworskiej, Wojrowickiej, Komorowskiej i Budziszyńskiej.  Wybuch II wojny światowej przerwał rozpoczętą budowę, a w lutym 1945 roku przymusowo ewakuowano resztę mieszkańców. 

Pozostałe po wojnie zabudowania Maria Höfchen wciągnięto do planów powojennego mega-osiedla Nowy Dwór. Według koncepcji z połowy lat 70., miały tu powstać mieszkania dla 20 tysięcy osób, a nowe założenie było największym placem budowy w zachodniej części Wrocławia. Za generalny projekt architektoniczny i urbanistyczny odpowiadali młodzi architekci z Zakładu Projektowania i Usług Inwestycyjnych „Inwestprojekt”: Wacław Hryniewicz, Wojciech Jarząbek i Andrzej Jurkowski, nieco później do zespołu projektowego dołączył też Jan Matkowski. 

Na terenie osiedla powstały wielokondygnacyjne (5, 7, 10 i 15 pięter) bloki z wielkiej płyty, między którymi utworzono tereny zielone i place zabaw. W parterach budynków miały znaleźć się sklepy i punkty usługowe, a na potrzeby tak dużej ilości mieszkańców zaplanowano budowę pięciu kameralnych szkół. Ruch samochodowy miał być oddzielony od ruchu pieszego i skoncentrowany na obrzeżach osiedla, gdzie zamierzano usytuować wielopoziomowe garaże.

fot. polska-org

Nowy Dwór da się lubić?

Historia lubi się powtarzać i ambitne koncepcje projektantów osiedla, tym razem ze względu na złą sytuację gospodarczą w kraju, nie zostały w pełni zrealizowane. Zabrakło sklepów w parterach bloków, przestrzeń między budynkami została znacznie ograniczona, a układ zabudowy zdecydowanie wymknął się spod kontroli. Nowe bloki (rozbudowę osiedla kontynuowano do początku lat 90.) sytuowano chaotycznie, bez kompleksowego planu, „wciskając” pomiędzy nie wielkopowierzchniowe sklepy i punkty handlowe.

Otwarto tylko jedną, za to ogromną szkołę, a na ukończenie budowy kościoła mieszkańcy czekali, bagatela!, kilkadziesiąt lat (rozpoczęto ją co prawda w 1982 roku, ale całość prac zakończono w 2015). Przestrzeń zielona została zajęta przez parkingi, a jedynym prawdziwym miejscem rekreacji jest utworzony dopiero w 2017 roku Park Tysiąclecia. Po kilku dekadach oczekiwań (plan poprowadzenia linii tramwajowej na Nowy Dwór powstał już w latach 70.), osiedle będzie mieć wreszcie szybką, tramwajową komunikację z centrum Wrocławia

Czy zatem Nowy Dwór da się lubić? Z pewnością tak! Bliskość parku, centrów handlowych i dobra komunikacja z centrum miasta to niewątpliwe atuty osiedla. Od wielu lat działa tu aktywnie Centrum Kultury Wrocław-Zachód i Młodzieżowy Dom Kultury, a amatorzy sportu mają do swej dyspozycji krytą pływalnię, sale fitness i ściankę wspinaczkową. Do spożywczaka, hali targowej, apteki czy kwiaciarni – wszędzie tu blisko. Ostatnie lata zdają się „odczarowywać” Nowy Dwór i tworzyć z niego przyjazne mieszkańcom osiedle.

A może macie inne zdanie? 😉 Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.

Zdjęcie główne: polska-org